Grzegorz Skowron: TYDZIEŃ W KRAKOWSKIEJ POLITYCE
Tak naprawdę stolica Małopolski nie potrzebuje tak wielkiej sportowej imprezy. Dzięki niej nie nastąpi przecież lawinowy, wieloletni (a nie tylko jednoroczny) wzrost liczby turystów odwiedzających nasze miasto. Przyznanie mu prawa do organizacji igrzysk przyspieszyłoby jednak wielkie inwestycje, na które Kraków nie może od wielu lat się doczekać. Północna obwodnica, droga ekspresowa w kierunku stolicy kraju, być może również dwupasmowa zakopianka na prawie całym przebiegu, nowa linia kolejowa z Krakowa przez Podłęże i Szczyrzyc do Nowego Sącza i Krynicy - to tylko najważniejsze z nich. I to podkreślają zwolennicy igrzysk.
Przeciwnicy zwracają uwagę na koszty. I nie chodzi tylko o same wydatki na organizację imprezy, ale także o to, co stanie się później z niepotrzebnymi obiektami sportowymi. A ostatnie dni dały krytykom koronny argument - miasto ma już problem z utrzymaniem stadionu Wisły, teraz pojawiła się groźba podobnych kłopotów ze stadionem Cracovii. I nie ma gwarancji, że nie czeka nas to samo w przypadku kończonej właśnie hali widowiskowo-sportowej. Równie ważne jest ryzyko związane z konieczności wydania sporych pieniędzy (tak naprawdę nie wiadomo jakich) na przygotowania bez gwarancji zwycięstwa w rywalizacji z innymi miastami. Już wybrano szwajcarską firmę, która za ponad 18 mln zł ma przygotować wniosek do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
I w tym kontekście trudno będzie rzetelnie przeprowadzić konsultacje w sprawie igrzysk. Tak naprawdę już zdecydowano o ubieganie się o ich organizację, więc o co teraz będziemy pytać krakowian? Owe konsultacje będą raczej próbą przekonywania przekonanych i ignorowania sceptyków. Dowodzi tego choćby fakt, że dziś zwolennicy igrzysk nie są w stanie podjąć rzetelnej dyskusji (przeciwnicy też), bo nie dysponują analizami o skutkach i zagrożeniach płynących z tak kosztownego przedsięwzięcia. Te mają być gotowe dopiero w połowie marca.
Domyślam się, że wyniki tych analiz będą przemawiać za tym, że igrzyska w Krakowie przyniosą nowe miejsca pracy i dodatkowe dochody. A więc znowu aktualne stanie się zawołanie "chleba i igrzysk", którym można mamić tłumy. Dla mnie ważniejsze będzie jednak to, jak drogi będzie ten chleb i czy bez igrzysk nie dałoby się go upiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?