Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy pisza o swoich kotach. Bandyta o złotym sercu

Opr. (MAT)
fot. Barbara Matoga
Powrót do domu okazał się najlepszym lekarstwem na kocią traumę. Co prawda, po wyjściu z transporterka Bandyta zabunkrował się pod kanapą i przy próbach zachęcenia go do opuszczenia kryjówki niedwuznacznie dawał do zrozumienia, że zamierza tu spędzić resztę życia.

Ale wytrwał w tym postanowieniu zaledwie godzinę. Najpierw ostrożnie, na przygiętych łapkach, zaczął zwiedzać mieszkanie i przypominać sobie znajome miejsca. Zapoznał się z zawartością miseczek, odwiedził kuwetę - i wreszcie, upewniwszy się, że wrócił do domu, całym zbolałym ciałem przytulił się do ukochanego opiekuna.

Lęk przed weterynarzem pozostał mu jednak na zawsze. Bał się nawet wejść do transportera, a w gabinecie trząsł się ze strachu i jednocześnie walczył jak lew z lekarzami. Niestety, tych wizyt nie można mu było oszczędzić. Mimo wprowadzenia specjalistycznej karmy, mimo podawania lekarstw, kłopoty z wypróżnieniem pojawiały się nadal co jakiś czas. Ciągłe problemy z przewodem pokarmowym sprawiły, że szczepienie kota odkładane było „na potem”, więc kiedy dopadł go koci katar, choroba stosunkowo niegroźna dla dorosłych kotów, Bandyta czuł się bardzo kiepsko i wymagał długiego, intensywnego leczenia.

I dzięki tym chorobom załatwił sobie stały dom. No bo jak oddać w nieznane ręce - jeśliby się w ogóle takie pojawiły - nie w pełni sprawnego kota, który wymaga codziennego podawania leków, poprawiających funkcjonowanie przewodu pokarmowego? Jak oddać kota, który wita swojego opiekuna wspinając się na dwie łapki, który śpi na poduszce, przytulony do jego twarzy, a gdy człowieka boli głowa - układa się w pobliżu i głośnym mruczeniem oraz lizaniem po włosach próbuje po swojemu pomóc?

W ten sposób Bandyta został kotem domowym.Wbrew przekonaniu wielu osób, które uważają, że dziki, zabrany z podwórka kot nigdy nie zaakceptuje zamknięcia w domowej „niewoli”, nawet na chwilę nie przychodzi do głowy, by opuścić bezpieczne mieszkanie. Wręcz przeciwnie - kiedy otwierają się wyjściowe drzwi, natychmiast zmyka do pokoju, a na balkonie interesuje go wyłącznie kocyk, na którym wyleguje się w promieniach słońca.

Nie zgodził się tylko na zmianę imienia - nadal reaguje na to, które nadano mu dawno temu, gdy jeszcze był bezdomnym, chorym i nieszczęśliwym kotem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski