Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek, uśmiech, miłość, przemijanie...

Redakcja
Zofia Daszkiewicz, poetka z Węgrzc Fot. Piotr Subik
Zofia Daszkiewicz, poetka z Węgrzc Fot. Piotr Subik
Pierwsze wiersze powstały, gdy urodził się jej drugi syn, Grzegorz; dziś już dojrzały mężczyzna.

Zofia Daszkiewicz, poetka z Węgrzc Fot. Piotr Subik

LUDZIE. To słowa-klucze poezji, którą Zofia Daszkiewicz z Węgrzc tworzy od 30 lat

Czasy nie były ciekawe: przełom lat 70./80., później stan wojenny, ciężka sytuacja w kraju. Mąż za granicą, monotonia urlopu macierzyńskiego: karmienie, przewijanie, pranie pieluch, itd. Patrzyła na maleńkiego syna w łóżeczku; zastanawiała się: "Taki bezbronny, a świat wokół niego skłócony, agresywny...".

- Poezja stała się wtedy dla mnie czymś bardzo ważnym. Ale sądziłam, że będzie to rodzaj lirycznego pamiętnika; bardzo osobistego, pisanego dla siebie, dla rodziny. Nie spodziewałam się, że wiersze wzbudzą takie zainteresowanie. Namawiana byłam wiele miesięcy do publikacji, ale wzbraniałam się w obawie, że to nie są wiersze na poziomie, na którym można by się nimi dzielić - opowiada Zofia Daszkiewicz.

Przełom nastąpił po spotkaniu z Marią Nowotarską, aktorką Teatru im. Juliusza Słowackiego. To tam miała się odbyć uroczystość 75-lecia istnienia Zespołu Szkół Gastronomicznych nr 2 i nadania mu imienia Odona Bujwida, którą Zofia Daszkiewicz, jako polonistka, przygotowywała z uczniami. Współpraca z Marią Nowotarską bardzo je do siebie zbliżyła; poetka poprosiła więc aktorkę, by recytację kilku jej utworów nagrała na taśmę magnetofonową. - Przestraszyłam się, że może byłam za bardzo odważna, ale Maria Nowotarska zapewniła mnie, że będzie to dla niej zaszczyt. Kiedy posłuchałam nagrań przekonałam się, że wiersze warto opublikować - mówi Zofia Daszkiewicz. Był rok 1988.

Pierwszy tomik nosił tytuł "Szukam człowieka"; ukazał się w 1994 r. Mówił o egzystencji jednostki w świecie, sprawach międzyludzkich, o miłości - w szerokim rozumieniu, i w relacji osobistej: do męża, dzieci; o samotności, braku zrozumienia.

Tomik został przyjęty bardzo ciepło; nie tylko przez znajomych, również przez osoby, które nie miały powodu by bezpodstawnie ją chwalić. Upewniła się, że warto pisać, warto publikować.

Pierwszy wieczór autorski miała w Salonie Poezji Jana Poprawy. Pogoda była psia, ale ludziom chciało się przyjść. Chwalili ją potem i Maria Ziemianin, i prof. Czesław Dźwigaj.

Symbolem jej poezji stał się z czasem wiersz "Samotna róża". Recytowała go m.in. podczas spotkań byłych więźniów obozu w Majdanku. Nie wiedziała wcześniej, że pąsowa róża, wrzucona przed laty w obozowe błoto, po wojnie stała się symbolem ich gehenny.

Prezentowała swą poezję wielokrotnie w kościele Św. Krzyża w Krakowie, również w bazylice mariackiej, m.in. w 1993 r. podczas 25. rocznicy koronacji koronami papieskimi obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej: recytowano wówczas wiersze również Słowackiego, Brandstaettera, Norwida, nie mogła więc uwierzyć, w jakim towarzystwie się znalazła.

Poznać ją mogli także odwiedzający podkrakowskie kościoły: w Węgrzcach, Michałowicach, Bibicach i Porębie Żegoty. Czasem też miała okazję przysłuchiwać się interpretacjom swych wierszy przez zawodowych aktorów, m.in. właśnie w kościele Św. Krzyża. - Byłam dumna, że stoją obok mnie ludzie - i nie wiedzą, że to mój wiersz. Taką przeżywałam młodzieńczą satysfakcję - wspomina.
Odbyła szereg spotkań autorskich: w domach pogodnej jesieni, domach dziecka, ośrodkach kultury, szkołach i bibliotekach - w Krakowie i okolicy. Dziwi ją, że na spotkania takie przychodzi też młodzież. Dużo młodych czyta poezję, choć powszechnie uważa się, że nic nie czytają.

Pisze też o swoim życiu, a to nie było łatwe. Dzieciństwo w namiastce domu, bo ten prawdziwy, i wszystko inne, rodzice stracili w 1945 r. Mieszkali bez podłogi, bez światła; bywało, że zimą w mieszkaniu zamarzała woda. Miewała tak zmarznięte nogi, że nie udawało się ich rozgrzać... Uczyła się przy lampie naftowej; pieszo chodziła do szkoły w Krakowie i to w różną pogodę: nawet w deszcz, gdy zamakały zeszyty. Tyle że zanim doszła ze szkoły do domu, naukę na drugi dzień miała już z głowy - zaczynała się uczyć za Prądnikiem Czerwonym.

Na studiach polonistycznych w Wyższej Szkole Pedagogicznej też było ciężko; lecz wówczas bieda nie upokarzała, wszyscy koledzy i koleżanki nie byli najlepiej sytuowani. Potem przez siedem lat dojeżdżała codziennie do Szczakowej, tam i z powrotem, do pracy w szkole. Wreszcie dostała posadę w ZSG nr 2 w Krakowie, wtedy przy ul. Siennej; pracowała tam do emerytury.

Twórczość jej znana jest nie tylko w Małopolsce. W antologii pod tytułem "Godzina Dwudziesta Pierwsza Trzydzieści Siedem" - to głos polskich poetów po śmierci Jana Pawła II, znalazły się dwa jej wiersze. W październiku ukaże się kolejna antologia, także poświęcona Ojcu Świętemu. Teksty Zofii Daszkiewicz trafiły również do katechizmu dla licealistów, są tam obok wierszy ks. Jana Twardowskiego. Pisze również fraszki, nawet dwadzieścia w ciągu jednego dnia: sypią się jej z rękawa; także wiersze satyryczne.

- Na początku nowy tomik ukazywał się co roku, potem co dwa lata. Pisze mi się bardzo łatwo i bardzo lekko - to dobrze, bo kiedy męczy się autor, męczy się też odbiorca. Piszę, kiedy jestem pogodna. Chcę się dzielić nastrojem pełnym nadziei, że człowiek pozostanie człowiekiem, a jutro będzie dobry dzień - mówi Zofia Daszkiewicz. I dodaje: - Wiele osób mówiło mi, że sięga po moją poezją w momentach dla nich trudnych; że przynosi ona uspokojenie, wyciszenie, że bardzo ją sobie cenią. Spełnia rolę katharsis, oczyszcza, jest lekiem na zło otaczającego nas świata.

Piotr Subik

[email protected]

Szukam człowieka

Szukam człowieka.

Jak go odnajdę

w mieszaninie zmęczenia,

przygnębienia, niechęci

i wrogości?

Obojętność

tyle przybrała twarzy.

Wygląda

z pięknych, młodych oczu,

które już tracą blask.

Patrzy przez pryzmat

doświadczeń i rozczarowań,

wyrasta

z niezaspokojonych potrzeb,

niespełnionych nadziei

i poczucia bezsilności.

Powstaje na drodze

budowanej mozolnie,

na drodze, która prowadzi

od człowieka.

Szukam człowieka

miłości

zamkniętej w kształcie,

otwartej na nieskończoność.

S z u k a m c z ł o w i e k a

u ś m i e c h e m.
Zofia Daszkiewicz

Z notki autobiograficznej do tomiku "Pochylenie czasu" (Kraków 2008)

"Urodziłam się w Węgrzcach na przedmieściu Krakowa. (...) Praca z młodzieżą stanowiła moją pasję. Z amatorską grupą przygotowałam kilka spektakli i programów poetycko-muzycznych. Uczestniczyłam w licznych uroczystościach religijno-patriotycznych (...). Wydałam następujące zbiory wierszy: "Szukam człowieka", "Klucz", "Wędrowanie", "Przywołaj Miłość", "Znak czasu", "Dotykanie ciszy", "Między uśmiechem a łzą", "Samotna róża", "Ucz się Miłości", "Piękna jesteś Mario". (...) Dwukrotnie wyróżniono mnie odznaką Zasłużony Działacz Kultury. (...) Cieszę się, że zbiory moich wierszy trafiają do czytelników w kraju i za granicą. Największą satysfakcję stanowi dla mnie wzruszenie odbiorców".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski