Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy nasz teatr?

Zofia Gołubiew
Drobiazgi kultury. Szanowni Państwo, rozmawiam czasem z kierowcami taksówek, na różne tematy, ale po raz pierwszy zostałam zapytana o teatr. O „Klątwę”. To zainteresowanie sztuką teatralną zrobiło na mnie pozytywne wrażenie, nawet jeśli dotyczyło skandalu.

Innym razem rozmawiałam z ekonomistą, kierującym dużą firmą. Zapytałam go o preferencje teatralne, bo chciałam mu polecić pewien spektakl. Usłyszałam: „Kochana, a kto dziś chodzi do teatru? Przecież to nie jest dla normalnych ludzi - przeważnie nie wiadomo, o co chodzi. A jeżeli już się na coś idzie, to czasem do Bagateli, tam spektakle bywają bardzo zabawne”.

Mina mi zrzedła. Pociągnęłam rozmowę, do której dołączył pewien lekarz i architekt. Dopytywałam skąd ta niechęć do aktualnego teatru. Usłyszałam, że widzowie są zmęczeni pseudonowoczesnością, która nie niesie w istocie nic nowego, żadnych znaczeń, a tylko epatuje „awangardowością” i prowokacjami. Padały ostrzejsze słowa, ale nie chcę ich tu przytaczać. Głównym zarzutem było to, że ludzie takiego teatru nie rozumieją, np. nie wiedzą, dlaczego i po co robi się tak znaczne przeróbki klasycznych dramatów - co w zamian?

Przypomniałam sobie dawne czasy, kiedy to Krystyna Zbijewska, a potem moi Rodzice prowadzili Klub Miłośników Teatru. Oni też nie od razu wyczuwali nowsze spektakle - np. Swinarskiego czy Kantora. Pamiętam jak się złościli na te „nowoczesności”. Ale potem organizowali dla widzów spotkania, na które przychodzili zapraszani reżyserzy, dyrektorzy teatrów, aktorzy. Odbywały się gorące dyskusje, długie rozmowy i w rezultacie olbrzymia większość wątpiących przekonywała się do aktualnych przedstawień.

Pomyślałam: ówcześni twórcy teatralni traktowali ludzi poważnie, zależało im na widzach, a oni to czuli. Podobnie traktowała też teatromanów ówczesna krytyka, która służyła publiczności - podchodziła do niej bez pogardy „nieomylnych”, mających monopol na prawdę, starała się być swego rodzaju przewodnikiem po sztuce teatru.

Odnoszę wrażenie, że dzisiaj tworzy się zamknięty środowiskowy świat, „towarzystwo wzajemnej adoracji”, pozostawiając publiczność gdzieś na uboczu. Rezultatem są choćby zadziwiające wyniki konkursu Złote Maski - głosujący wybrali nie tych aktorów i nie te spektakle, które są głównie przez krytyków lansowane, i można by przypuszczać, że zajmą pierwsze miejsca.

Zastanawiam się, czy środowisko teatralne samo nie zniechęca ludzi do teatru?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski