Jeszcze do niedawna Bezpieczny List był częścią InPostu. Miał prowadzić obsługę instytucji rządowych, ale mimo wygranego przetargu nie doszło do podpisania kontraktu o wartości 33 mln zł. Do tego w ubiegłym roku InPost stracił kontrakt na obsługę listową sądów, a ostatnio doszło do ugody z Ruchem, na mocy której InPost ma zapłacić 5 mln zł za rozwiązanie umowy o współpracy (po utracie kontraktu na obsługę sądów).
8 sierpnia, na dwa dni przed wypłatami dla pracowników, doszło do zaskakującej transakcji. InPost sprzedał swoją spółkę odpowiedzialną za dostarczanie przesyłek - za 10 tys. zł odkupiła ją zupełnie nieznana do tej pory firma Tenes One. Nawet pracownicy nie mają z nią bezpośredniego kontaktu - nowy właściciel nie ma strony internetowej, pod jego adresem w Warszawie jest biuro innej firmy.
Tylko co jakiś czas na skrzynki e-mailowe trafiają komunikaty od przedstawiciela Tenes One. Ostatni zapowiadał rozmowy w sprawie sprzedaży wierzytelności (długów wobec Bezpiecznego Listu), dzięki czemu byłyby pieniądze na zaległe wynagrodzenia. Jeśli ten plan nie wypali, zostanie ogłoszona upadłość. Kolejnego komunikatu o efektach tych rozmów nadal nie ma.
Ponad tysiąc osób pracujących dla Bezpiecznego Listu w całej Polsce wciąż nie wie, czy i kiedy dostanie należne im pieniądze. A chcą też dostać świadectwa pracy i weksle in blanco, które podpisywali, zatrudniając się w firmie. Taki weksel miał chronić firmę np. przed zniszczeniem mienia lub pracą dla konkurencji. Ale posiadacz dokumentu teoretycznie może go dowolnie wypełnić i żądać zawyżonej kwoty.
- Pierwszy raz podpisałam weksel, gdy zatrudniałam się w InPoście na początku ubiegłego roku. Zaraz przeszłam do Bezpiecznego List i znowu musiałam podpisać weksel, do tej pory nie oddano mi ani tego pierwszego, ani drugiego - opowiada była pracownica punktu obsługi w jednym z krakowskich centrów handlowych. Nie ma żadnego kontaktu z nowym właścicielem. Nie zapłacono jej 2,9 tys. zł brutto za cały miesiąc pracy (po 12 godzin co drugi dzień, także w soboty i niedziele).
- Takich sygnałów dostajemy dziesiątki z całej Polski - mówi Adrian Zandberg, lider Partii Razem, która wspomaga poszkodowanych, a wczoraj skierowała do Państwowej Inspekcji Pracy wniosek o zbadanie, czy w Bezpiecznym Liście i InPoście przestrzegane jest prawo pracy. Partia Razem nie zamierza jednak czekać na wyniki kontroli. - Oszukiwanie na płacach to jedno z najcięższych przestępstw, dlatego złożymy również doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które ma polegać na celowym unikaniu wypłaty należności pracownikom - zapowiada Adrian Zandberg.
„Smuci nas fakt, iż sprawa ta jest wykorzystywana do promocji przez partię polityczną (...). Nie ma żadnych wymagalnych zobowiązań wynikających z umów łączących Grupę InPost ze spółką Bezpieczny List” - czytamy we wczorajszym oświadczeniu zarządu InPostu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?