Czytaj także: Jaskinie hazardu na każdym rogu >>
Kiedyś o Warszawie śpiewano: „Na prawo most, na lewo most, a dołem Wisła płynie”. Piosenkę sprzed lat można teraz przerobić na opis tego, jak rozwija się Kraków: „Na prawo Hot Spot, na lewo Hot Spot, a środkiem wódka płynie”.
Przesada? Może nawet większa niż propagandowy wymiar piosenki o powojennej odbudowie stolicy. Tyle tylko, że sparafrazowany refren jest bliższy rzeczywistości. I co gorsza – dużo smutniejszy.
To prawda, że mamy wolny rynek i to on decyduje o zaspokajaniu popytu przez odpowiednią podaż. Skoro powstaje tak dużo jaskiń hazardu, to widocznie są chętni do zaglądania do nich i zostawiania tam swoich pieniędzy.
Gdyby jednak wszystko oddać niewidzialnej ręce rynku, to pewnie mielibyśmy w Polsce nie tylko sklepy z dopalaczami, z którymi państwo przecież walczy, ale też z narkotykami, których państwo nie legalizuje.
Owszem – nie wolno zapominać, że hazard to kura znosząca złote jaja. Przecież substytutem tego są państwowe loterie, które milionom ludzi dają nadzieję na miliony złotych, ale te trafią do nielicznych, a przede wszystkim do państwowej kasy. W przypadku Hot Spotów wszystko wskazuje na to, że nasz budżet zysków raczej nie czerpie. Owe złote jaja trafiają więc na inne stoły, a nam jako społeczeństwu dostają się tylko zbędne skorupki – uzależnieni od jednorękich bandytów, spłukani do cna, a nawet zadłużeni po uszy.
A może obraz Krakowa jako miasta, gdzie w nocy wszędzie leje się alkohol, a na każdym rogu można sobie pograć na automatach, jest fałszywy? Każdy może to sprawdzić, ale lepiej nie brać gotówki na nocny spacer.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?