Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dach i parasol

Krzysztof Kawa
Kawa na ławę. Mam wrażenie, że dach na Stadionie Narodowym powstał tylko po to, by było czym nakręcać atmosferę wyczekiwania na wydarzenie. Wiadomo, że wtedy o newsa najtrudniej, bo dostęp do piłkarzy i trenera jest bardzo ograniczony. A o dachu można trąbić, patrząc w niebo i podając w mediach coraz to nowe komunikaty: Pada, nie pada? Otworzyć, czy zamknąć?

Przed poniedziałkowym meczem z Gibraltarem o zamknięcie dachu prosił Adam Nawałka. Nic nie wskórał. Kapitan kadry Robert Lewandowski też narzekał: „Dach jest czasem zamykany i otwierany nie wtedy, kiedy trzeba”. I dodał, że nie ma pojęcia, kto o tym decyduje. W komentarzach internautów dostało się szefowi spółki zarządzającej obiektem, a nawet Platformie Obywatelskiej, która zafundowała nam Narodowy w pakiecie z Euro 2012. A przecież – jak poucza na Twitterze prezes PZPN Zbigniew Boniek – pretensje należy kierować wyłącznie do delegata UEFA, bo to on podejmuje decyzje.

Na szczęście okazało się, że na grząskiej murawie też da się grać, a nawet trafiać do siatki. Choć zapewne gdyby murawa była lepsza, niechybnie padłby strzelecki rekord z meczu z San Marino (10:0) sprzed sześciu lat.

18-letni Bartek Kapustka nie patrzył w niebo, tylko wszedł i zrobił swoje. Piękny debiut z dziesiątką na plecach, zaznaczony golem. Niczym Dariusz Dziekanowski we Wrocławiu z Maltą w eliminacjach do mistrzostw świata w 1981 r. Tyle że pół roku później Antoni Piechniczek pominął „Dziekana” w powołaniach na mundial. Gole w Hiszpanii strzelał Boniek.

Trener Nawałka, który debiutował na mistrzostwach świata w Argentynie, mając 20 lat, też niczego Kapustce nie obiecał. Gracz Cracovii ma szczęście, że konkurencja na pozycji rozgrywającego jest obecnie w kadrze marniutka, by nie rzec, że wcale jej nie ma, skoro w piątek we Frankfurcie selekcjoner ratował się przerabianiem na playmakera Krzysztofa Mączyńskiego.

Co nie oznacza, że pomocnik „Pasów” będzie miał łatwiej niż Dziekanowski, bo łatwiej już było – mecz z Gibraltarem to jak sparing z Prokocimiem. Piszę to bez żadnej złośliwości, ale i przesady. Teraz trzeba udźwignąć presję w meczu z Termaliką, bo oczekiwania gwałtownie wzrosły. Nie ma co rozkładać nad Kapustką parasola ochronnego. Jeśli chce wrócić na Narodowy, musi sobie radzić bez niego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski