Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyściec u wybrzeży Pacyfiku

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Fot. archiwum
Nikogo nie zdziwił dwa lata temu werdykt jury na festiwalu w Berlinie. Srebrnego Niedźwiedzia (drugi co do ważności laur na Berlinale) przyznano „El Club”.

Dzieło Chilijczyka Pabla Larraina jawnie zaangażowane politycznie (co na niemieckim festiwalu jest zawsze doceniane), w sposób niekonwencjonalny rozprawia się z najbardziej obrzydliwymi grzechami Kościoła katolickiego, w tym pedofilią.

Reżyser demaskuje strategię kościelnych hierarchów, którzy najcięższe przewinienia księży najchętniej zamiatają pod dywan. Twórca wykorzystuje w tym celu instrumentarium kina gatunkowego, czyniąc z „El Club” mroczny thriller z elementami czarnej komedii. Realizm spotyka się tu z groteską intensyfikując grozę przedstawionych wydarzeń, a reżyser wysyła w świat jasny komunikat: najciemniej jest zawsze pod latarnią.

Początkowo przedstawione wydarzenia płyną wolnym rytmem. Kilku mężczyzn, mieszkających w jednym domu wiedzie spokojne, niemal nudne i pozbawione jakichkolwiek przejawów atrakcyjności życie.

Spacery, posiłki, telewizja, książki - każdy dzień wygląda tak samo. Stagnację egzystencji wyraża również ponury, jakby uśpiony, krajobraz chilijskiej prowincji gdzieś u wybrzeży Pacyfiku, nad którym unosi się motto z Księgi Rodzaju towarzyszące filmowi: „Bóg zobaczył, że światło było dobre i oddzielił światło od ciemności”.

Zdaje się, że niewielka mieścina jest właśnie miejscem boskiego wykluczenia. Zanurzona jest ona bowiem w otchłani ciemności, gdzie trafili za swoje przewinienia bohaterowie.

Larrain nie od razu odsłania, że są nimi osoby duchowne; upadłe anioły zepchnięte przez samego papieża (w dodatku Jana Pawła II) na margines, byle dalej od Watykanu. Ale nawet tu nie dosięga ich zasłużona kara.

Czy oprawcy są rzeczywiście tym za kogo się podają? I czy ofiary naprawdę zostały skrzywdzone? Niejednoznaczność zeznań jednych i drugich sprawia, że granice etyki i moralności rozmywają się. Czy dotarcie do prawdy jest w ogóle możliwe? A może ksiądz - detektyw przysłany do Chile w celu jej ustalenia wcale tego nie chce? Jedno jest pewne, Larrain nie szuka usprawiedliwień dla kościoła. Jego „El Club” ma jednoznaczną wymowę ideologiczną, ale nie sposób odmówić mu również wartości czystko filmowych. I jak na dobry thriller przystało wyjście z labiryntu przedstawionych zdarzeń nie będzie łatwe.

„El Club”, reż. Pablo Larrain

">

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski