"Dziennik" na antypodach: dzień czwarty
W sobotę, tuż po finale 400 metrów stylem dowolnym, Ian Thorpe otrzymał wiadomość przez telefon "Tu Tom z Florydy. Właśnie widziałem twój wyścig. To było coś. Gratuluję". Nie minęła chwila, gdy telefon znów dał sygnał: "Cześć Ian, tu Nicole. Gratulacje". Wczoraj gratulacji od państwa Cruise nie było. Dla Thorpea wygranie z Holendrem van den Hoogenbandem na 200 metrów stylem dowolnym okazało się Mission Impossible.
Poczta Polska śmiało może złożyć podobną obietnicę bez zbytniego ryzyka narażania się na koszty. Wczoraj zapowiadałem medal Krzysztofa Bieryta, więc proszę się nie dziwić mojemu rozgoryczeniu. Po trzech dniach naszym największym osiągnięciem jest piąte miejsce Bartosza Kizierowskiego, który w dwóch biegach eliminacyjnym i finałowym na 100 metrów stylem grzbietowym popłynął za każdym razem w czasie lepszym niż kiedykolwiek przed igrzyskami. Ten facet pokazał, że można być na olimpiadzie w życiowej formie, a stres schować do kieszeni.
Tłumaczeń pozostałych sportowców znad Wisły mam już pełny notes. Dzisiaj usłyszałem nawet nową teorię. Otóż my medale mamy zdobywać w drugim tygodniu igrzysk. Pytam się w takim razie: kto kazał startować naszym o tydzień za wcześnie?
Krzysztof Kawa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?