Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy filmować z ukrycia?

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
ROZMOWA. Radny PO Tomasz Bobrowski apeluje o stworzenie miejsc, w których można byłoby wyprowadzać psy bez smyczy i kagańca

Fot. Anna Kaczmarz

Zgadza się Pan z tym, że wyprowadzanie psa bez smyczy na Błoniach jest wykroczeniem?

- Nigdy tego nie kwestionowałem, że wykroczenie zostało popełnione. Na Błonia przyjechałem, ponieważ zadzwoniła do mnie żona. Nie miała dokumentów, tak jak i moja córka, a strażnicy poprosili o potwierdzenie jej danych. Na mandacie jest wyraźnie napisane, że osoba trzecia potwierdziła tożsamość mojej żony. Poza tym strażnicy chcieli ukarać mandatem moją córkę, która tylko przytrzymała psa. Moja żona przekonywała, że pies jest pod jej opieką i to ona powinna otrzymać mandat. Strażnicy nie chcieli tego zrozumieć.
Po przyjeździe na Błonia zadzwonił Pan do komendanta Straży Miejskiej. Nie wydaje się Panu, że może być to odebrane jako forma wpływania na decyzje strażników?
- Zadzwoniłem do komendanta, aby zadać pytanie, jaka jest podstawa prawna do tego, aby 3 strażników miejskich filmowało całe zdarzenie z nieoznakowanego samochodu. Komendant stwierdził, że regulamin tego nie zabrania.
Nie każdy ma możliwość dzwonienia do komendanta w czasie takiego zdarzenia...
- Jeżeli widzę, że dzieje się coś niewłaściwego, to mam nie reagować? W tym przypadku nagle stałem się świadkiem zdarzenia, które moim zdaniem nie powinno mieć miejsca. Nie zgadzam się z tym, aby mieszkańcy byli filmowani przez SM bez ich wiedzy. W tej sprawie skieruję skargę do rzecznika praw obywatelskich. Dzwoniłem do komendanta po to, aby nie została ukarana osoba niewinna, czyli moja córka, oraz, aby się dowiedzieć, czy takie działanie jest zgodne z prawem.
Strażnicy przekonują, że jeżeli obraz filmowy może posłużyć jako materiał dowodowy, to takie działanie jest zgodne z prawem...
- To ustali rzecznik praw obywatelskich. Z tego, co się orientuję teren powinien być oznaczony jako monitorowany, ponieważ w zdarzeniu uczestniczyły osoby trzecie. W budżecie miasta brakuje wielu milionów złotych. Straż Miejska kosztuje ponad 30 mln zł rocznie. Czy w takiej sytuacji najważniejszym zadaniem jest filmowanie pieska czy za przeproszeniem zrobi kupkę? Ja się nie czuję przez to bardziej bezpieczny. W tym czasie nie ma kogoś, aby monitorować blokowiska, ciemne parki, ulice w nocy z pijanymi Anglikami. Jakoś dziwnie widzę Straż Miejską w sytuacjach ocierających się o śmieszność, w których trzech umundurowanych strażników legitymuje starszego pana profesora z pieskiem albo straszą panią handlującą oscypkami. Nie wiem, czy Straż Miejska nie zaczęła pełnić roli agencji śledczej. Może raczej zrobilibyśmy monitoring miejski, tak jak w Monte Carlo, które jest najbezpieczniejszym miejscem świata. Tam kamer jest bardzo dużo, ale wszyscy o nich wiedzą. Prezydent ma oszczędzać na kulturze. Może trzeba oszczędzać na Straży Miejskiej, skoro się ma zajmować czynami, których szkodliwość społeczna jest bardzo niska. Zadałem pytanie, czy były zgłoszenia pogryzienia człowieka przez psa na Błoniach. Okazuje się, że nie było takiej sytuacji.
Jakich działań oczekuje Pan więc od Straży Miejskiej?
- Współpracuję ze Strażą Miejską w sprawie stworzenia w Krakowie miejsc, w których psy mogą być wyprowadzane bez smyczy i kagańca. Obecnie mamy taką sytuację, że pan prezydent wysyła strażników, aby karali mieszkańców za wyprowadzanie psów bez smyczy, a nie wskazuje miejsc dla wybiegów dla psów. Wysyła Straż Miejską, żeby zakładała blokady na koła samochodów, a nie buduje parkingów. Przed rokiem złożyłem również interpelację, w której zawnioskowałem o stworzenie straży dla zwierząt, czyli samochodu, który byłby przygotowany do transportu rannych zwierząt. Temu pomysłowi jest przychylny komendant Straży Miejskiej.
Rozmawiał: Piotr Tymczak

Radny, żona, córka i pies

W zeszłym tygodniu zamieściliśmy artykuł "Radny, żona, córka i pies". Na podstawie informacji przekazanych przez rzecznika SM, opisaliśmy zdarzenie, do którego doszło 17 czerwca. Na Błoniach grupa osób spacerowała z psami, które nie były na smyczy. Strażnicy filmowali je, aby mieć dowód na to, że popełniono wykroczenie. Do obserwacji użyli również lornetki. Kiedy osoby z psami zobaczyły strażników, zapięły zwierzętom smycze. Na początku nie przyznawały się do popełnienia wykroczenia. Przyznały się dopiero po udowodnieniu im go na podstawie zapisu filmowego. Wśród nich była żona i córka radnego Tomasza Bobrowskiego. Nie miały dokumentów. Radny przybył na miejsce, aby - jak wyjaśnia - potwierdzić tożsamość żony. Radny podkreśla, że nieprawdziwą była informacja o tym, że jego żona się wylegitymowała, ponieważ nie miała przy sobie dokumentów. Wszystko skończyło się tym, że żona radnego zapłaciła mandat w wysokości 200 zł.
Tomasz Bobrowski na podstawie artykułu w "DP" przygotował kolejną interpelację, w której napisał m.in. "W artykule cytowany jest rzecznik SM, którego słowa znacząco zmieniają rzeczywisty cel mojej obecności na krakowskich Błoniach i czynią jednoznaczną sugestię, iż jestem osobą, która nadużywa swojego stanowiska celem uniknięcia zapłaty mandatu. Z takim stanowiskiem nie mogę się zgodzić, bo nie polega ono na prawdzie". Zaznaczył: "W związku z tym cytowane stwierdzenie rzecznika: "wszyscy są równi wobec prawa" w kontekście całego artykułu stwarza jednoznaczną sugestię, iż próbowałem działać ponad prawem. Takie twierdzenie jest bezpodstawne i godzi w dobra osobiste moje oraz mojej rodziny, szkalując dobre imię".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski