Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy każdy utwór musi nieść nadzieję?

Rozmawiał Paweł Gzyl
Człowiek z gitarą – czyli Skubas
Człowiek z gitarą – czyli Skubas Fot. P. Bajew
Rozmowa z wokalistą i gitarzystą Skubasem o jego nowej płycie „Brzask” .

- Wcześniej znaliśmy Cię jako wokalistę wspomagającego Smolika, Novikę i Kayah. To były dla Ciebie cenne doświadczenia?

- Wszystkie doświadczenia nas wzbogacają, jakie by one nie były. Siedziałem też długo w muzyce klubowej i robiłem drum’n’bass. A jako nastolatek – to miałem zespół grający mocniejsza muzykę. Trzeba było więc przejść przez różne etapy.

- Co było takim impulsem, że postanowiłeś zostać song-writerem?

- Nagromadziło się dużo pomysłów. Pomimo, że występowałem gościnnie tu i ówdzie, pisałem piosenki. Były to próby mniej lub bardziej udane, ale konsekwentnie zmierzałem w tę stronę. W pewnym momencie życia zbliżyłem się bardzo do gitary akustycznej, z którą wcześniej byłem na bakier, bo interesowała mnie bardziej jej elektryczna wersja. To zetknięcie się sprawiło, że coś otworzyło się w mojej głowie – i pojawiło się mnóstwo nowych utworów.

- Pierwsza Twoja płyta miała świetne przyjęcie: pojawiło się mnóstwo dobrych recenzji, koncerty cieszyły się powodzeniem, dostałeś nawet dwie nominacje do Fryderyków. Poczułeś, że wybrałeś właściwą drogę?

- Z pewnością. Robiąc pierwszą płytę zawsze jest się trochę niepewnym, bo jest prawdopodobieństwo, że coś nie wypali. I to niekoniecznie z naszej winy – ale choćby promocji czy dystrybucji. Nawet jak się jest genialnym muzykiem. Ale w moim przypadku wszystko odpaliło. Płyta sprzedała się w sensownej jak na dzisiejsze czasy ilości, dzięki czemu mogłem zagrać trasę po Polsce. Nie wiem co by było gdyby totalnie nic nie wypaliło. Pewnie też zrobiłbym drugą płytę. Kiedy robi się piosenki, nie myśli się o tym, ile osób je potem kupi. (śmiech)

- Podobno druga płyta po sukcesie debiutu jest zawsze najtrudniejsza dla artysty. Tak było też w Twoim przypadku?

- Nie. Może bardziej chciałem tylko, aby warstwa liryczna była bardziej spójna. Muzycznie jest to jednak kontynuacja pierwszego albumu. Dużo pomysłów powstało w tamtym okresie. Oczywiście mogłem wymyślić wszystko w ciągu pół roku – i nagrać na płytę. Ale miałem kilka fajnych szkiców z okresu pierwszej płyty i nie chciałem ich zmarnować.

- Zmierzasz na nowym albumie w stronę niemal pełnej autonomiczności – bo jesteś autorem większości melodii i tekstów, a do tego zagrałeś prawie na wszystkich instrumentach. Skąd ta tendencja?

- Nie do końca. Przy tekstach współpracowałem z moją przyjaciółką Basią „Flow” Adamczyk, kilku kolegów zagrało w studiu na różnych instrumentach. Owszem – pilnuję ostatecznego kształtu całości, ale tam, gdzie znajdę kogoś lepszego ode mnie, chętnie ustępuję mu miejsca. Nie staram się być jakimś omnibusem.

- Wspomniałeś o tekstach: jak one powstawały?

- Znamy się z Baśią od lat. Przeprowadziliśmy więc mnóstwo rozmów. I kiedyś poprosiła mnie, żebym zrobił melodie pod jej teksty. Usiadłem – i spontanicznie powstało kilka melodii. Tak narodził się utwór „Nie mam dla ciebie miłości”, który stał się początkiem nowej płyty. Postanowiłem więc kontynuować tę współpracę, bo Baska ma wielki talent do prostych, ale mądrych słów.

- „Nie mam dla ciebie miłości” to faktycznie wyjątkowy utwór. Chyba nikt wcześniej nie zaśpiewał w Polsce tak przejmująco o uczucie między kobietą a mężczyzną.

- Powstał on w szczególnym okresie mojego życia. Ta piosenka jest dosyć okrutna – bo nie ma w niej żadnej nadziei. Ale czy każdy utwór musi ją mieć? Może jakbym starał się zostać gwiazdą popu, coś bym tutaj dopisał, żeby rozjaśnić finał czy mrugnąć okiem do słuchacza. Ta wersja jest jednak najbliższa temu, co miałem wtedy w sercu.

- Generalnie teksty są dosyć mroczne, bo odsłaniasz w nich trudne emocje: lęk, gniew, poczucie osamotnienia. Łatwo Ci przyszło tak się otworzyć?

- Nie miałem nigdy problemów z wyrażaniem uczuć. Być może dlatego nie wymagało to ode mnie jakiejś odwagi. Jakoś totalnie przecież się nie odsłoniłem, zresztą nie wiem, czy to byłoby potrzebne. Te teksty są spójne z tym, kim jestem. Jeśli ludzie chcą słuchac moich piosenek, to znaczy, że jest to im potrzebne.

- Kiedy widzi się Ciebie na koncertach, wydajesz się być osobą wyjątkowo radosną i energetyczną. Skąd więc tyle mroku na płycie?

- Każdy z nas trochę nosi maskę. Staram się przejeść przez życie w pozytywny sposób. Dobry humor też jest ważny – i czasem dostrzegam radosne chwile. Mam jednak różne stany. Muzyka dotyka tych najgłębszych emocji i spraw duchowych. Dlatego więcej jest w niej tego prawdziwego ja, a nie tego obnoszonego na zewnątrz.

- Na płycie są podziękowania „dla tych, którzy byli ze mną w trudnych chwilach”. Miałeś po debiucie ciężkie momenty?
- Tak. Ale nie chciałbym tego rozwijać. Owszem – sukces płyty sprawił, że byłem szczęśliwy. Większość rzeczy była więc pozytywna. Ale różne rzeczy są w stanie cię zaskoczyć. Życie to przecież stąpanie po linie.

- Więcej na nowym albumie mocniejszego grania. Skąd ten zwrot?

- To trochę zasługa Adama Toczko, którego wybrałem na realizatora. Wychowałem się na jego dawnych produkcjach – i były to właśnie płyty rockowe. Może dlatego płyta ma lekko grunge’owaty wydźwięk. Nie chciałem jakiegoś przełomu w brzmieniu – jak choćby zrobił ostatnio Artur Rojek. Bo ciągle podobał mi się ton pierwszego albumu. Dlatego postanowiłem go przedłużyć, uzupełniając jedynie nieco o mocniejsze barwy. I myślę, że pozostanę przy tym, bo nadal pasjonuje mnie przede wszystkim granie na gitarze.

- Miałeś już okazję grać nowe piosenki na żywo?

- W pełnej krasie – jeszcze nie. Ale myślę, że dobrze sprawdzą się one na koncertach. Może przygotujemy jakieś niespodzianki? Planujemy trasę dopiero na listopad i grudzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski