18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekoladowy zając, plastikowy kurczak i styropianowa pisanka

JABU
TRADYCJA. Godziny spędzone w sklepach, Śmigus Dyngus pod palmami lub w Aqua Parku i kilka tysięcy złotych kredytu. Ile tradycji zostało we współczesnym świętowaniu?

Święta powinny się kojarzyć z wyjątkową atmosferą, spokojem i czasem spędzanym w gronie rodzinnym. Niestety dla wielu samo przygotowanie Świąt to już niepotrzebne nerwy i stres. Choć wiele sił wkładanych jest w zakupy, sprzątanie i gotowanie często bywa, że na samą celebrację brak już sił i ochoty. Jedni próbują ze wszystkich podtrzymywać tradycję świąteczną biegając i szukając po sklepikach i osiedlowych warzywniakach najlepszego maku i świeżych jajek do święconki, drudzy w hipermarkecie przebierają w figurkach czekoladowych zajęcy w sreberku i zamawiają ciasta w cukierni. Duch Świąt gdzieś nieubłaganie ulatuje. Zeświecczenie społeczeństwa, popkultura, a może po prostu zmęczenie przygotowaniami? Niektórzy przed tym wszystkim uciekają do ciepłych krajów lub na Mazury.

Nieco chińskie święta

Od wejścia na sale jednego z krakowskich hipermarketów witają każdego klienta plastikowe bazie wysypujące się z kartonów oznaczonych dużą naklejką „made in china”. I już robi się świątecznie. Półka po lewo - czekoladowe zające. Srebrne i złote.

W sześciu rozmiarach od 5 do 30 centymetrów. Ceny od kilkudziesięciu groszy do kilku złotych. Jednak nim znajdzie się czekoladowego zająca trzeba dobrze poszukać. Czekolada pozostała często tylko w nazwie. Przyglądając się bliżej figurce można przeczytać na etykiecie: „wyrób czekoladopodobny”. I znowu kolejny zawód. Czyżby oprócz znanych marek podrabiano także „ducha Świąt”?

Na przeciwnej stronie chlebowe baranki oraz babki wielkanocne. Piaskowe, kakaowe, maślane. Obok makowce, serniki i nawet keks. Wszystko pięknie pakowane. Kolorowe papierki, misternie wypisane nazwy. Skład z tyłu. Małymi literami: mąka cukier, sól itd. Na co warto zwrócić uwagę? Na rzędem stojące tajemnicze znaki. E 103, E 110, E 204 i wiele innych ciekawych składników, czyli niemal cała tablica Mendelejewa prosto do podania na stół. Oczywiście wszystko zgodnie z prawem, dopuszczone, atestowane. Nic dodać nic ująć. Szybko, łatwo i niedrogo. Czyli smaczne święta, a i tak jakiś niesmak pozostaje.

Jeszcze tylko przy kasie w wiaderku okolicznościowy bukszpan po 1,99 zł i 35 osób w kolejce. Oczywiście przezorni rodzice dla swych pociech kupują aż 3 pistolety na wodę również chińskiej produkcji. Trzy, gdyż pierwszy zepsuje się nim dziecko zdążyć dojść do samochodu na parkingu podziemnym. To ten za 99 groszy.
Drugi jeszcze na dzień przed Świętami. Kosztował o złotówkę więcej. Trzeci pilnie skrywany w czeluściach szafy będzie musiał poczekać do Świąt by wystarczył na kwadrans mokrej zabawy w Lany Poniedziałek. Doświadczeń przedświątecznych tyle ilu ludzi.

Chwila nieuwagi

Jednak gdyby chciało wyprawić się „prawdziwe” Święta, czyli kupić dwa razy więcej kiełbasy, chleba i ciast niż potrzeba, czyli krótko mówiąc „święta po polsku”, niemal w każdej skrzynce pocztowej już od kilku tygodni znaleźć można prawie codziennie ulotki zachęcające nas do szybkiej i niezobowiązującej pożyczki na świetnych warunkach. Firmy oferujące pożyczki natychmiastowe lub szybkie kredyty walczą o potencjalnego klienta na wszystkich możliwych płaszczyznach.

Na niemal każdej ważniejszej ulicy w mieście stoją osoby natarczywie wręczające nam ulotkę z niezwykle atrakcyjną oferta kredytową. Oczywiście pożyczać możemy do woli. Sto, dwieście, trzy tysiące. Na dowód osobisty, bez zgody współmałżonka, bez zobowiązań. Tak mami się klientów. A Polak potrafi Święta wyprawiać. I pożyczyć również. Według różnych szacunków przed Świętami zadłużać się może nawet kilka milionów Polaków. Często wzięty kredyt czy chwilówka nie służy tylko na organizacje samych świątecznych spotkań przy stole, ale kupno nowego telewizora oraz różnego rodzaju sprzętów RTV i AGD, bo pokazać się trzeba. Przed raz na rok spotykaną rodziną. Bliższą i dalszą.

Dla leniwych Święta pod palmami lub „pakiet wielkanocny”

Święta Wielkanocne w tym roku wypadają wyjątkowo późno. Jak to w Polsce z aurą bywa, nigdy nie można mieć pewności, że grudniowe święta będą białe, a na Wielkanoc zakwitną bazie. Stąd zapewne od wielu lat obserwowany jest wzrost liczby osób wyjeżdżających w góry, nad morze lub na drugi koniec świata.

 Biura podróży kuszą wielkich rozmiarów plakatami i banerami obwieszczając wszem i wobec, że jedyna możliwość na udane święta to błogie lenistwo. Obowiązkowo poza domem.
Nawet gdyby ktoś zdecydował się na ewentualny wyjazd naprawdę w ostatnim momencie może znaleźć oferty „Wielkanoc Last Minute”. Podzielić się jajkiem pod piramidami, na Wyspach Kanaryjskich odgryźć głowę chlebowemu barankowi czy w Bangladeszu życzyć sobie „Wesołego Alleluja”? Klient nasz pan. Wszystko zależy tylko od wyobraźni i przede wszystkim zasobności portfela. Krótkie, kilkudniowe wyjazdy zaczynają się od kilkuset złotych. Za tydzień trzeba zapłacić od tysiąca nawet do trzech tysięcy złotych. Za odległe krainy Azji czy Ameryki Południowej trzeba wyjąć z konta przynajmniej od pięciu do nawet trzynastu tysięcy. Wielu by mieć tysiąc nowych zdjęć na facebooka weźmie oczywiście kredyt.

Zwolennicy spędzania Świąt poza domem twierdzą, że nie tylko jest to niepowtarzalna okazja by odpocząć i pozwiedzać, ale można jeszcze w prosty sposób ominąć cały cykl przedświątecznych przygotowań. Zbędne okazuje się mycie okien, stanie w wielogodzinnych kolejkach w supermarkecie czy malowanie pisanek.

Polskie pensjonaty czy gospodarstwa agroturystyczne by stać się konkurencyjne i móc zatrzymać potencjalnych klientów zaczęły przygotowywać ofertę tzw. „pakietów Wielkanocnych”, na który oprócz noclegów i pełnego wyżywienia składają się różne atrakcje. Przestaje już dziwić spędzanie wielkanocnego poranka w jacuzzi, saunie fińskiej czy grocie solnej. Jednak nim to się stanie w Wielką Sobotę specjalne przeszkoleni animatorzy zorganizują rodzinne malowanie pisanek, a zamówiony ksiądz poświęci koszyk wielkanocny. Co ciekawe jest też wersja dla wyjątkowo leniwych - można zakupić w pełni przygotowany koszyczek z babką w jednym z trzech smaków i pisankami pomalowanymi w wybrany wzór z katalogu.

Lany poniedziałek, czyli Śmigus – Dyngus zaczyna mieć także swoją odrębną tradycję. Do Świąt, jak do wszystkiego, trzeba mieć podejście marketingowe. Dlatego właściciele pensjonatów i hoteli prześcigają się w wodnych ofertach. Wielkanocny spływ kajakowy Czarną Hańczą, rejs statkiem po Zatoce Gdańskiej, a może Śmigus- Dyngus w Aqua Parku? Wedle indywidualnych życzeń klienta.
W pośpiechu na straganie wiele osób kupi jeszcze kilka lakierowanych pisanek ze styropianu. Niektóre z nich oznaczone karteczką „hand made”.

Ręcznie robione, tyle tylko, że przez chińskiego pracownika, który z rękodziełem artystycznym Kurpiów nie ma nic wspólnego. Do tego żółty kurczak z marżą wynoszącą 500%, wart kilkanaście groszy w hurtowni.

Drewniana łyżka góralska żeby przemieszać świąteczny bigos też gdzieś z tartaku w środkowej Tajlandii. Szczypta nerwów straconych w korkach na trasach wylotowych z Mazur, Kołobrzegu czy Zakopanego i święta gotowe.

Może warto jeszcze, chociaż raz poczuć się, jak dziecko i spróbować samemu pomalować pisankę. Tak na początek.

TEKST I ZDJĘCIA MARCIN WARSZAWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski