Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyj będzie ten pałac?

Aleksander Gąciarz
Zespół pałacowy w Książu Wielkim.
Zespół pałacowy w Książu Wielkim. Fot. Zbigniew Wojtiuk
Miechów. Opozycyjni radni oskarżają zarząd powiatu, że przez swoje zaniechanie spowodował groźbę utraty zespołu pałacowego w Książu Wielkim i naraził starostwo na wypłatę wysokiego odszkodowania. Starosta Marian Gamrat odrzuca oskarżenia.

Wizja, którą przedstawił na środowej sesji Rady Powiatu Jan Biesaga, wygląda groźnie. W jego opinii Starostwo Powiatowe stoi przed dwoma poważnymi zagrożeniami. Po pierwsze, może utracić majątek w postaci zespołu pałacowego w Książu Wielkiem, w którym mieści się m. in. Zespół Szkół. Próbują go odzyskać żyjący potomkowie rodziny Wielopolskich, dawnych właścicieli obiektu.

Po drugie, może się okazać, że powiat zostanie zobowiązany do wypłacenia spadkobiercom odszkodowania z tytułu dziesięcioletniego bezumownego korzystania z obiektu. - Z tego, co wiem, spadkobiercy różnych rodów domagają się od samorządów bardzo dużych sum, dochodzących do kilkuset milionów złotych - przekonuje Jan Biesaga.

Można było tego uniknąć, albo przeciągnąć w czasie...
Radny uważa przy tym, że całej sytuacji można było uniknąć, albo przynajmniej odwlec ją w czasie, gdyby nie bierna postawa władz powiatowych. Przypomina, że w listopadzie 2013 roku wojewoda małopolski uznał, iż pałac w Książu Wielkim nie podlegał powojennej reformie rolnej. To otworzyło byłym właścicielom furtkę do odzyskania majątku. Na podstawie decyzji wojewody 9 kwietnia 2015 roku minister skarbu stwierdził nieważność nabycia przez powiat miechowski zespołu pałacowego wraz z działką o pow. 5 ha.

- Można było tego uniknąć, gdyby zarząd powiatu odwołał się od decyzji wojewody. Niestety, nie zrobiono w tej sprawie nic. Dla mnie jest to sytuacja kompletnie niezrozumiała. Dlaczego starosta nie podjął żadnych kroków odwoławczych od decyzji wojewody? Wydaje się, że każdy, komu powierzono mienie publiczne, powinien o to mienie walczyć. Mam wrażenie, że starosta stanął w tym wypadku po stronie byłych właścicieli - twierdzi radny Biesaga.

Starosta Marian Gamrat przekonuje jednak, że powiat zrobił w sprawie tyle, ile było możliwe. Powołuje się przy tym na przykłady dwóch innych spraw majątkowych, w których powiat uczestniczy. Pierwsza dotyczy obiektu, w którym działają Warsztaty Terapii Zajęciowej w Rzędowicach. Druga - siedziby Domu Pomocy Społecznej w Mianocicach.

W obu tych przypadkach o zwrot majątku również ubiegają się spadkobiercy ich dawnych właścicieli. W obu przypadkach wojewoda wydawał decyzje, mówiące że nie podlegały one reformie rolnej i tym samym spadkobiercy otrzymywali możliwość odzyskania majątków. I w obu tych przypadkach starostwo składało od decyzji wojewody odwołania, w których na podstawie zgromadzonych dokumentów przekonywało, że obiekty były integralną częścią dawnych gospodarstw i były wykorzystywane do celów produkcji rolniczej. Tym samym powinny podlegać reformie rolnej.

Pałac nie był częścią gospodarstwa
Dlaczego zatem w przypadku majątku w Książu Wielkim odwołania nie było? - Ponieważ nie udało nam się zgromadzić przekonujących dokumentów, które udowadniałyby, że zespół pałacowy wchodził w skład gospodarstwa rolnego. Tutejszy majątek składał się z kilku odrębnych folwarków. Ciężko dowieść, że pałac był wykorzystywany do produkcji rolniczej - przekonuje starosta.

Radny Biesaga uważa jednak, że należało przynajmniej podjąć próbę walki o majątek powiatowy. - Tymczasem, gdy trzeba było jechać na rozmowy do Ministerstwa Skarbu, to pojechałem ja, jako szeregowy radny, a nikogo z zarządu nie było - twierdzi.

Starosta zapewnia z kolei, że starostwo w rozmowach reprezentował kierownik Wydziału Geodezji, który jest w tych dziedzinach fachowcem. Dodaje też, że po decyzji z 9 kwietnia wystosowano pismo, w którym zwrócono uwagę na kwestie przydatności publicznej obiektu w Książu Wielkim. - Na razie nie dostaliśmy na to pismo odpowiedzi - zaznacza. Z kolei Jan Biesaga przypomina, że to odwołanie powstało dzięki jego determinacji. - Niemalże wymogłem na staroście, żeby to pismo napisał. W przeciwnym wypadku rodzina Wielopolskich już w tej chwili mogłaby wystąpić o odzyskanie majątku - mówi.

Jeszcze żaden samorząd nie zbankrutował
Pozostaje jeszcze kwestia odszkodowania. Gdyby sprawdził się scenariusz radnego Biesagi, powiat stanąłby przed wielkim problemem. Wypłata kilkumilionowego odszkodowania mogłaby się okazać ponad możliwości budżetu. Starosta Gamrat uważa jednak, że taka katastroficzna wizja się nie sprawdzi. - Takich spraw w Polsce jest wiele. Samorządy wypłacają odszkodowania z tytułu użytkowania majątków i jakoś żaden do tej pory nie zbankrutował. Nie możemy mówić, że odszkodowanie będzie wysokie w momencie, gdy nie wiadomo, jak sprawa się zakończy i czy dawni spadkobiercy będą o takie odszkodowanie w ogóle występować - mówi.

Jan Biesaga przypomina, powołując się na relacje starszych mieszkańców, że pałac w Książu Wielkim był przez rodzinę Wielopolskich użytkowany rzadko. - Oni swoją główną siedzibę mieli w Chrobrzu, a tutaj przyjeżdżali tylko na polowania. Po wojnie obiekt stał pusty i gdyby nie powstała tu szkoła, pewnie do dzisiaj popadłby w ruinę. Ja nie kwestionuję prawa byłych właścicieli do majątku, ale uważam, że trzeba o niego walczyć albo przynajmniej w rozliczeniu uwzględnić nakłady, jakie przez te lata ludzie ponieśli na jego utrzymanie - mówi.

Z kolei starosta, na pytanie, czy utrata pałacu byłaby dla powiatu nieszczęściem, czy - ze względu na koszty utrzymania - dobrodziejstwem odpowiada: - Pozostawiam to do oceny Rady Powiatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski