Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czech w Małopolsce: Josef Ctvrtnicek (Sandecja Nowy Sącz). Najchętniej spałby na boisku

Łukasz Madej
Ctvrtnicek (z prawej) do Nowego Sącza został wypożyczony na rok
Ctvrtnicek (z prawej) do Nowego Sącza został wypożyczony na rok Fot. Jerzy Cebula
Sylwetka. W klubie mówią na niego „Czwartek”. Dlaczego? - Bo jego nazwisko dosłownie znaczy czwarteczek - uśmiecha się rzecznik prasowy Sandecji Michał Śmierciak.

A „Czwartek” to Czech Josef Ctvrtnicek. 25-latek jest napastnikiem. Ma 194 cm wzrostu i 84 kg wagi. Hotelowy pokój dzieli z Ukraińcem Ołeksandrem Tarasenko. Do Nowego Sącza też trafił tego lata.

- Wszystko odbyło się standardowo - opowiada z kolei trener Sandecji Nowy Sacz Robert Kasperczyk. - Stwierdziliśmy, że stopień rywalizacji w pierwszej linii musi być podniesiony, więc szukaliśmy napastnika. Przyjeżdżali różni, na sparingach był Hiszpan, kilku Polaków, Słowak. Wybraliśmy Józka, bo wydał nam się po prostu najlepszy, miał najwięcej atutów. Wziął udział w kilku treningach, w grach wewnętrznych i podjęliśmy decyzję, żeby dłużej się nie zastanawiać, bo w przodzie mieliśmy tylko Arka Aleksandra - dopowiada szkoleniowiec.

- Czeka mnie coś nowego i cieszę się na nowe doświadczenia. Wcześniej nie grałem poza granicami Czech - mówił przed debiutem Czech, który do Nowego Sącza został wypożyczony do końca tego sezonu ze Zbrojovki Brno.

Kasperczyk: - Wiedzieliśmy, że to zawodnik, który w ekstraklasie czeskiej jest niespełniony, i że będzie chciał przypomnieć się swojemu klubowi.Liczymy bardzo na jego skuteczność.

Wiosną w czeskiej Synot Lidze rozegrał siedem meczów, strzelił jedną bramkę. Ogólnie „Czwartek” w tamtejszej ekstraklasie wystąpił 17 razy, zdobył dwa gole. Najwięcej czasu spędził na niższych szczeblach: na drugim poziomie zaliczył 25 spotkań i bramkę, z kolei na trzecim 96 meczów i aż 53 gole.

- To naprawdę dobry i wartościowy piłkarz. Dostał u nas dwie szanse od pierwszego gwizdka, wchodził też często z ławki. Byliśmy pewni, że możemy na niego liczyć - przypomina trener.

W spotkaniu w Katowicach wykorzystał rzut karny i jak do tej pory to jego jedyne trafienie dla „biało-czarnych”.

- Nie było już na boisku Aleksandra, więc miał uderzać Maciek Małkowski, ale sam podjął decyzję, że w ten dzień nie czuje się na tyle dobrze. Bardzo symptomatyczne było zachowanie „Józka”. Piłkę wziął pod pachę, strzelił pewnie. Bramka sprawiła mu dużą radość - tak wtedy Czecha chwalił Kasperczyk.

25-latek w tej chwili ma kłopoty z kolanem, do treningów powinien wrócić za około dwa tygodnie, ale tak naprawdę o jego dużych możliwościach powinniśmy przekonać się dopiero wiosną.

- Józek przede wszystkim musi pracować w jednym zespole, pod okiem jednego trenera od przygotowania motorycznego, bo latem jeździł po różnych klubach, spędzał w nich po trzy, cztery dni, w każdym miał innego specjalistę, a dopiero u nas zakotwiczył. Z tego powodu wiedzieliśmy, że będzie miał mecze lepsze przeplatane słabszymi. Ale jest na tyle wartościowy i profesjonalny, że nie wahaliśmy się go wziąć - wyjaśnia opiekun ekipy znad Kamienicy.

Trener pierwszoligowca kładzie nacisk na określenie „profesjonalny”. - Bo to typ zawodnika, który najchętniej spałby na boisku. Brał udział nawet w dodatkowych zajęciach, które były organizowane dla młodszych piłkarzy. Profesjonalista w pełnym calu. Czy szedł występować w drugiej drużynie, czy na jakieś dodatkowe zajęcia, absolutnie nie było z tym żadnego problemu - twierdzi Kasperczyk.

- No i to otwarty człowiek - kończy opiekun Sandecji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski