Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek orkiestra

Redakcja
Jest muzykiem, dyrygentem, instruktorem muzycznym... A także kapelmistrzem - prowadzi obecnie dwie orkiestry dęte - w Igołomi i Skawinie.

Igołomia

   Tadeusz Poręba, bo o nim mowa, urodził się w czasie wojny w Podłopieniu, maleńkiej wsi leżącej niedaleko Tymbarku, u podnóża góry Łopień. Już jako dziecko chciał grać w orkiestrze, ale rodzice oczekiwali od niego pomocy w gospodarstwie. Dopiero, kiedy przyszedł do Krakowa uczyć się zawodu, szczęście uśmiechnęło się do niego.
   - Mieszkałem wtedy w internacie w Borku Fałęckim. Pewnego dnia przyszedł tam kapelmistrz szukać chętnych do orkiestry, więc zgłosiłem się. Nie umiałem grać, ale bardzo mnie do tego ciągnęło - _opowiada. Tak zaczął występy w orkiestrze dętej Krakowskich Zakładów Sodowych, zwanych potocznie "Solvay". Wkrótce potem zapisał się do szkoły muzycznej.
   
- To był trudny czas, bo nie było gdzie ćwiczyć, tak żeby innym nie przeszkadzać. W internacie mieszkałem w pokoju z kilkoma kolegami. Czekałem z utęsknieniem na niedzielę, kiedy większość jeździła do domu, żeby móc pograć. Wykorzystywałem każdą możliwą chwilę, np. schodziłem później na posiłki, nie ze wszystkimi, bo kiedy oni jedli, ja ćwiczyłem - kontynuuje opowieść.
   Nieco później został instruktorem muzycznym w domach kultury - zakładów sodowych i "Kolejarzu". Ostatecznie podjął pracę w szkole muzycznej w Myślenicach i był tam aż do emerytury. W tym czasie rozpoczął studia na Akademii Muzycznej w Krakowie.
- Uczyłem się grać na klarnecie i saksofonie, ale na dyplomie mam napisane, że jestem klarnecistą. Potrafię grać na wszystkich instrumentach orkiestry dętej, nauczyłem się tego sam, korzystając ze wskazówek kolegów. To się bardzo przydaje, bo np. kiedy brakuje kogoś z orkiestry, mogę go zastąpić - wyjaśnia.
   Pan Tadeusz nie poprzestał jednak na akademii. Przez kolejne lata uczył się dyrygentury, specjalizował się w zakresie nauki gry na instrumentach dętych, zdobył uprawnienia do pracy z zespołami muzycznymi.
   Tak przygotowany zajmował się przez pewien czas orkiestrą dętą w Myślenicach, a od 1984 r. - aż do dziś - prowadzi w Skawinie szkolną orkiestrę dętą przy Zespole Szkół Techniczno-Ekonomicznych. Zaś niecałe trzy lata temu został kapelmistrzem w Igołomi.
   
- To był właściwie przypadek. Grałem tam na weselu i jeden z gości powiedział mojemu koledze, że szukają kogoś do poprowadzenia orkiestry i ten polecił mnie. Skontaktowałem się z prezesem orkiestry, ale były małe szanse, że ludzie ponownie się zejdą i będą chcieli grać. Po paru miesiącach otrzymałem telefon - "Spróbujemy". Uzupełniliśmy stary skład, szukając chętnych w szkole. Zgłosiło się wielu, ale w trakcie nieco się wykruszyli. Za to przybyli nowi - znajomi i krewni tych, którzy już grają - opowiada pan Tadeusz.
   Orkiestra w Igołomi liczy obecnie 22 osoby, z których najstarszy członek, który zmarł niedawno, miał 71 lat, najmłodsi zaś to gimnazjaliści.
- Dla tych, którzy chcą grać, robię na początku kurs przygotowawczy, który trwa rok, czasami dłużej, w zależności od osoby. Chodzi o to, żeby się oswoić z instrumentem, opanować go. Potem można już uczestniczyć w próbach orkiestry i uczyć się repertuaru - wyjaśnia kapelmistrz.
   A w repertuarze są: polki, walce, pieśni, marsze żałobne i tak zwane marsze wesołe, wśród których jest kilka amerykańskich, będących - zdaniem pana Tadeusza - dużym urozmaiceniem.
   Orkiestra ma własne instrumenty, typowe dla tego rodzaju zespołu, jak: klarnety, trąbki, tenory, basy itp., a także werble i bęben z czynelem.
- Najtrudniej zachęcić kogoś do gry na bębnie, a przecież ten instrument jest bardzo ważny w orkiestrze. Mamy jeden, a przydałyby się dwa.
   Grają na uroczystościach środowiskowych i gminnych, na pogrzebach, a ostatnio uświetnili swym występem dożynki powiatowe. Teraz, w czasie zimy, spotykają się dwa razy w tygodniu, żeby ćwiczyć wspólne granie.
   Pan Tadeusz najbardziej żałuje tego, że młodzi tak szybko rezygnują i odchodzą
. - Wolą komputer, telewizję, no, a tu trzeba siedzieć i ćwiczyć -_ mówi. Ale mimo wszystko bardzo cieszy, że może robić to, co lubi. Bo nadal nie wyobraża sobie życia bez grania.
Tekst i fot. CELINA WORYNA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski