Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czysty głos prowincji

Redakcja
Niektórzy pukali się w czoło. Zastanawiali się, co to może być za opera, jeśli złożona będzie ze starszych pań i panów, którzy w wolnych chwilach udzielają się w kościelnych chórach.

WIESŁAW ZIOBRO

WIESŁAW ZIOBRO

Niektórzy pukali się w czoło. Zastanawiali się, co to może być za opera, jeśli złożona będzie ze starszych pań i panów, którzy w wolnych chwilach udzielają się w kościelnych chórach.

331
Paweł Adamek wraz z orkiestrą młodzieżową i częścią chóru, który tworzy operę Fot. Archiwum PawŁa Adamka

Czy zwykły szkolny woźny może zrobić karierę... w operze? A dlaczego nie? Przykład Tadeusza Godka z Dębicy jest w tej sprawie pouczający.

-Piękny tenor, świetna pamięć muzyczna, jako jeden z pierwszych w zespole zapamiętuje zadane partie. Lider tenorów - _tak o panu Tadziu mówi Paweł Adamek, muzyk, który w mieście prowadzi profesjonalnie dwa kościelne chóry i jeden szkolny. - _Unikam wywiadów - _nieśmiało wyznaje Tadeusz Godek. - _Ja się do tego nie nadaję, nie umiem pięknie opowiadać.
   Za to pan Tadek pięknie śpiewa, tak, że nawet wcześniej nie zdawał sobie z tego sprawy.__Od młodości tańczył i śpiewał, lecz w zespole ludowym; polkę tak zatańczy, jak mało kto. W chórze kościelnym też występował, bo ksiądz Kulka z rodzinnych Brzezin miał taki pomysł. Ojciec chciał, żeby został organistą, ale on nie miał wielkiego zamiłowania do organów.
   Dzisiaj jest woźnym w Zespole Szkół Ekonomicznych w Dębicy. Dwa razy w tygodniu chodzi na próby chóru przy parafii Matki Boskiej Anielskiej. Z tego chóru trafił do miejscowej opery, o której w Polsce jest coraz głośniej.
   Tadeusz Godek jest szczególnie cennym nabytkiem operowym. - _W tenorach jest nas mało. Z pięciu chłopów, za mało - _sam realnie ocenia sytuację.

Słabość operowa

   Wszystko się zaczęło od działających w Dębicy dwóch parafialnych chórów, którymi dyryguje Paweł Adamek, energiczny, czterdziestokilkuletni mężczyzna, z zauważalną charyzmą. W Dębicy na stałe pojawił się na początku lat 80. Absolwent studiów muzycznych w WSP w Kielcach. Od 11 lat dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3. Pochodzi z Nowego Sącza, z bardzo muzykalnej rodziny Adamków. Jego ojciec założył znany zespół pieśni i tańca "Lachy".
   - Jeszcze jako student podróżowałem z Kielc do Dębicy, by zajmować się chórem kościelnym, gdyż mój brat - ksiądz, który osiadł w Dębicy, narzekał, że nie ma kto tego chóru poprowadzić. Do prób z chórem gorąco mnie namawiał miejscowy proboszcz. Przystałem na to i w przyszłym roku będę obchodził jubileusz 25-lecia mojej pracy artystycznej w Dębicy - opowiada Paweł Adamek._
   Dzisiaj Adamek prowadzi mieszane chóry przy parafiach Matki Bożej Anielskiej i Miłosierdzia Bożego, chór dziewczęcy LO im. Króla Władysława Jagiełły, jest również kierownikiem artystycznym i dyrygentem orkiestry Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia. Kilka lat temu wpadł na pomysł, że z ludźmi, z którymi pracuje, założy operę. Do opery zawsze miał słabość, w piątej klasie szkoły podstawowej otrzymał w prezencie od rodziców partyturę _Halki. _Sam ma głos o wyraźnych predyspozycjach operowych.
   To był pomysł bardzo oryginalny: opera w niespełna 50- tysięcznej - robotniczej w większości - Dębicy. Niektórzy pukali się w czoło. Zastanawiali się, co to może być za opera, jeśli złożona będzie ze starszych pań i panów, którzy w wolnych chwilach udzielają się w kościelnych chórach... - _Wiem, że z początku mogło to wyglądać na wielką amatorszczyznę - _przyznaje Adamek. - _Również koledzy ze studiów przekonywali, że z amatorami nie uda mi się zrobić opery.

   Otoczka od razu była profesjonalna. - Żeby przyciągnąć ludzi, pokonać w nich uprzedzenia, drukowaliśmy kolorowe foldery, zaproszenia, bilety. Tak jak w zawodowej operze.
   Ale kiedy 15 stycznia 2000 r. w domu kultury wystawiono Verbum nobile _Stanisława Moniuszki, _prędko okazało się, że opera w Dębicy to nie żarty. Niezwykle fachowe przygotowanie: reżyseria Jana Borka, byłego dyrektora tarnowskiego teatru, scenografia Romana Przewoźnika, plastyka z miejscowej szkoły, i choreografia Kazimierza Górczyka, uznanego fachowca w tej branży, wykładowcy Uniwersytetu Śląskiego. Pomagały także dwie korepetytorki solistów. Kierownictwo muzyczne przejął Paweł Adamek, który dyrygował swoją orkiestrą młodzieżową. Balet stanowili członkowie trzech dębickich zespołów pieśni i tańca.

Szlifował marmur i głos

   Osobnym tematem jest trafnie dobrana obsada. Między innymi w roli Serwacego Łagody wystąpił Józef Wilczyński. Według Pawła Adamka, chórzysta o bardzo interesującym głosie, śpiewa w basach. - Z łatwością przyswaja sobie tekst muzyczny, dobrze czyta nuty, z pełnym zaufaniem powierzam mu partie solo.
   Wilczyński, dziś już rencista, śpiewał jeszcze jako Antoni we Flisie _i jako Miecznik w _Strasznym dworze, _w kolejnych operach Moniuszki wystawianych w Dębicy. Pan Józef, nim przeszedł na rentę, pracował na poczcie, w przedsiębiorstwie przeróbki złomu, a ostatnio w zakładzie kamieniarskim. Ciął i szlifował marmur. Podobnie jak inni, od lat występował w chórze kościelnym, najpierw w rodzinnym Jaworznie. Ale w latach młodości pragnął zostać piosenkarzem estradowym. - _Gdybym powiedział, że muzyka, śpiewanie, występy są dla mnie w życiu wszystkim, skłamałbym. Na pewno jednak znaczy to dla mnie wiele.
   Na premierę Verbum nobile _przyszły tłumy. Jedni oceniają, że słuchaczy było 1200, inni podają, że 1500. A cóż się stało, że Dębica tak, ni stąd, ni zowąd, pokochała operę, rozrywkę raczej dość wyszukaną?
   Paweł Adamek nie ma złudzeń. Dla opery jako takiej przychodzą nieliczni, ale nie to jest najważniejsze. Ludzi ściąga szum, jaki towarzyszy występom, zdrowa ciekawość. Chcą zobaczyć widowisko _na żywo, _znajomych, którzy tam występują, piękną scenografię i bogate stroje, które na ogół aktorzy szyją sobie sami. Czegoś podobnego Dębica nigdy wcześniej nie widziała. Opera w takim mieście to unikat w skali ogólnopolskiej. Owszem, gdzie indziej działa teatr amatorski, ale amatorska opera? Można, lepiej lub gorzej, zagrać Papkina w _Zemście, _ale ilu artystów amatorów wystąpi - na odpowiednim poziomie - w roli Łagody w _Verbum nobile?...

   Paweł Adamek tłumaczy, że aby zagrać w operze, trzeba mieć wyjątkowy, rzadziej spotykany głos. Czysty, jak to określają fachowcy, postawiony. Odpowiedniej barwy i na tyle mocny, by mógł przebić się przez chór i orkiestrę. - Myślę, że gdyby w naszym zespole kilka młodych dziewcząt wybrało śpiew solowy, mogłyby zrobić karierę w operze zawodowej.

Wszystko na serio

   Opera stała się w Dębicy już czymś oczywistym, w sensie przede wszystkim widowiskowym bardzo cenionym. Verbum nobile trzeba było grać 6 razy. Po Verbum, Flisie i Strasznym dworze po wakacjach przyjdzie czas na premierę Halki. Na występy przyjeżdżają rodziny i znajomi artystów nawet z odległych stron, na przykład z Wrocławia. Tadeusza Godka, tenora, najsławniejszego woźnego w okolicy, przyjechali słuchać i oglądać z jego rodzinnej wsi.
   - Ludzie przychodzą na nasze występy, gdyż u nas wszystko dzieje się na serio - _zapewnia Paweł Adamek. - _Jeśli w sztuce występuje jako postać piękna dziewczyna, to u nas taka jest. Zgrabna, ładna, atrakcyjna. A nie w starszym wieku operowa diwa, u której liczy się tylko głos. Jeśli ma być amant, to my na jego podobieństwo kogoś takiego angażujemy. U nas jakiś, dajmy na to, podstarzały grubas nie może się zalecać do młodej sopranistki... Ktoś kiedyś mnie zapytał, czy urządzam castingi.
   W niektórych przypadkach trzeba sięgać po rezerwy kadrowe z sąsiedniego miasta. Opera dębicka opiera się na chórach mieszanych i żeńskim, czasami brakuje męskich głosów. Wtedy artystów amatorów importuje się z nieodległego Mielca, w którym działa chór męski Towarzystwa Śpiewaczego "Melodia". I tak w dębickim przedstawieniu Straszny dwór _wystąpił Władysław Błasiak, mielecki chórzysta, który ukończył 80 lat.
   Przez operę przewija się regularnie około 70 osób. Ludzie w różnym wieku, różnych zawodów, z różnym wykształceniem. Dzieci i młodzież. Studenci akademii muzycznych w Krakowie i Katowicach, nauczyciele, księgowi, robotnicy, bezrobotni i emeryci. Są okresy, w których występuje dębicka władza. Np. Piotr Szyper, ceniony chórzysta, radny obecnej kadencji, w poprzednich latach przewodniczący Rady Miasta. Zespół mile zapamiętał ten czas. Pan przewodniczący z łatwością znajdował sponsorów.
   - _Z finansami staramy sobie jakoś radzić, w tym celu założyliśmy Dębickie Towarzystwo Muzyczno-Śpiewacze z własnym statutem
- informuje Paweł Adamek. - Wspomagają nas samorząd miejski, starostwo powiatowe i marszałek województwa.

Dawne marzenia pani Emilii

   Ludzie, którzy wystawiają w Dębicy operę, nie pobierają za jej przygotowanie żadnego honorarium. - Nigdy z nikim nie podpisywaliśmy w tej sprawy umowy, nikt nigdy nie otrzymał z tego tytułu choćby 50 groszy. Często o powodzeniu decydują stare znajomości, więzy towarzyskie - podkreśla Adamek. - Wie pan co? Myślę, że ludzi, z którymi pracuję, udało mi się nauczyć pasji, nie zarabiania. W dzisiejszym, skomercjalizowanym do szczętu świecie, jest to niezwykłe.
   Dla Emilii Wyczałek, chórzystki, która zagrała m.in. Ochmistrzynię w Strasznym dworze, _przygoda z operą jest w pewnym sensie rekompensatą za dawne nie spełnione muzyczne marzenia. I to jej wystarczy. - _Kiedy ukończyłam szkołę zawodową, chciałam dojeżdżać na zajęcia do szkoły muzycznej do Rzeszowa, ale w Stomilu, gdzie się zatrudniłam, nie chcieli mnie z pracy zwalniać na te zajęcia. Tłumaczyli, że to nie po linii zawodu, który obrałam. Wykształcenia muzycznego więc nie mam, chociaż o nim marzyłam. Od 23 lat śpiewam w różnych chórach. Kiedy zaczęłam wykonywać utwory o charakterze operowym, w domu najczęściej słucham poważnej muzyki, gromadzę płyty i kasety z takimi utworami.
   Pani Emilia, obecnie emerytka, długi czas pracowała w dziale zaopatrzenia fabryki opon, zajmując się w szczególności odzieżą ochronną dla załogi.
   W ciągu dwóch lat dębiccy artyści uzyskali spory rozgłos. Zwłaszcza kiedy zaczęły się nimi interesować media elektroniczne. Dwójka TVP nadała niedawno koncert w wykonaniu dębiczan - _Oratorium pasyjne - _nagrany w barokowych wnętrzach bazyliki Ojców Bernardynów w Leżajsku. _Oratorium _oraz _Straszny dwór _znalazły się na kasetach wideo, a Polskie Radio Rzeszów SA wydało płyty CD. Chórzyści koncertowali we Francji, w Belgii, RFN, w Ostrej Bramie w Wilnie i w katedrze w Kownie. W 2000 r. występom dębiczan przysłuchiwała się Maria Fołtyn, sławna solistka Opery Warszawskiej, sopran dramatyczny, reżyser operowy. Wraz z chórami dębickimi, pod batutą Pawła Adamka, wystąpił także Bernard Ładysz, wybitny śpiewak, solista opery.

Podejrzana sława

   Po krótkich migawkach nadanych w Teleexpressie i Panoramie oraz wywiadach udzielonych telewizji kablowej przypadkowi przechodnie rozpoznają w mieście niektórych artystów ze Strasznego dworu.
   - Zdarza się, że ktoś na ulicy do mnie podchodzi i pyta, czy to mnie właśnie mógł widzieć w telewizji, czy występowałem w operze - _mówi Józef Wilczyński. Tadeusz Godek doświadcza podobnej popularności. Na razie sława nie jest zbytnio dokuczliwa i nikt nie żąda autografów.
   Działalności chórzystów towarzyszy wyczuwalna sympatia, chociaż niekiedy ktoś się sili na drobne złośliwości. - _Sąsiadów na szczęście mam wyrozumiałych, nie interweniują - _dodaje Wilczyński nie bez powodu, gdyż mieszka w bloku, w którym każdy każdego słyszy. Kiedy ćwiczy w mieszkaniu partie solowe, musi liczyć na sąsiedzką wyrozumiałość. Na wszelki wypadek - wszak nie każdy jest melomanem - ćwiczy przed południem, gdy większość jest w szkołach i pracy. - _Pierwsze próby mogą przypominać komuś wycie.

   - Chce ci się tak, chłopie, chodzić na te próby, tak się męczyć? - _pytają od czasu do czasu Tadeusza Godka znajomi. - _Chce mi się, bo to dla mnie rozrywka - _odpowiada im. Teraz uzupełnia: - Wszyscy panu tak tu powiedzą: lubią to, bo lubią taką rozrywkę.
   Pan Godek zauważa, że niektórzy zaczynają mu zazdrościć coraz większej popularności. - _Kiedy szedłem na spotkanie z panem, pewna osoba wypytywała mnie, co to będzie za wywiad, z jaką gazetą i tak dalej. Takie rzeczy robią wrażenie.

   Jeśli tak jest, to zjawisko nie jest szkodliwe. Gorzej, gdy zazdrość ogarnia niektórych ludzi z kręgów władzy. Zarząd Miasta popiera operę, lecz rozgłos, który jej towarzyszy, zaniepokoił na przykład niektórych radnych miejskich. Już wcześniej jeden z nich wyraził swój niepokój: - Co to za pomysł z tą operą? Byłem kiedyś w operze na Śląsku. W połowie występu wielu słuchaczy opuściło salę. To w Dębicy ludzie pójdą na operę?
   Ponieważ poszli, wątpliwości zaczął wbudzać główny inicjator i wykonawca projektu - Paweł Adamek. - Czy nie ma on w mieście zbyt wielu etatów, czy nie czerpie nadmiernych profitów?
   Nagle ujawniła się potrzeba bliższego przyjrzenia się Adamkowi i jego działalności. - Mało kto wierzy, że większość prac związanych z moją działalnością muzyczną w mieście wykonuję bez etatów, społecznie - _tłumaczy podejrzany Adamek. - Nie wszyscy też wierzą, że jako zespół sporo osiągnęliśmy bez nakładów finansowych, że jeszcze coś można zrobić za darmo. _
   Dla niektórych staje się to bardzo niejasne, niewytłumaczalne i - być może - konieczne do wnikliwego zbadania. W Strasznym Dworze w Dębicy niekiedy straszy naprawdę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski