Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy nowe przepisy zmienią rynek aut używanych?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Przegląd techniczny przestaje być formalnością
Przegląd techniczny przestaje być formalnością Fot: Adam Wojnar/Polskapresse
Jeśli nowe przepisy o kontroli pojazdów będą ściśle respektowane i egzekwowane, to nawet co trzecie stare auto może mieć problem z zaliczeniem obowiązkowych badań i z dopuszczeniem do ruchu po polskich drogach

Od tygodnia obowiązują w Polsce zaostrzone przepisy dotyczące badania technicznego pojazdów. Ich pomysłodawcy przyznają, że w najbliższych miesiącach prawo jeżdżenia po drogach może tracić 10 razy więcej aut niż dotąd. Chodzi o wyeliminowanie gratów, które zatruwają powietrze lub - z powodu niesprawnych świateł czy hamulców - zagrażają innym.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Same przepisy nie uwolnią Polski od gratów

W zeszłym roku w całej Polsce badań technicznych nie przeszło pozytywnie 2 proc. aut. W Niemczech - 20 proc. Średni wiek auta nad Wisłą to ponad 15 lat. W Niemczech - 4. - Już na pierwszy rzut oka widać, że coś tu jest nie tak, dlatego wprowadzone zmiany zasługują na pochwałę. To pierwszy krok w kierunku poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz stanu powietrza - komentuje prof. Marek Brzeżański, szef Instytutu Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych Politechniki Krakowskiej.

Wbrew naciskom lobby importerów aut używanych politycy PiS zdecydowali się na brzemienną w skutki zmianę: za badanie techniczne trzeba teraz zapłacić z góry. W dodatku musi być ono przeprowadzone do końca, a wykryte w jego trakcie usterki muszą być wpisane do dokumentów i Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). Dotąd nagminnie zdarzało się, że gdy właściciel grata trafił na diagnostę odmawiającego dopuszczenia auta do ruchu, szukał innego, bardziej wyrozumiałego. Dziś taka „turystyka diagnostyczna” stała się w praktyce niemożliwa. W nowej odsłonie CEPiK wszystkie wpisy muszą być robione na bieżąco i niczego nie da się ukryć. Złamanie zasad przez diagnostę karane jest odebraniem uprawnień. Wprawdzie nowy CEPiK na razie dramatycznie szwankuje, ale resort cyfryzacji zapewnia, że niebawem będzie działał bez zarzutu. A to oznacza wyrzucenie z rynku i polskich dróg całej masy aut.

Do eliminacji gratów ma się też przyczynić forsowany przez resort sprawiedliwości zakaz fałszowania licznika samochodowego (cofania lub wymiany): czyn taki ma być przestępstwem zagrożonym karą nawet 5 lat więzienia (!).

Prof. Brzeżański zauważa sporą poprawę jakości okresowych badań kontrolnych pojazdów. - Diagności zaczynają je wreszcie przeprowadzać zgodnie z wymogami ustawy. Dotyczy to szczególnie pomiaru zadymienia spalin w pojazdach z silnikami wysokoprężnymi, co zwykle było pomijane. Ponadto w niektórych stacjach w zaświadczeniu o wykonanych badaniach umieszcza się wynik badania emisji. To duży postęp - mówi profesor.

W jego opinii, nie zawsze potrzebne są nowe regulacje. Odrażający proceder usuwania filtrów cząstek stałych z wysłużonych diesli, którego skutkiem jest emisja substancji rakotwórczych, można by ukrócić poprzez rzetelne badania diagnostyczne (auta z wyciętym filtrem nie wolno dopuścić do ruchu!). - A prokuratura powinna ścigać warsztaty świadczące tego typu „usługi” - dodaje profesor.

Tylko 40 proc. aut osobowych w Polsce ma mniej niż 10 lat, a 20 proc. - mniej niż 5. Wprawdzie sprzedaż nowych samochodów szybko rośnie - w tym roku kupimy ich zapewne ponad pół miliona - ale ponad 80 proc. transakcji przypada na firmy lub osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą. Indywidualni klienci kupią zatem nie więcej niż 100 tys. nowych pojazdów.

W tym samym okresie do Polski trafi drugi rok z rzędu grubo ponad milion samochodów używanych. Połowa z nich ma mocno powyżej 10 lat. Niemal cała reszta - ponad 5 lat, czyli jak na Polskę niewiele (średni wiek pojazdu w zeszłym roku wynosił 15,5 roku), ale w grupie tej jest wiele aut powypadkowych.

Używane bez tajemnic

Tymczasem od tygodnia stacjom kontroli pojazdów nie wolno dopuszczać do ruchu aut, w których stwierdzono usterki istotne, albo (i) zagrażające bezpieczeństwu ruchu drogowego lub środowisku. Diagnosta musi wprowadzić informację o negatywnym wyniku badania technicznego do ogólnopolskiego systemu (wraz z kodem usterki). Uniemożliwia to kierowcom „turystykę” po stacjach - wszyscy diagności, po wejściu do ewidencji, wiedzą, że dany pojazd nie został dopuszczony do ruchu, znają też powód odmowy.

Jeśli właściciel pojazdu usunie wykryte usterki i w ciągu dwóch tygodni wróci na tę samą stację diagnostyczną, dopłaci tylko za kontrolę naprawionych elementów (np. 14 zł za badanie toksyczności spalin, a w sumie nie więcej niż 99 zł). Jeśli po usunięciu usterek uda się na inną stację - zapłaci za całe badanie.

Nowe przepisy dużo lepiej chronią też interesy nabywców aut używanych. Wszystkie „istotne szkody” powstałe w wyniku wypadków i kolizji będą musiały być odnotowane w CEPiK. Nie będzie można ukryć poważnych defektów układu kierowniczego czy hamulcowego - informacje o uszkodzonych pojazdach kierowanych do powtórnego badania technicznego będą widnieć w centralnej ewidencji.

Istotne szkody

Obowiązek dokonania wpisów będzie spoczywał na ubezpieczycielach i Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym, adnotacji w CEPiK nie unikną więc zarówno auta ubezpieczone, jak i nieubezpieczone. Dotąd w systemie była jedynie informacja o posiadaniu (lub braku) aktualnego OC. Dane o „istotnych szkodach” zaczną się pojawiać od czerwca przyszłego roku. Będą dotyczyć usterek powstałych po tej dacie, a nie wcześniejszych, ale z czasem i ten zestaw informacji przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa.

Prof. Marek Brzeżański z Politechniki Krakowskiej podkreśla, że nowe przepisy są od dawna wyczekiwane przez środowisko diagnostów. Zwraca przy tym uwagę, że nie zawsze potrzebne są nowe regulacje. - Często wystarczy rzetelna egzekucja obowiązującego prawa, które pozostaje martwe, bo organy kontrolne zaniedbują jego egzekwowanie lub istnieje społeczne przyzwolenie na nielegalne praktyki - mówi ekspert.

Przypomina, że ponad dwie dekady temu w obszarze II obwodnicy Krakowa wprowadzono „strefę 30 km/h”. - Codziennie tamtędy przejeżdżam i nigdy jeszcze nie spotkałem jakiejkolwiek próby egzekwowania tego przepisu - ubolewa naukowiec.

To samo dotyczy procederu usuwania systemów mających wpływ na emisję toksycznych składników spalin (tlenków azotu, tlenku węgla, benzo(a)pirenu i innych szkodliwych substancji). - Internet, a często także prasa fachowa, pełne są ogłoszeń warsztatów zajmujących się tego typu „usługami”. Prokuratura powinna je ścigać z urzędu. A nie ściga - kwituje profesor.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie odcinek 27

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy nowe przepisy zmienią rynek aut używanych? - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski