Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czuję się tu szczęśliwszy

BOCH
Georgi Hristow był królem strzelców ligi bułgarskiej, ale w ostatnich miesiącach goli strzelił mało Fot. Michał Klag
Georgi Hristow był królem strzelców ligi bułgarskiej, ale w ostatnich miesiącach goli strzelił mało Fot. Michał Klag
GEORGI HRISTOW. Nowy piłkarz Wisły czytuje Biblię - i stara się być dobrym człowiekiem. Po debiucie w polskiej lidze, mówi: - Gra się w niej bardzo twardo. Jest lepsza od ligi bułgarskiej.

Georgi Hristow był królem strzelców ligi bułgarskiej, ale w ostatnich miesiącach goli strzelił mało Fot. Michał Klag

Hristo, starszy o cztery lat brat, też chciał być piłkarzem. Te plany zweryfikowała poważna kontuzja, kierując jego życie na trochę inne tory...

- Kiedy Hristo musiał skończyć z graniem w piłkę, zaczął grać na gitarze. No i teraz jest gitarzystą w zespole rockowym P.I.F. To bardzo popularna grupa w Bułgarii - podkreśla Georgi Hristow, 25-letni napastnik, który od ubiegłego piątku jest zawodnikiem Wisły Kraków.

O tym, że i Georgi uwielbia muzykę, można przeczytać nawet w angielskiej Wikipedii. - Mój tata też jest muzykiem - wyjaśnia. W poświęconej piłkarzowi notce znalazło się też dość zaskakujące zdanie: "często czytuje Biblię". - Tak, to prawda. Czytam czasem Biblię przed snem. Dlaczego? Bo ona wskazuje, jak być dobrym człowiekiem, a to dla mnie bardzo ważne. Staram się być dobrym człowiekiem - mówi Bułgar.

Podczas rozmowy jest uśmiechnięty, sympatyczny, bardzo dobrze porozumiewa się po angielsku. To obycie nawet trochę zaskakuje, bo przecież Wisła jest pierwszym zagranicznym klubem w jego karierze.

- Zaczynałem grać w piłkę w Wielingradzie, jako mały chłopak. Potem było Płowdiw. Mając 14 lat trafiłem do Maricy - i to jest klub, który mam w sercu - podkreśla. W Maricy Georgi Hristow spędził osiem lat, tam zaczął odnosić sukcesy. Został królem strzelców trzeciej, a następnie drugiej ligi (w sezonie 2005/06). - Mieliśmy wtedy szansę awansować do pierwszej ligi (czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w Bułgarii - przyp. boch), ale przegraliśmy baraże. Latem 2007 roku odszedłem do Botewu.

W tym zespole, też z Płowdiw, Georgi grał tylko rok. Ale jaki to był rok! Debiutujący w ekstraklasie piłkarz został królem strzelców. W 30 meczach zdobył 19 goli. - Dla większości ludzi moje osiągnięcie było dużym zaskoczeniem. Tym bardziej że Botew nie był silnym zespołem. Zajęliśmy wtedy w lidze 13. miejsce, a czternasta drużyna już z niej spadała - wspomina.

O 23-letnim wówczas napastniku zrobiło się głośno. Po pierwszej rundzie tamtego, bardzo udanego sezonu, w kolejce po Georgiego Hristowa ustawiła się m.in. Cracovia. - Pamiętam, to było w zimie. Z polskiej ligi znałem wtedy Wisłę, Legię, Lecha Poznań, ale o Cracovii nie wiedziałem nic. Dlatego stwierdziłem, że nie chcę tam grać - opowiada Hristow.

Pół roku potem był już w czołowym bułgarskim klubie - Lewskim Sofia. Pierwszy sezon miał udany - w lidze zdobył 11 bramek, kilka dołożył w meczach pucharowych. Lewski wywalczył mistrzostwo Bułgarii i superpuchar. Sezon 2009/10 miał być jeszcze lepszy, bo przecież Lewski miał dość łatwą drogę do upragnionej Ligi Mistrzów. Mecze z węgierskim Debreczynem zakończyły się jednak fatalnie dla Bułgarów, pozostała im Liga Europejska. Dobre i to, ale Hristow jakoś nie błyszczał. W krajowej lidze zdobył jesienią tylko jedną bramkę, trzy dołożył w europejskich rozgrywkach.

- W ostatnim półroczu miałem pewne problemy, nie byłem zadowolony ze swojej sytuacji, dlatego chciałem zmienić klub. Na boisku brakowało mi szczęścia, w paru meczach pod rząd nie strzeliłem gola, a presja w Bułgarii jest bardzo duża - mówi Georgi. Na sugestię, że w Wiśle wcale presja mniejsza nie będzie, reaguje: - Wiem, że Wisła musi wygrywać, najlepiej trzema-czterema golami, to normalne. Ale tutaj czuję się szczęśliwszy, niż w ostatnich miesiącach w Bułgarii.
Jeszcze jesienią Hristowem interesowała się Legia. - Były o mnie jakieś zapytania z warszawskiego klubu, ale nie mogę powiedzieć, że była to konkretna oferta - zdradza nowy wiślak. Z Legią los zetknął go w końcu w lutym, niecałe trzy tygodnie temu, gdy w barwach Lewskiego zagrał przeciw niej w sparingu.

W czwartek 24 lutego pojawił się w Polsce. Pierwszy raz w życiu. Ciężki dla niego był dzień poprzedni... - Miałem trzy-cztery godziny na podjęcie decyzji - opowiada. Świeże wiadomości o polskiej lidze miał od Stojko Sakaljewa, rodaka występującego w Arce Gdynia. - Powiedział mi m.in., że liga jest dobra, lepsza od bułgarskiej, a język polski nie jest strasznie trudny.

No i w czwartek wylądował na lotnisku w Balicach, potem przeszedł testy medyczne. W piątek podpisał kontrakt z Wisłą, decydując się na roczne wypożyczenie z Lewskiego (krakowski klub zapewnił sobie prawo pierwokupu piłkarza). Tego samego dnia Hristow pojechał z nową drużyną na wyjazdowy mecz do Bełchatowa. I w sobotę zagrał w nim, od pierwszej minuty, zastępując w składzie kontuzjowanego Pawła Brożka. - Zagrałem po zaledwie jednym wspólnym treningu z chłopakami, to było dla mnie wielkie zaskoczenie - przyznaje. Jakie ma wrażenia po pierwszy meczu? - Gra się tutaj bardzo twardo - mówi, a w momencie wypowiadania angielskiego słowa "hard" uderza prawą pięścią o wewnętrzną część lewej dłoni. - Ale ja lubię taką grę. Poza tym widzę, że gra się szybko, dynamicznie; naprawdę lepiej niż w lidze bułgarskiej.

Georgi wygląda na pełnego optymizmu, cieszy się, że znalazł przystań właśnie w Krakowie. - Widzę tutaj wiele podobieństw z moim Płowdiw, które też jest miastem o długiej historii (sięgającej czasów starożytnych - przyp. boch), miastem sztuki. A także miastem futbolu - zaznacza wiślak z Bułgarii.

Tomasz Bochenek

Wiślacy będą dziś trenować na Hutniku. Z Pawłem Brożkiem?

Dzisiaj około południa mają być znane wyniki badań, którym poddał się w poniedziałek Paweł Brożek. Wczoraj napastnik Wisły, który z powodu urazu pachiwny nie zagrał w sobotnim meczu w Bełchatowie, trenował w siłowni, ale na boisko już nie wyszedł. Z piłkami, tak jak w poniedziałek, ćwiczyła mocno okrojona grupa zawodników. Trzy dni przed meczem z Arką Gdynia sytuacja kadrowa wiślaków wyglądała naprawdę niewesoło.

Dzisiejszy trening piłkarzy "Białej Gwiazdy" odbędzie się na boisku Hutnika. Wczoraj podpisano bowiem umowę, na podstawie której Wisła będzie rozgrywać wiosną swoje mecze na tym właśnie obiekcie. Pierwsze spotkanie - w piątek o godz. 20. Mecz z Arką odbędzie się jednak przy pustych trybunach (to kara za wybryki kibiców podczas listopadowych derbów z Cracovią w Sosnowcu). (BOCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski