Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekając na likwidatora

BK
- Od 9 dni czekam, żeby przyszli z PZU i oszacowali straty. Bez tego nie mogę ruszyć z żadnymi remontami, w domu tymczasem panuje niemiłosierny smród. Mieszkamy cały czas na strychu. Nie ma szans, żeby na przykład cokolwiek wytynkować, bo potem powiedzą, że nic się u mnie nie stało. Przyznam, że krew gotuje się we mnie, gdy słyszę lub czytam informacje w mediach i wypowiedzi na przykład ministra Widzyka, który twierdzi, że do poszkodowanych dociera pomoc w wysokości 6 tys. zł na usuwanie szkód. Za skromne emerytury, które otrzymujemy z żoną trudno wyremontować zalany dom, a poza tym po to go ubezpieczyłem, żeby w razie nieszczęścia, dostać odszkodowanie. Na dodatek w oświęcimskim PZU nie potrafią podać żadnego konkretnego terminu - jeden z mieszkańców ul. Długiej we Włosienicy bez ogródek mówi co sądzi o formie pomocy dla powodzian. Podobnego zdania są jego sąsiedzi.

 Wielu mieszkańców terenów zalanych podczas ubiegłotygodniowej powodzi bezskutecznie od kilku dni oczekuje na likwidatorów PZU. W zakładzie wyjaśniają, że jest tylko pięciu likwidatorów, a zgłoszonych zostało już 1100 szkód i na tym na pewno się nie skończy.
 Problem dotyczy jednak nie tylko Włosienicy. Okazuje się, że likwidatorzy PZU nie dotarli jeszcze do wielu innych poszkodowanych w gminie Przeciszów czy Zator.
 W PZU w Oświęcimiu nie potrafią sprecyzować kiedy to nastąpi. - Rozumiem zniecierpliwienie poszkodowanych. Powinni jednak wziąć pod uwagę, że skala zniszczeń jest ogromna. Otrzymaliśmy już 1100 zgłoszeń o szkodach, a mamy tylko 5 likwidatorów - _próbuje wyjaśniać dyrektor Tomasz Żak. - Pracują oni po 12 godzin w terenie, a potem jeszcze w domu przygotowują dokumentację. W tej sytuacji nie ma możliwości, aby dotarli w miarę szybko do wszystkich poszkodowanych. Musimy wybierać, gdzie szkody są największe i tam w pierwszej kolejności ich posyłamy. Dotyczy to na przykład Podolsza, Smolic i Laskowej. Tam dzięki pomocy dyrektora SP w Podolszu nasi pracownicy mogą spać na miejscu, i dzięki temu pracują non stop. Jesteśmy w stałym kontakcie z burmistrzem Zatora. Właśnie przed chwilą dostałem informację, że w gminie do rozbiórki przeznaczono kilka domów i tam właśnie zaraz się wybieram.
 Dyrektor Żak ma nadzieję, że w najbliższych dniach na tereny popowodziowe pojedzie kolejnych dwóch likwidatorów, który obiecał przysłać Oddział Okręgowy PZU w Krakowie. Na więcej nie ma już co liczyć, bo większość w tej chwili pracuje w powiecie suskim.
 - _Szkody obejmują nie tylko domy, ale również mosty, drogi, zakłady pracy i instytucje. Oceny strat są często bardzo czasochłonne i nie potrafię powiedzieć, kiedy zjawimy się na przykład we Włosienicy. Na pewno nie ma przeszkód, aby właściciel jednego czy drugiego domu zlecił naprawę instalacji gazowej. W takich przypadkach i tak pokrywamy rachunki. Poza tym muszą jeszcze wykazać trochę cierpliwości
- dodaje dyrektor Żak.
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski