Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

…czyń mądrze i patrz końca!

Ryszard Niemiec
Preteksty. Jako niespełniony kandydat na uczonego w piśmie, z wypiekami na twarzy obserwowałem wybory prezesa Polskiej Akademii Nauk, które, niestety, przegrała moja faworytka, była Magnificencja Uniwersytetu Warszawskiego. Generalnie wydarzenie zyskało u mnie wielki poklask, nie tyle z racji trafności wyboru, ile z powodu zakończenia prezesury prof. Michała Kleibera.

Podziwiam go od lat jako koryfeusza nauki, której istota od podstawówki była dla mnie czarną magią, ale przez wzgląd na wydanie Alberta Einsteina budzi respekt przeogromny. Jeszcze większy podziw budził we mnie sam Kleiber - szczęśliwy małżonek Teresy Sukniewicz, znakomitej płotkarki, rekordzistki świata i miss europejskiej la lat 70. "Startowali" do niej gwiazdorzy królowej sportu, krajowi i zagraniczni, ale najlepszy okazał się pretendent z kortów Legii!

W swoim czasie, skojarzywszy, że minister w rządzie Leszka Millera to nikt inny, jeno niegdyś czołowy junior tenisa ziemnego - tenże Kleiber, pomyślałem o nim jako kandydacie na laureata Medalu Kalos Kagathos. Widać nie pomyliłem się w prognozie, bo Kapituła w 2002 r. medal Kleiberowi przyznała. I byłby pozostał Laureat-Profesor - Minister Prezes PAN postacią z mego Panteonu wielkich Polaków, gdyby nie podjął się roli pacyfikatora polskiej wojny futbolowej.

Szkoda, że nie wykazał się w tej nowej roli niezbędnym obiektywizmem. Wyposażony w kolejną godność - doradcy Kancelarii Prezydenta RP, stał za ultymatywnymi warunkami podyktowanymi zarządowi PZPN, którego minister Tomasz Lipiec zawiesił w czynnościach (in corpore), zgoła bezprawnie, co zostało sądownie udowodnione.

To autorytet Kleibera zniewolił delegację władz piłkarskich i zmusił ją do przyjęcia, a delegatów na zjazd PZPN do uchwalenia, takiego statutu federacji, które dało ministerstwu możliwość ręcznego sterowania tym stowarzyszeniem. Wystarczy, że na czele nawy resortowej stanie ktoś taki jak szemranej pamięci ministrowie: Dębski, Lipiec czy Drzewiecki, a samorządność środowiska idzie w odstawkę, przytłoczona odgórnymi nakazami administracyjnymi.

Reperkusje regulacji sprzed ośmiu lat po dziś dzień kładą się cieniem na sytuacji moralnej struktur polskiego futbolu. Wbijając statutowy klin między piłkarstwem amatorskim, stanowiącym 95 procent organizacyjnego stanu posiadania dyscypliny, a piłkarstwem profesjonalnym, ówcześni "rozjemcy" w rzeczywisty sposób pogłębili dezintegrację. Wskazali wyraźny trop dla kontynuatorów woli wyeliminowania ze struktury centralnej i terenowych mechanizmów demokratycznych i docelowego zastąpienia ich technokracją korporacyjną.

Wkraczając niegdyś na minowe pole wojny futbolowej z udziałem Ministerstwa Sportu i władz PZPN, profesor Kleiber nie przewidział prostej konsekwencji swej stronniczości: zainstalowania w środowisku piłkarskim zarzewia bardziej wyniszczającego konfliktu, tym razem wewnętrznego, skłócającego wszystkich ze wszystkimi: teren z centralą, regiony między sobą, elity lig zawodowych z masą dogorywających klubów amatorskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski