Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek wielu talentów, którego życie działaniem było pisane...

Paweł Stachnik
Tadeusz Polaczek-Kornecki w tramwaju
Tadeusz Polaczek-Kornecki w tramwaju archiwum
Sylwetka. Tadeusz Polaczek-Kornecki zapisał się w historii Krakowa jako wybitny dyrektor spółki tramwajowej. Mniej wiadomo natomiast o jego szerokiej działalności społecznej i hobbystycznej. Przypomina ją wystawa prezentowana właśnie w Muzeum Inżynierii Miejskiej

Inż. Tadeusz Polaczek-Kornecki był w przedwojennym Krakowie postacią znaną i szanowaną. Wiele lat - od 1925 do 1939 roku - kierował Krakowską Spółką Tramwajową. Był to czas znaczącej rozbudowy linii tramwajowych, rozwoju zaplecza technicznego, wprowadzenia połączeń autobusowych w krakowskiej komunikacji miejskiej.

Dyrektor równie mocno jak o infrastrukturę troszczył się o pracowników. Utworzył dla nich fundusz emerytalny obejmujący także wdowy i sieroty, doprowadził do wybudowania dwóch domów czynszowych dla pracowników spółki, zainicjował powołanie Towarzystwa Opieki nad Dziećmi Pracowników Krakowskiej Miejskiej Kolei Elektrycznej. Spod jego pióra wyszły też cenne opracowania poświęcone dziejom krakowskiej komunikacji: „Zarys monografii komunikacji wewnętrznej miasta Krakowa”, „Trzydziestolecie tramwaju elektrycznego w Krakowie 1901-1931” i „Tramwajarstwo w świetle ustaw polskich”. Zasługi Polaczka-Korneckiego dla krakowskiej komunikacji są nie do przecenienia.

Zapomniana postać
Po wybuchu wojny nadal kierował KMKE. By móc wypłacić pracownikom pensje za wrzesień, sprzedał własny dom. Do pracy w spółce przyjmował wiele osób zagrożonych aresztowaniem lub wywózką, bo zatrudnienie w ważnej firmie dawało gwarancje bezpieczeństwa. Byli wśród nich oficerowie, naukowcy, ukrywający się konspiratorzy i osoby pochodzenia żydowskiego. To prawdopodobnie ta właśnie działalność sprawiła, że Polaczek-Kornecki został aresztowany przez Niemców i 28 kwietnia 1942 roku włączony do transportu oświęcimskiego. W Auschwitz rozchorował się poważnie na dolegający mu już wcześniej wrzód dwunastnicy. Zmarł tam 2 czerwca 1942 r.

Postać Tadeusza Polaczka- -Korneckiego po latach od wojny popadła nieco zapomnienie. Jego działalność i zasługi dla miasta postanowiło w 2000 r. przypomnieć Muzeum Inżynierii Miejskiej, organizując wystawę zatytułowaną „Tadeusz Polaczek-Kornecki (1885-1942). Dyrektor krakowskiego Tramwaju”. Ukazywała ona zawodową aktywność Polaczka-Korneckiego. Natomiast w tym roku muzeum prezentuje drugą ekspozycję o zasłużonym dyrektorze - tym razem o jego licznych pozazawodowych pasjach, zatytułowaną „Życie działaniem pisane. Tadeusz Polaczek-Kornecki”.

Od chórzysty do prezesa
A jest co pokazywać, bo aktywnością społeczną i hobbistyczną bohatera można by obdzielić kilku, jeżeli nie kilkunastu ludzi. Znajdziemy tam muzykę, śpiew, poezję, kaligrafię, fotografię, stenografię, udział w kilkunastu organizacjach i stowarzyszeniach.

Już podczas studiów na Politechnice Lwowskiej Polaczek- -Kornecki został członkiem tamtejszego Chóru Technickiego, który m.in. koncertował we Lwowie i innych miastach Galicji. Gdy po studiach osiadł w Krakowie, zaangażował się w działalność Krakowskiego Towarzystwa Śpiewackiego „Echo”. Najpierw był chórzystą, a po kilku latach został prezesem.

- Tę funkcję pełnił nieprzerwanie przez 15 lat, a każdorazowo wybierany był przez aklamację, co świadczy o jego sprawności w zarządzaniu - mówi Barbara Ostafin, kurator wystawy w Muzeum Inżynierii Miejskiej, autorka katalogu do niej i znawczyni życia Polaczka-Korneckiego. - Prezes potrafił zdobywać wysokie subwencje od miasta. W zamian chór „Echo” musiał występować na uroczystoś- ciach miejskich, religijnych i patriotycznych, których było wtedy mnóstwo - dodaje.

