Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czułem, że w Toruniu nic mnie już ciekawego nie spotka. Liczę na akceptację w Krakowie.

Redakcja
Sławomir Maciejewski FOT. ARCHIWUM PRYWATNE
Sławomir Maciejewski FOT. ARCHIWUM PRYWATNE
ROZMOWA. SŁAWOMIR MACIEJEWSKI, nowy aktor Teatru im. J. Słowackiego

Sławomir Maciejewski FOT. ARCHIWUM PRYWATNE

- Cosi?

- "Wesele".

- Gdziesi?

- W Teatrze im. Juliusza Słowackiego.

- Kajsi?

- Między sceną a widownią.

- Ktosi?

- Sławomir Maciejewski.

- I w ten sposób zaprezentowaliśmy Pana - nowego aktora Teatru im. Słowackiego - i Pański monodram oparty na tekstach "Wesela", a zatytułowany "Cosi, gdziesi, kajsi, ktosi"

- Ależ to brzmi bardzo nieskromnie!

- Aktor ma prawo być nieskromny. A mówiąc serio: miał Pan tremę przed premierą?

- Nie ukrywam, byłem pełen obaw. W Krakowie, "Wesele"... Ale wydaje mi się, że nie doprowadziłem do sytuacji, w której wieszcz przewróciłby się w grobie, na Skałce...

- Skąd pomysł, by kompilować teksty postaci z "Wesela" w jeden wielki monolog?

- Obcuję z tym tekstem od blisko trzydziestu lat. Miałem honor i szczęście mieć zajęcia w łódzkiej PWST z prof. Jadwigą Chojnacką, wielką, wybitną aktorką, która zaproponowała byśmy mówili poszczególne sceny z dramatu Wyspiańskiego w pojedynkę. Taka zabawa i ćwiczenie postaci z "Wesela". Wtedy zauważyłem, że często, pozornie spierający się bohaterowie, tak naprawdę mówią jednym głosem. I postanowiłem teraz, po latach, to wykorzystać. Ułożyłem monolog skompilowany z wypowiedzi prawie wszystkich postaci, tak by był spójny i przejrzysty. Mówi go ktoś, kogo roboczo nazwałem On. I On tak sobie hasa po "Weselu" i miesza, miesza, miesza.

- Dobrze Pan to wymieszał, skoro za toruńską wersję przedstawienia został Pan nagrodzony na festiwalu...

- Mam nadzieję. Przez wiele lat myślałem o tym spektaklu, ale nigdy nie mogłem się nań zdobyć. Aż nadszedł czas... To, co się dzieje wokół, w kraju, spowodowało, że poczułem wręcz potrzebę opowiedzenia o nas słowami wieszcza. Ale absolutnie nie chcę się ani wymądrzać, ani pouczać. Jest i wesoło, i gorzko.

- Wypowiada Pan teksty, wyśpiewuje - nawet rockowo, a na scenie zespół muzyczny - czysta awangarda?

- Czysty Wyspiański. Nie dopisałem mu żadnego słowa spoza "Wesela", a mimo to kwestie, które w nim zawarł wydają się dziś niezwykle aktualne.

- Od bieżącego sezonu jest Pan nowym "krakusem", który przybył z Torunia, wraz z żoną, Iwoną Kempą, reżyserką. Lubi Pan być przez żonę reżyserowany?

- Poznaliśmy się siedemnaście lat temu podczas spektaklu dyplomowego Iwony. Potem grałem w jej kilku realizacjach, a nieco później zakochałem się...

- Czyli najpierw był teatr, a potem miłość?

- Zdążyliśmy się nauczyć razem pracować i nie narzekamy na tę sytuację. Zagrałem także gościnnie w jej krakowskich przedstawieniach: "Rozmowach poufnych" i "Intymności".

- Był Pan Jaśkiem w "Weselu", Henrykiem w "Ślubie", Eckdalem w "Dzikiej kaczce", grał Clova w "Końcówce", a więc duże role w świetnym repertuarze. Dlaczego zamienił Pan dwadzieścia lat toruńskiego teatru im. Wilama Horzycy na Kraków?

- Dyrektor Orzechowski zaproponował mi przejście do jego teatru. Długo wahałem się, wcześniej rezygnując z propozycji Teatru Wybrzeże, warszawskiego Dramatycznego czy wrocławskiego Współczesnego. Dlaczego? Z wygodnictwa. W małym mieście jakim jest Toruń żyje się po prostu wygodniej. Ale też poczułem, że zatracam ciekawość pracy w tym samym zespole, z tymi samymi ludźmi. Krótko mówiąc, czułem że w Toruniu nic mnie więcej i nic ciekawszego nie spotka. Tak więc spakowaliśmy walizki z Iwoną...

- Czego oczekuje Pan od Krakowa?

- Akceptacji, jak każdy aktor. Ale przede wszystkim rozwoju, nowych wyzwań, kontaktu z nowymi ludźmi. To jest niezbędne w naszej pracy.

Rozmawiała JOLANTA CIOSEK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski