Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy BIM musi być taki drogi?

Redakcja
143 tysięcy złotych wydać ma w tym roku gmina Brzesko na lokalne czasopismo samorządowe BIM. Ponieważ redakcja periodyku zamierza wydać 11 numerów w 2004 roku, łatwo obliczyć, że jedno wydanie to koszt rzędu 13 tysięcy złotych. Przeciwnicy BIM-u wydawanego w obecnej formie uważają, że jest to stanowczo za dużo. Są też tacy, którzy uważają, iż budżet miesięcznika został celowo zawyżony i drzemią w nim ukryte pieniądze. Obrońcy BIM-u twierdzą, że mieszkańcom gminy jest potrzebne czasopismo informujące o najważniejszych wydarzeniach lokalnych i decyzjach władz. Czy jednak musi aż tyle kosztować?

BRZESKO. "Jeden dzień z życia Jana M." za 13 tysięcy złotych

   "Jeden dzień z życia Jana M.", "Szopka noworoczna", Obłuda" - to tytuły niektórych tekstów proponowane czytelnikom BIM-u w ostatnich miesiącach. Każdy z tych tekstów miał swoich zwolenników i prześmiewców. Pierwszy z nich opisywał jeden z wielu dni pracy burmistrza Jana Musiała, który zajęty jest od świtu do nocy nie mając praktycznie czasu na życie rodzinne - tak przynajmniej wynika z lektury. "Szopka noworoczna" autorstwa Andrzeja Grabowskiego (tego z Ciężkowic, nie od "Kiepskich", chociaż tekst jest wyjątkowo kiepski). Szopka nie ma nic wspólnego z podobnymi tekstami publikowanymi na przełomie grudnia i stycznia, na pewno nie jest tekstem satyrycznym. Jej bohaterami są jedynie burmistrz, wiceburmistrzowie, starosta, dyrektorki Biblioteki Publicznej i MOK-u i parę jeszcze osób. Widać, że bywający w Brzesku tylko przy okazji spotkań autorskich autor nie zna w ogóle miejscowych realiów, zaś sam tekst sprawia wrażenie napisanego na kolanie. A jednak ktoś podjął decyzję o jego opublikowaniu. "Obłuda" to riposta burmistrza spisana przez marka Latasiewicza (redaktora naczelnego) nawiązująca do zarzutów artykułowanych pod adresem władz przez przedstawicieli LPR, PiS oraz PO (to fragment tego tekstu analizowany ma być przez brzeski sąd już 18 lutego po oskarżeniu złożonym przez Czesława Kwaśniaka). To trzy wybrane tylko tytuły, które zdaniem przeciwników w żaden sposób uzasadniają potrzeby wydawania czasopisma. Nikt z nich jednak nie myśli o likwidacji pisma mającego już 12-letnią tradycję. - Propagandowa tuba władz - _to najczęściej stawiany zarzut. - Po co publikować z miesięcznym opóźnieniem informacje, które wcześniej ukazały się w gazetach codziennych? - _twierdzą ci, którzy oczekują więcej publicystyki na tematy lokalne.
   - _Czy BIM musi kosztować 143 tysiące złotych? - _pytał podczas ostatniej sesji rady miejskiej Krzysztof Dudziński, kiedy szukał w budżecie pieniędzy, które można by przeznaczyć - jego zdaniem - na inne, ważniejsze przedsięwzięcia. Oszczędności szukał też Zbigniew Mastalerz, który dąży do przekonania władz, aby zrezygnowały z obciążania rodziców uczniów korzystających ze stołówek szkolnych z tzw. opłat stałych. Nikt jednak dyskusji nie podjął, a budżet BIM-u jest faktycznie zastanawiający.
   Gdyby przejrzeć szczegółową "rozpiskę" wydatków przeznaczonych na BIM, można zauważyć, że niektóre redakcyjne czynności kosztują niesamowicie dużo. Na przykład kolportaż i wysyłka oraz rozliczenie BIM-u (obie czynności wykonywane przez jedną osobę zatrudnioną na 1 etat). Rocznie przeznacza gmina na ten cel 26.136 zł, co oznacza, że na jeden z 11 numerów tylko te dwie czynności kosztują 2.136 zł. Pełnoetatowy pracownik wykonujący to zadanie ma na to 80 godzin na jedno wydanie. Gwoli sprawiedliwości dodajmy jednak, że ten sam pracownik pisze też drobne teksty, a więc gromadzi materiały i redaguje - a takie pozycje też figurują we wspomnianej "rozpisce". Dziwić też mogą pozycje "zakup i wywoływanie filmów", skoro redakcja od pewnego czasu posiada wysokiej jakości aparat cyfrowy nie wymagający zakupu filmów. Kontrowersyjne jest również "zbieranie materiałów do reklam", chociaż nikt w BIM-ie nie pobiera prowizji za zdobywanie reklamodawców. Dziwi sama kwota przeznaczona na ten cel - 10.454 złote rocznie, chociaż w zeszłym roku reklamy ukazywały się sporadycznie i w małej ilości. W "rozpisce" dwa razy jest mowa o korekcie. Sama korekta (100 godzin rocznie) kosztować ma 2970 zł (czyli 29,7 zł na godzinę), zaś 170 godzin przeznaczonych w roku na korektę stylistyczną i gramatyczną wyceniono na 1.870 zł. Właściwie najbardziej powinni być zadowoleni kioskarze. Gmina zakładając z góry spory deficyt z tytułu wydawania BIM-u przeznacza 5.770 złotych na prowizje dla sprzedawców czasopisma.
Ile kosztują
pracownicy BIM-u?
   Nad każdym wydaniem BIM-u pracują redaktor naczelny (umowa o dzieło), dwaj pracownicy oraz ludzie realizujący tzw. zlecenia zewnętrzne. Stopka redakcyjna bogata jest w nazwiska.
   - _Z kwoty 143 tys. zł na tzw. zlecenia zewnętrzne przeznaczamy 63 tys. zł. Kwota obejmuje więc skład i druk, honoraria za artykuły, prowizję od sprzedaży oraz umowy o dzieło. Ta ostatnia pozycja dotyczy tylko redaktora naczelnego i jest to układ dla obu stron korzystny - _wyjaśnia kierownik Biura Promocji i Rozwoju UM Rafał Najdała, według "rozpiski" sprawujący nadzór nad zadaniami BIM-u (50 godzin w roku - 1.485 zł).
   - _Moje zarobki to jedna trzecia tego, co pobierała moja poprzedniczka - _dodaje redaktor naczelny. Jego poprzedniczką była nasza redakcyjna koleżanka Zofia Sitarz. Urząd Miejski przeznacza na umowy o dzieło (zdaniem Najdały jest tylko jedna umowa, dla red. nacz.) 17.000 złotych rocznie (1540 zł na jeden numer). Oznacza to, że jego poprzedniczka zarabiała blisko 5 tys. zł (?) za jedno wydanie, a przecież zdaniem obu naszych rozmówców tegoroczny budżet BIM-u jest porównywalny z jego budżetem z poprzednich lat.
   - _Na honoraria wydaję za jeden numer 500 złotych - _mówi Latasiewicz. Trudno jednak uwierzyć, żeby za te 500 złotych chciało pisać tyle osób, które są wymienione choćby w stopce redakcyjnej.
   Zadania realizowane przez reakcję BIM-u tzw. siłami własnymi mają kosztować w tym roku 80 tys. zł. Czyli obsługa dwóch stanowisk pracy (półtora etatu) to wydatek rzędu blisko 7,3 tys. zł na jedno wydanie. To doprawdy bardzo dużo, nawet jeśli pamiętać, że nie są to tylko koszty osobowe, ale wszelkie płatności związane z funkcjonowaniem tych stanowisk.
   Jednorazowy nakład BIM-u wynosi od 800 do 960 egzemplarzy, z czego około 100 to tzw. egzemplarze gratisowe (obowiązkowa wysyłka i darmowe egzemplarze dla radnych, naczelników wydziałów - BIM kosztuje 2,5 zł - i bibliotek). Tymczasem cała gmina liczy blisko 36 tys. mieszkańców. BIM jednak rozprowadzany jest niemal w całości po mieście. Można więc powiedzieć, że gmina za pieniądze podatników wydaje czasopismo tylko dla wybrańców z Brzeska i najbliższych okolic.
   Do sprawy BIM-u będziemy wracać jeszcze w kilku najbliższych numerach. Już jutro przedstawimy, ile wydają na czasopisma lokalne inne gminy powiatu brzeskiego. W najbliższej przyszłości wywiad z redaktorem Markiem Latasiewiczem oraz sonda wśród mieszkańców Brzeska.
Waldemar PĄczek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski