Marek Kęskrawiec: EDYTORIAL
Dzień później, kiedy dotarłem na miejsce, przydałem się już tylko do porządkowania terenu, a następnej doby restauracja przyjmowała gości. Solidarność ludzi w górach jest tak ogromna, że potrafią rzucić wszystko, zapomnieć o zatargach, wstać od świątecznego stołu i ruszyć na pomoc sąsiadom. Nie widziałem, by ktoś tam specjalnie narzekał lub czekał (jak to często widzimy przy okazji klęsk żywiołowych w innych częściach Polski) na pomoc państwa. Świadomość życia w symbiozie z surową naturą oznacza konieczność pogodzenia się z faktem, że przyroda bywa nie tylko piękna, ale też nieprzewidywalna i okrutna.
Patrząc na pracowitych i wytrzymałych górali, myślałem jednocześnie o sylwestrowym wydaniu „Dziennika Polskiego”, w którym podsumowujemy mijający rok. Mając zaplanowane niemal wszystkie najważniejsze kolumny, wciąż nie mogłem przypomnieć sobie, co takiego ważnego stało się w polskiej polityce. I przez cały dzień nie przypomniałem sobie nic. Uderzyło mnie, jak w porównaniu z Podhalańczykami, leniwi i mało aktywni są nasi decydenci. Jak niewiele ich interesuje poza całodziennymi pielgrzymkami od rozgłośni radiowej do stacji telewizyjnej i uprawiania tam sztuki sprawnego, ale bezsensownego mielenia ozorem.
Nie potrafię wskazać, co epokowego (poza skokiem na pieniądze z OFE) zrobił rząd Donalda Tuska, jaką inicjatywą błysnął prezydent Bronisław Komorowski, jaki błyskotliwy pomysł naprawy państwa zgłosił Jarosław Kaczyński czy inni liderzy opozycji. Zamiast ważnych rzeczy pamiętam zegarki ministra Nowaka oraz przechwałki posła „agenta” Tomka.
Nowy rok musi być lepszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?