Nasz bohater zajmował się też kaligrafią, podpisując pięknym, wyraźnym pismem zdjęcia, które sam wykonywał. Przepisywał też nuty dla chóru, uprawiał stenografię. Pozostawił po sobie cztery tomy pamiętników zapisanych stenograficznie. Niestety, wszystko wskazuje na to, że ten cenny dla historii Krakowa materiał pozostanie nieodczytany… - Przez wiele miesięcy próbowałam znaleźć kogoś, kto podejmie się jego odcyfrowania. Okazało się to bardzo trudne. Dziś już mało kto zna się na stenografii. W czasach naszego bohatera obowiązywał wprawdzie system zapisu Polińskiego, ale każdy stenograf miał swoje własne znaki. Mało tego, znaki ogólnie przyjęte co jakiś czas się zmieniały, więc dziś odczytanie zapisków Korneckiego jest praktycznie niemożliwe. Szkoda, bo byłby to niezwykle ciekawy materiał. Autor był człowiekiem o tak wielu pasjach i zajęciach, uczestniczącym w __taki wielu wydarzeniach, że jego wspomnienia byłyby arcyciekawe - żałuje Barbara Ostafin.

Król przez dwa lata
Nasz bohater należał też do krakowskiego Bractwa Kurkowego. Przyjęto go w 1924 r., a w 1937 został królem kurkowym. Panował zgodnie z tradycją przez rok. Potem doszło do wyjątkowej sytuacji, jaka nie powtórzyła się do dziś - Bractwo nie przyjęło jego abdykacji. Polaczek-Kornecki królował więc kolejny rok. Pokazuje to, jak wielkim zaufaniem cieszył się wśród braci.

Działał też w Komitecie Pomnika (czyli kopca) Tadeusza Kościuszki, gdzie przewodniczył komisji konserwacyjnej, a potem był skarbnikiem. Gdy Komitet wprowadził bilety wstępu na kopiec, to właśnie on opracował regulamin i nadzorował finanse. Pieniądze przeznaczano na remonty i utrzymanie budowli.

Polaczek-Kornecki był też członkiem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, w którym w 1935 r. powołano go na trzyletnią kadencję do zarządu. Jako świetny organizator miał przygotować zlot Sokołów z okazji 50-lecia gniazda Kraków (1935 r.).

Kolejną instytucją, w której działał, było Krakowskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Tam również został prezesem (w sierpniu 1939 r.). _- Powierzenie mu tej funkcji w obliczu nadchodzącej wojny świadczyło o zaufaniu, z jakim podchodzono do jego zdolności kierowniczych - _zauważa pani Barbara.

Kierowanie pogotowiem podczas okupacji było niezwykle trudne. Niemcy zarekwirowali większość sprawnych aut i zredukowali przydziały paliwa. By ratować sytuację, prezes zorganizował zakup benzyny na czarnym rynku, a na karetki kazał przerobić część samochodów i autobusów służących dotąd do komunikacji. Dzięki temu pogotowie nie miało ani jednego dnia przestoju.

Żona na witrażach

Miłością życia Tadeusza Polaczka-Korneckiego była jego żona Janina. Byli wyjątkowym małżeństwem. Żona była osobą dobrze wykształconą i artystycznie utalentowaną. Wspierała męża w jego społecznej działalności. Gdy poważnie zachorowała, Tadeusz długo walczył o jej wyzdrowienie, korzystając z pomocy najlepszych specjalistów. Gdy zmarła, pisał poświęcone jej wiersze, do których znany krakowski kompozytor Bolesław Wallek-Walewski tworzył muzykę. Ufundował też witraż w kaplicy na cmentarzu Rakowickim przedstawiający anioła adorującego Matkę Bożą. W postaci anioła sportretowano zmarłą Janinę. - Do dziś starzy krakowianie opowiadają, że Tadeusz Polaczek-Kornecki codziennie chodził na grób żony. Po jakimś czasie administracja cmentarza do- robiła mu klucz do bramy, by mógł przychodzić o __dowolnej porze - mówi Barbara Ostafin.

Tylko dwie tablice
Polaczek-Kornecki ufundował też witraże do kaplicy św. Łazarza w kościele Mariackim i do absydy kościoła św. Szczepana. Na tym drugim sportretowane zostały jego żona i dwie córki.

Inżyniera w latach 30. ub.w. powołano do komitetu budowy kościoła w Czyżynach. Jak się potem okazało, wniósł on największy wkład w powstanie świątyni. Przekazał cały potrzebny cement, jako dyrektor Tramwajów użyczał służbowych aut do zwożenia materiałów, uczynił też sporą fundację finansową na rzecz świątyni. W zamian ówczesny proboszcz parafii ks. Józef Zastawniak zamówił do kościoła witraż poświęcony małżonce Tadeusza, a kościół otrzymał wezwanie św. Judy Tadeusza.

To nie wszystkie aktywności naszego bohatera. Była jeszcze działalność w Polskim Białym Krzyżu, Automobilklubie Krakowskim, Klubie Społecznym, udział w licznych komitetach honorowych i organizacyjnych przygotowujących najróżniejsze uroczystości. Fotografował, grał na trąbce, prowadził życie rodzinne...

Czy postać Tadeusza Polaczka-Korneckiego jest należycie upamiętniona w Krakowie? - Niestety nie. Są dwie tablice upamiętniające ofiary terroru hitlerowskiego - w magistracie i w budynku MPK przy ul. Brożka, na których znajduje się jego nazwisko. I __to wszystko. Nie ma popiersia, indywidualnej tablicy ani ulicy… - przyznaje Barbara Ostafin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski