Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy piszą o swoich kotach. Bandyta ze złotym sercem

Opr. (MAT)
Fot. Barbara Matoga
Postanowiłam więc pozostawić Bandytę jako kota wolno żyjącego, pod domem, ale dokarmianego i zaopiekowanego zdrowotnie. W końcu ten niemłody na oko kot przeżył jakoś bez opieki ileś lat, więc teraz tym bardziej powinien sobie poradzić.

W bezpiecznym miejscu, czyli zamykanym ogródku, postawiłam ocieploną budkę, osłoniętą dodatkowo daszkiem, pod którym mieściły się także miseczki na karmę i wodę.

Ale wtedy do akcji włączył się Wrzaskun - jeden z dokarmianych przeze mnie dzikusów, do tej pory nie wykazujący agresji wobec kotów. Okazało się jednak, że polowanie na Bandytę stało się jego ulubionym sportem, uprawianym z żelazną konsekwencją.

Nie pomagała zmiana miejsca ustawienia budki i przenoszenie miseczek. Wrzaskun bardzo szybko poznał wszystkie moje podstępy i po prostu śledził mnie, gdy zanosiłam Bandycie jedzenie. Nie pomagało straszenie i odganianie, a nawet osobno stawiane miseczki z przeznaczonymi dla Wrzaskuna przysmakami, bo ten chuligan postanowił pozbyć się intruza ze swojego terenu.

Na dodatek był już listopad - zbliżała się zima i los prześladowanego czarnucha stawał się coraz bardziej niepewny. Rozpoczęłam więc rozpaczliwe poszukiwanie domu tymczasowego, w którym mógłby spokojnie poczekać na adopcję - mało zresztą realną, bo czarny, starszy kocur o dość nie nachalnej urodzie ma niewiele szans na znalezienie kochającego człowieka. Wreszcie udało się - samotnie mieszkający kuzyn zgodził się na jakiś czas zaopiekować Bandytą!

Najpierw oczywiście musiałam kota wykastrować, a wcześniej - zrobić mu badania, bo jeśli dolegałyby mu jakieś schorzenia, narkoza mogłaby okazać się niebezpieczna. Trochę obawiałam się pierwszego wzięcia na ręce tego, dzikiego w końcu kota. Ale pewnego poranka, kiedy jak zwykle siedział pod drzewem, wpatrzony w moje okna, zaryzykowałam. Wzięty na ręce Bandyta przytulił się do mnie, bez oporu dał się zanieść do domu i zapakować do transporterka. Weterynarz określił jego wiek na 6-7 lat, a stan zdrowia - na całkiem dobry, co potwierdziły badania. W oczekiwaniu na zabieg kot wrócił na podwórko, by nadal godzinami czekać na moje przybycie.

Cdn.
„Bandyta”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski