Gdy sędzia sobotniego spotkania dał gwizdkiem znać, że drużyny mają udać się na przerwę do szatni, liczni widzowie na stojąco oklaskami żegnali swych ulubieńców. Tak dobrze grających biało-czarnych dawno już bowiem w Nowym Sączu nie oglądano.
Rywale praktycznie nie wychodzili ze swej połowy, a jednobramkowe prowadzenie gospodarzy było dla gości najniższą karą za apatię i minimalizm. Nie było chyba na trybunach wówczas kibica, który by przewidział przebieg drugiej, jakże przykrej dla miejscowych części gry.
– To prawda, o postawie chłopaków po zmianie stron chciałoby się natychmiast zapomnieć _– przyznaje trener Sandecji Robert Kasperczyk. – _W obliczu tego, co stało się w drugiej części meczu sam już nie wiem, czy w pierwszej odsłonie to my byliśmy tacy mocni, czy przeciwnik aż tak słaby? W każdym razie po przerwie Wisła pokazała swe prawdziwe oblicze.
Rzuciła się na nas jak oszalała i szybko wyrównała. Przestrzegałem zawodników przed rzutami wolnymi w wykonaniu Cezarego Stefańczyka, ale najwyraźniej nie wzięli sobietego do serca. Następne gole dla gości były już tylko konsekwencją tego pierwszego. Uczciwie oceniam, że wygrał zespół lepszy, który w poprzednim sezonie dopiero na finiszu uległ Termalice Bruk-Bet Nieciecza w wyścigu do ekstraklasy. Sądzę, że w trwających rozgrywkach postawi na swoim.
Częściowym usprawiedliwieniem dla podopiecznych byłego trenera Podbeskidzia Bielsko-Biała są wymuszone roszady w defensywie. Z uwagi na absencję zawieszonego za nadmiar żółtych kartek Dawida Szufryna i przebywającego na zgrupowaniu kadry narodowej U-21 Przemysława Szarka, parę środkowych obrońców tworzyli – przesunięty z linii pomocy doświadczony Grzegorz Baran oraz Mateusz Bartków. Na flankach zagrali młodziutki Michał Szeliga i niewiele od niego starszy Kamil Słaby. To eksperymentalne zestawienie nie zdało niestety egzaminu.
– Żal mi szczególnie Michała, po którego kiksie padła dla przyjezdnych trzecia bramka – kontynuuje Kasperczyk. – Chłopak był po meczu kompletnie załamany. Powinien jak najszybciej podnieść głowę do góry, bowiem drzemią w nim możliwości na miarę starszego brata Bartosza, czołowego dzisiaj gracza Piasta Gliwice.Ale dosyć już o meczu z Wisłą. Tragedii nie ma, wnioski zostaną wyciągnięte. Czas przestawić tok myślenia na kolejne spotkanie, które już w piątek zagramy w Katowicach z GKS-em.
W meczu tym do zespołu z Nowego Sącza powrócą już wspomniani Szufryn i Szarek. Zabraknie prawdopodobnie natomiast Bartłomieja Dudzica.
– Bartek doznał poważnego i __bardzo bolesnego stłuczenia żeber – wyjaśnia szkoleniowiec Sandecji. – Lekarz zalecił mu dwutygodniową przerwę w treningach. I trudno, żeby było inaczej. Chłopak ledwo się porusza. Na szczęście w drugiej linii na braki kadrowe narzekać nie mogę. Na Górnym Śląsku powalczymy o __komplet punktów.
W niedzielę trener zaordynował piłkarzom Sandecji trening, po którym poddani zostali oni zabiegom rehabilitacyjnym i odnowie biologicznej. Wszystkie zajęcia w tym tygodniu prowadzone będą pod kątem potyczki z „Gieksą”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?