Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy i kiedy "Męczennicy Wschodu" zostaną wyniesieni na ołtarze? Wśród kandydatów są zamordowani w Katyniu

GRAŻYNA STARZAK
Brat Dominik Ignacy Drabczyński Fot. Archiwum Zakonu Braci Mniejszych
Brat Dominik Ignacy Drabczyński Fot. Archiwum Zakonu Braci Mniejszych
KONTROWERSJE. Najpoważniejsze szanse na beatyfikację ma zamordowany w Katyniu zakonnik Dominik Ignacy Drabczyński. Prowadzone są już prace przygotowawcze do procesu w jego sprawie.

Brat Dominik Ignacy Drabczyński Fot. Archiwum Zakonu Braci Mniejszych

Trzy lata temu Kościół w Polsce rozpoczął przygotowania do zbiorowego procesu beatyfikacyjnego ofiar komunizmu. Nikt nie potrafi powiedzieć, czy i kiedy trafią oni na ołtarze.

W związku z procesem w Drohiczynie powołano Ośrodek Dokumentacji Kanonizacyjnej Męczenników Wschodu (1917-1989). Jeden z księży związanych z ośrodkiem powiedział reporterce "Dziennika Polskiego", że po wizycie w naszym kraju Cyryla I i "przesłaniu" do narodów polskiego i rosyjskiego podpisanym przez patriarchę Moskwy i Rusi oraz abp. Józefa Michalika, prace przygotowawcze do procesu mogą ulec spowolnieniu.

- W tym przesłaniu jest wezwanie do pojednania i darowania "grzechów przeszłości". Te grzechy to przecież przede wszystkim Katyń - sugeruje nasz rozmówca.

Ks. dr Zdzisław Jancewicz, postulator procesu męczenników komunizmu, nie zgadza się z tą opinią. Twierdzi, że "przesłanie dotyczy innej sfery". Nie ukrywa jednak, iż przygotowanie takiego procesu to kwestia wielu lat.

- Na liście kandydatów przeważają osoby duchowne. Zgłoszono też kapelanów katyńskich. Trzeba jednak pamiętać, że czym innym jest zgłoszenie kandydata, a czym innym rozpoczęcie w jego sprawie procesu. Aby odnośnie do danego kandydata zostało wszczęte postępowanie kanoniczne, jednym z podstawowych wymogów formalnych jest obecność kultu, bo gdy go brak, trudno mówić o udokumentowanej świętości - mówi ksiądz Zdzisław Jancewicz.

Jeśli chodzi o ofiary Katynia, największe szanse na to, aby trafić na ołtarze ma franciszkanin - brat Dominik Ignacy Drabczyński.

Wybuch II wojny światowej zastał go w seminarium zakonnym w Wieliczce. Stamtąd trafił do Chełma Lubelskiego, gdzie pracował jako sanitariusz. Pomiędzy 25 września a 8 października 1939 r. Chełm był pod okupacją radziecką. W tym czasie Sowieci uprowadzili na Wschód polskich jeńców. Wśród nich był także sanitariusz ochotnik - brat Dominik. Można przypuszczać, że na skutek pomyłki - miał na sobie płaszcz zmarłego w lazarecie porucznika - trafił do obozu w Kozielsku. Na podstawie badań archiwalnych ustalono, że prawdopodobna data tragicznej śmierci młodego - zaledwie 24-letniego brata Dominika to noc z 14 na 15 maja 1940 r.

Ojciec dr Salezy Bogdan Brzuszek OFM, delegat prowincjała zakonu do prac nad sprawą brata Dominika, tak opisuje ostatnie chwile jego życia:

"Prawdopodobnie pod wieczór 14 maja przewieziono go z kolegami do więzienia wewnętrznego NKWD. Odebrano mu, po szczegółowej rewizji, wszelkie rzeczy, które umieszczono w »szafie ubraniowej«, następnie odczytano wyrok śmierci i zakuto ręce w dyby. Przed owym procederem wzorem moskiewskiego więzienia - »fabryki śmierci« Lefortowa, podano mu ostatni posiłek już w więzieniu wewnętrznym, na III piętrze: kotlet siekany z resztek zwierzęcych i kompot. Po zakuciu w dyby, blisko północy, wyprowadzono brata Dominika pojedynczo do piwnicy więzienia wewnętrznego, gdzie był prokurator kat - Jakim Razuwajew - specjalnie szkolony NKW-dzista od precyzyjnego strzelania w tył głowy. (...) Ciało brata Dominika o świcie 15 maja zostało przeniesione ukradkiem do odległego o 14,5 km Lasu Kosogory (zwanego później przez propagandzistów niemieckich niesłusznie »Katyniem«) i spoczęło w lewej »kiuwecie« jamy grobowej dołu D8".
Ojciec Brzuszek dowodzi na podstawie relacji świadków życia Dominika Drabczyńskiego, że "jest on męczennikiem nie tylko sprawy polskiej, ale także za wiarę". Przytacza wypowiedziane przez zakonnika - jeszcze przed wojną słowa, iż "jego marzeniem było, by zostać apostołem w Rosji". Cytuje m.in. Antoniego Madejskiego, kolegę z seminarium brata Dominika, który w 1994 r. opisując jego "duchową sylwetkę" wyznał: "Jestem nim zauroczony. W chwilach trudnych modlę się do niego o wstawiennictwo u Boga. Uważam go za jednego z najpiękniejszych ludzi, których spotkałem w życiu".

"Swoim poświęceniem się rannym żołnierzom dał dowód heroicznej miłości bliźniego. Zamordowany zaś został przez funkcjonariuszy NKWD, będących na służbie systemu wrogiego Bogu i religii" - pisze z kolei, "pod przysięgą", ojciec dr Cyprian Ochoński OFM.

Przebieg prac nad dokumentacją życia i heroicznej śmierci brata Dominika z uwagą śledzą jego krewni. Zakonnik był stryjem Stanisława Drabczyńskiego, architekta z Krakowa. Pan Stanisław opowiada, jak bardzo był wzruszony, kiedy ojciec Brzuszek pokazał mu fotografię 24-letniego Dominika. - Pierwszy raz zobaczyłem go jako dorosłego mężczyznę. W rodzinnym albumie zachowały się tylko zdjęcia małego, uwielbianego przez wszystkich "Ignasia" - mówi Stanisław Drabczyński.

Ojciec Rufin Maryjka OFM, minister prowincjalny krakowskiej prowincji Matki Bożej Anielskiej Zakonu Braci Mniejszych, studzi emocje. Mówi, że droga do ewentualnej beatyfikacji tej ofiary Katynia jest jeszcze bardzo daleka. - To, jak na razie, wewnętrzna sprawa naszego zakonu - zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski