Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy tego naprawdę chcą obywatele?

Grzegorz Skowron
Budżet obywatelski to nawet nie namiastka demokracji, to tylko pozory oddania władzy w ręce mieszkańców Krakowa.

Tegoroczna edycja budżetu obywatelskiego pokazała wszystkie mankamenty tego rozwiązania. Okazało się na przykład, że krakowianie najbardziej potrzebują toru motocyklowo-samochodowego. Myślę jednak, że każde badania opinii przeprowadzone za mniejsze pieniądze niż te wydane na promocję i obsługę budżetu obywatelskiego (sama promocja kosztowała ponad 260 tys. złotych) wykazałyby zupełnie inne priorytety mieszkańców Krakowa.

Kolejny problem dotyczy realizacji wybranych projektów. Wybudowanie toru w ciągu roku i to kosztem 3 mln zł to bardzo ambitny, by nie powiedzieć nierealny plan. Nie mogę jakoś też uwierzyć, że za 882,5 tys. złotych można zapewnić wszystkim krakowskim uczniom język angielski pięć razy w tygodniu. Nawet jeśli to pieniądze na finansowanie dodatkowych lekcji tylko przez pierwsze cztery miesiące nowego roku szkolnego (od września do grudnia), to i tak rezerwowana kwota wydaje się zbyt niska. A poza tym, jaki to ma sens, kiedy od stycznia wrócimy do tego, co było w niedawnym zakończonym roku szkolnym.

Ważne jest też pytanie o sens głosowania na inwestycje, które mogą nigdy nie powstać. Wśród zwycięskich projektów jest urządzenie kąpieliska na Zakrzówku. Przypomnijmy, że to ciągle tereny prywatne, których właściciel nie musi odsprzedawać. A nawet jeśli zechce to zrobić, to planowane 3 mln zł z pewnością na wszystko nie wystarczą.

I w końcu nie można przejść obojętnie obok faktu, że budżet obywatelski ułożyło zaledwie 7,5 proc. obywateli naszego miasta. Można oczywiście powiedzieć, że nieobecni (ci, którzy nie głosowali) nie mają teraz prawa krytykować. Ale o wydawaniu publicznych pieniędzy, nawet tak małych jak budżet obywatelski, powinny decydować racjonalne przesłanki, a nie głosowanie jak na najpopularniejsze piosenki.

Te wszystkie powody mogą być podstawą do stwierdzenia, że budżetowi obywatelskiemu daleko do tego, by być narzędziem społeczeństwa obywatelskiego. To nawet nie jest namiastka demokracji, to jej proteza, a więc coś sztucznego, co stwarza tylko pozory oddania władzy w ręce mieszkańców. Oni sami tego nie chcą (skoro tak mało głosowało), a ci, którzy próbują korzystać ze swojego prawa rozdzielenia cząstki pieniędzy publicznych robią to nieudolnie (wybierając projekty trudne do realizacji lub nie pierwszej potrzeby).

Nie tylko dlatego, że są do tego nieprzygotowani. Także z powodu złej konstrukcji tworzenia budżetu obywatelskiego. Bo jak wybrać te najważniejsze spośród 467 zadań. Te bardziej racjonalne nie przebiły się przez wnioski stwarzające wrażenie, że ich realizacja zmieni oblicze naszego miasta. I to też powód, dla którego idea budżetu obywatelskiego nie bardzo mi się podoba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski