Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dachówkę zdmuchnęło w sekundzie

JEC
REGION. Zniszczone dachy, budynki gospodarcze, połamane drzewa to efekt trąby powietrznej, jaka przeszła wczoraj nad Chełmcem.

Największe szkody powstały w zabudowaniach Tadeusza Pędzicha w Niskowej. Pomocy z gminy może jednak nie uzyskać.

- Zawierucha zaczęła się ok. 1 w nocy - opowiada Wincenty Pulit mieszkający przy ul. Gajowej. - W jednym momencie zrobiło się jasno. Coś podniosło garaż, myślałem, że stracę samochód. Kiedy kilka minut później wybiegłem przed dom, zobaczyłem, że pod naporem wiatru, padła stuletnia lipa. Na szczęście dla nas spadła między budynkami. Wiatr połamał również kilka sosen w środku zabudowań.
Kilkaset metrów dalej trąba powietrzna po rwała część dachu budynku mieszkalnego.
- Właściwie nic nie wskazywało na to, że przejdzie taka nawałnica - mówi Tadeusz Mordarski z Gaju. - Owszem, około północy przyszła burza i silny wiatr. Patrzyłem przez okno, co się dzieje, czy nie trzeba zabezpieczyć kurnika lub garażu. Ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, że stracę dach. Kiedy przez żyrandol zaczęła cieknąć woda, pobiegłem na strych i zobaczyłem, że nie ma części pokrycia.
Rano Tadeusz Mordarski znalazł blachę. Leżała 300 metrów od domu. Jeszcze w nocy natomiast strażacy pomogli mu zabezpieczyć dach.
W okolicach ulicy Gajowej w Chełmcu połamanych zostało wiele dorodnych drzew. Kilkaset metrów dalej nawałnica zniszczyła również duży budynek gospodarczy.
- Czegoś takiego nie widziałem - opowiada Jan Mordarski z Niskowej. - Wokół jest wiele domów, a zniszczyło tylko ten budynek. Dach zdmuchnęło w sekundzie. Aż trudno w to uwierzyć, zwłaszcza, że budynek był przeznaczony na mieszkania, więc więźba i wszystko inne było wykonane bardzo solidnie.
- Fragmenty dachu spadły na kojec psa, pięknego owczarka - opowiada córka pana Jana, Maria Pędzich. - Na szczęście zwierzęciu nic się nie stało. Wczoraj rano była komisja z gminy Chełmiec i okazało się, że nam się pomoc nie należy, bo mamy tylko 43 ary ziemi, a to jest za mało. Poczułam się jak obywatel drugiej kategorii. Na pewno będę jeszcze w tej sprawie działać.
W Urzędzie Gminy w Chełmcu powiedziano nam, że nie można tych strat zakwalifikować jako klęski w rolnictwie.
- Kilkadziesiąt arów ziemi zgodnie z przepisami to działka, a nie pole - stwierdziła Barbara Liber w UG w Chełmcu. - Byłam razem z komisją oglądać to, co się stało. Poinformowałam wszystkich zaintereso wanych o sytuacji prawnej. Nie możemy zaliczyć tych strat jako klęski w rolnictwie. Nie można więc ubiegać się o niskooprocentowany kredyt. Władze gminy podejmą decyzje, ale na wnioski poszkodowanych.
(JEC)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski