Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek z morza niepamięci

Redakcja
Ryszard Niemiec: PRETEKSTY

Aby uzmysłowić odbiorcom niniejszego tekstu, o kogo i o co tu chodzi, rzucam na łamy cytat z niemieckiego dziennika "Franfurter Rundschau" sprzed 40 lat, dokładnie z 18 października 1973...

"To, co nie w pełni udało się Juliuszowi Cezarowi przy podboju Wysp Brytyjskich; na czym położyła się Niezwyciężona Armada Filipa II, a potem Napoleon; co skazało na porażkę cesarza Wilhelma i doprowadziło do klęski Adolfa Hitlera - tego dokonał niejaki Domarski, który na chwilę wynurzył się z morza niepamięci, by zaraz potem ponownie w nim się zanurzyć".

Rzeczywiście, podczas gdy świat uwznioślił wyczyn Domarskiego, który strzelił gola angielskiemu bramkarzowi Shiltonowi, a przez to utorował polskiej reprezentacji drogę do finałów mistrzostw świata ("zwycięski remis 1:1"), w Polsce uczyniono wiele, by tego zawodnika zdeprecjonować, a następnie zepchnąć na margines niebytu. Najpierw bohaterem okrzyknięto Jana Tomaszewskiego, przydając mu przydomek "człowieka, który zatrzymał Anglię", podczas gdy do takiego tytułu w równym stopniu kwalifikowali się jego wyręczyciele, wybijający piłki z linii bramkowej wiślacy: Antoni Szymanowski i Adam Musiał... Domarskiego systematycznie odzierano z należnej mu sławy. Najpierw wzięto na serio jego autoironiczne wyznanie, że "piłka mu naszła, zeszła i weszła", a następnie dorobiono gębę nieudacznika Peterowi Shiltonowi.

Przeciętny polski kibic wie o tym bramkarzu wyłącznie, że przepuścił wtedy strzał pod pachą, ale nie słyszał, że to najlepszy golkiper na Wyspach, bramkarz, który podczas mundialu w 1982 roku w pięciu meczach puścił jednego gola, przechodząc z klubu do klubu, pobił rekord świata w wysokości transferu bramkarza (milion funtów!), że w fantastycznej formie był jeszcze na mundialu 1986! Nie miał racji niemiecki dziennikarz, pisząc, że Domarski własnowolnie zanurzył się w morze niepamięci. Spychano go w otmęt świadomie i bezpardonowo. Po skończeniu kariery przez wiele lat zajmował się trenerką, koncentrując się na pracy z młodzieżą.

W rodzinnym Rzeszowie miał etat trenera-koordynatora w wojewódzkim związku piłkarskim. Wykopano go bezpardonowo tylko dlatego, że podczas nagonki na Grzegorza Lato miał odwagę stanąć w jego obronie... Nie zdołał uniknąć dymisji także z funkcji drugiego trenera reprezentacji U-19, ponieważ ekipa przejmująca rok temu stery w PZPN, kojarzyła go jednoznacznie z człowiekiem, który na Wembley obsłużył go fantastyczną asystą. Przed meczami reprezentacji w Charkowie i Londynie aż się prosiło wydobyć z zapomnienia Jana Domarskiego, a może nawet zaprosić do aeroplanu.

Na wzór i przykład naszym snajperom, których nawet bramkarze mołdawscy, czarnogórscy, nie mówiąc o angielskich i ukraińskich, hipnotyzują niczym wąż królika... W historii Domarskiego jest coś z syntezy naszych czasów. Iluż to sztucznie wykreowanych celebrytów opływa w ciepełku PR-owskich wywyższeń, podczas gdy autentyczni sprawcy sukcesów pozostają w głębokim cieniu. W przeddzień kolejnej próby na Wembley opowieść o napastniku mieleckiej Stali, któremu podawał Lato, a temu Henryk Kasperczak, przydałaby się nie tyle jako repetycja z historii, ale z jakości gry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski