Jedno w tym pomieszaniu jest pewne. W umęczonej czteroletnią wojną i setkami tysięcy zabitych Syrii zaczyna się przedziwna korespondencyjna wojna dwóch potęg. Obie strony coraz mocniej dozbrajają swoich sojuszników, którzy uzyskują dostęp do coraz bardziej śmiercionośnej broni. Ofiar będzie więc dużo więcej niż dotychczas.
Coś podobnego zdarzyło się już wcześniej w Afganistanie. Wtedy oznaczało to koniec Związku Sowieckiego, który nie wytrzymał kosztownego wyścigu zbrojeń i otwierania wciąż nowych obszarów konfliktów. Ze swoją zacofaną gospodarką komuniści nie byli po prostu w stanie dotrzymać kroku USA. Wsparcie dla marionetkowego rządu w Kabulu okazało się ostatnim gwoździem do trumny imperium.
Dziś Rosja przestała być światową potęgą. Ze starzejącym się społeczeństwem i PKB na poziomie Włoch, kraj ten byłby już dawno pośmiewiskiem, gdyby nie tysiące głowic atomowych. Interweniując w Syrii, Putin chce przywrócić Moskwie „należne” miejsce na arenie świata. Zapewne nie jest aż tak głupi, by wysłać tam oddziały lądowe, ale z drugiej strony - nie jest w stanie zdusić w sobie typowo rosyjskiego imperializmu. Za pomoc dla Assada może zapłacić potężną cenę, zwłaszcza jeśli syryjscy dżihadyści odpowiedzą na nieproszoną wizytę rosyjskich samolotów swoimi bombami w Moskwie. Niestety, wszystko to oznacza kolejne niewinne ofiary i kolejny uchodźczy exodus.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?