Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daglezje pachną cytryną

Redakcja
Piotr Doda jest leśniczym w Gdowie od 21 lat Fot. Barbara ROTTER-STANKIEWICZ
Piotr Doda jest leśniczym w Gdowie od 21 lat Fot. Barbara ROTTER-STANKIEWICZ
Gospodarstwo liczy dokładnie 1154,5 hektara. To lasy rozrzucone od Suchoraby po Świątniki, od Żerosławic po Kraków. Ma je pod opieką Leśnictwo Gdów, należące do Nadleśnictwa Myślenice.

Piotr Doda jest leśniczym w Gdowie od 21 lat Fot. Barbara ROTTER-STANKIEWICZ

ROZMOWA. Z PIOTREM DODĄ, leśniczym z Gdowa o drzewach, zwierzętach i ludziach.

- Jakie są to lasy?

- To kompleksy przejęte przez państwo po różnych właścicielach, poprzeplatane lasami prywatnymi. Są bardzo różnorodne. Największym z nich jest Wólka Zręczycka, zajmująca 190 ha. W naszych lasach rosną wszelkie gatunki drzew. Z liściastych - dęby, buki, graby, olsze, jesiony, klony, wiązy, czereśnie, lipy. Z iglastych: sosna, modrzew, jodła, daglezja...

- Co to jest daglezja?

- Drzewo iglaste z Ameryki Północnej, podobne do jodły, które aklimatyzowano u nas w latach 70. XIX wieku. Jego igły po roztarciu pachną jak cytryna. Nie ma ich zbyt wiele, bo źle znoszą przymrozki.

- Skoro już mowa o drzewach iglastych - czy w Pana "gospodarstwie" choinki przed świętami mają się dobrze?

- Tak, bo na szczęście można już kupić piękne, żywe drzewka niezbyt drogo i w dużym wyborze. To najbardziej ekologiczne choinki, pozyskiwane przy pielęgnacji lasu. Drzewa muszą być wycinane: na 1 hektarze sadzi się ich 5 - 6 tysięcy. Po 120 latach zostaje ich na tej samej powierzchni 150 - 200. W ciągu dziesięcioleci trzeba usuwać słabsze, brzydsze, żeby stworzyć warunki tym najlepszym. To jest konieczna selekcja. W ten sposób pozyskuje się też drewno. Z naszych lasów, w ciągu roku ok. 3 tys. m szesc. Większość to drewno opałowe, ale z około 30 proc. mają pożytek budowlańcy i stolarze. Wracając do choinek: na naszym terenie przed Bożym Narodzeniem od 5-6 lat nie"znikają" z lasu w znaczących ilościach. Młodniki sosny wyrosły, jodeł ładnych nie mamy... A poza tym kary za kradzież drzewa są wysokie. Niestety nie odstrasza to złodziei w innych częściach nadleśnictwa - są tereny, gdzie masowo kradnie się stroisz jodłowy - złodzieje potrafią ogołocić drzewo z gałęzi tak, że zostaje sam kilkunastometrowy pień.Tojest prawdziwa plaga.

- A jakie plagi ścigają lasy Leśnictwa Gdów? Klęski żywiołowe, szkodniki, ludzie?

- Klęski na szczęście nas omijają. Wprawdzie teraz jest bardzo sucho, ale w końcu śnieg spadnie. W ostatnich latach nie ma też pożarów - jedyną klęską, która zniszczyła trochę drzew, był śnieg w październiku 2009. Dzięki temu, że siedliska są żyzne, nasze lasy są bardzo urozmaicone, dzięki czemu nie cierpią drastycznie np. wskutek szkodników, bo szkodnik atakuje jeden gatunek, a inne pozostają w dobrej kondycji. Tak więc najwięcej szkody czynią ludzie - myślę o tych, którzy wciąż traktują las jak śmietnisko. Po sezonie zbieramy ok. 100 m. sześć. różnego rodzaju odpadów - są śmieci z domków campingowych, są pozostałości po remontach. Walka z tym procederem jest bardzo trudna - póki ludzie nie zrozumieją, że robią krzywdę samym sobie, dzikich wysypisk nie uda się zlikwidować.

- Jak wygląda powszedni dzień leśniczego?

- Rano, w kancelarii trochę papierkowej roboty, potem praca w terenie. To m.in. odbiórka drewna, które trzeba pomierzyć i sklasyfikować, nadzór na zakładem usług leśnych, obchody kompleksów leśnych. Kradzieże drewna na szczęście nie są u nas nagminne, zdarzają się sporadycznie, chociaż w tym roku nieco częściej. Myślę, że jest to spowodowane po prostu biedą...
- W Gdowie jest Pan już od lat...

- Dokładnie od 21. Po skończeniu Technikum Leśnego w Starym Sączu pracowałem w rejonie Gdowa i Dobczyc, potem Wiśniowej, a od 1990 roku już na stałe w Gdowie. Skończyłem studia i wrosłem już tu na stałe. To bardzo interesujący rejon: drzewostany są bardzo wdzięczne, trudne, ale nie monotonne.

- Czy lasy zmieniły się w ciągu tych lat?

- Tak, i to na korzyść: widać, że las żyje. Znacznie zwiększyła się populacja zwierząt. Są jelenie, dziki, sarny, lisy, borsuki, tchórze, kuny, drobne gryzonie i całe mnóstwo ptactwa. Są sowy, dzięcioły, sójki, kruki, kowaliki, widziałam nawet parę razy dudka. Jeśli ktoś pójdzie do lasu na spacer, zawsze usłyszy ptaki, może spotkać sarnę, wiewiórkę, czasem lisa; żeby zobaczyć innych "tubylców", trzeba by zostać dłużej, spokojnie usiąść, wsłuchać się. Las zawsze jest piękny, ale są w nim też miejsca wyjątkowe, jak np. uroczysko koło Rajska, gdzie rosną dęby obrośnięte wiecznie zielonymi bluszczami. O każdej porze roku jest tu bajkowa sceneria... Takie miejsca trzeba jednak uszanować. To nie znaczy, że nie można ich oglądać - owszem można wybrać się do lasu nawet z psem, ale pod warunkiem, że dla własnego i cudzego bezpieczeństwa będzie on prowadzony na smyczy.

- Ma Pan swoje ulubione miejsca. A ulubione drzewa?

- Jakichś pojedynczych okazów nie, ale najbardziej lubię jodły, które są ładne i wdzięczne, no i dęby - trudne w prowadzeniu, ale piękne drzewa.

Rozmawiała: BARBARA ROTTER-STANKIEWICZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski