W Gilowicach jest dobra atmosfera dla futbolu
Z ustępującym sternikiem klubu z Gilowic związane są dobre występy Beskidu w ostatnich latach, w tym awans do ligi okręgowej. To on ściągnął do gilowickiego klubu trenera Piotra Misia, z którym drużyna Beskidu odbyła imponujący marsz do V ligi, dystansując Łękawicę.
Trener Miś rozstał się z gilowickimi piłkarzami przed tym sezonem, a jego miejsce zajął Piotr Jaroszek. Nastąpiło to tuż przed rozgrywkami, co także nie pozostało bez wpływu na postawę drużyny. Działacze klubu i co ważne piłkarze przekonani są, że ten czynny zawodnik Górala Żywiec jest dobrym nabytkiem Beskidu.
Prezes Fluder ze względów zdrowotnych nosił się już wcześniej z zamiarem ustąpienia z funkcji prezesa. Ostatecznie pozostał jeszcze kilka miesięcy. W uznaniu zasług i jego doświadczenia nowe władze klubu zwróciły się jednak do niego oraz Piotra Kantyki, też byłego prezesa, aby zostali honorowymi członkami zarządu z głosem doradczym.
Nowym prezesem został Jacek Jędrysek, który wcześniej miał szczęśliwą rękę jako kierownik drużyny. Pełnił tę funkcję przez 3 lata. Na nową funkcję został wybrany jednogłośnie.
Stanowisko wiceprezesa członkowie klubu powierzyli Robertowi Satławie, przedstawicielowi środowiska biznesu, a sekretarzem klubu został zawodnik Tomasz Kastelik. Ponadto w zarządzie znaleźli się Lucjan Kuźnik i Bartosz Luber. Ten ostatni będzie pełnił funkcję kierownika drużyny.
Nowe władze postanowiły się skupić na początek na utrzymaniu drużyny w "okręgówce". - Nikt sobie nie wyobraża, że Beskid może spaść. Ostatnio po słabym początku zespół prezentuje się coraz lepiej. To oczywiście jeszcze za mało, ale mamy już pewne plany, w tym wzmocnienie zespołu w przerwie zimowej - informuje Bartosz Luber.
W Gilowicach jest dobra atmosfera dla futbolu. Wielkim sympatykiem piłki jest wójt gminy Aleksander Satława, podobnie przewodniczący Rady Gminy Jan Małysiak. W radzie zasiada m. in. także Mieczysław Fluder. Działacze liczą także na wsparcie środowiska biznesu.
Piłkarze Beskidu nie mają żadnych szczególnych apanaży. Awans zdobyli, grając "za kiełbasę i piwo". Słabsza postawa nie miała żadnych podtekstów finansowych. - Był to splot różnych okoliczności, w tym kontuzji i także braku szczęścia. Na przykład Półmiarek, który zasilił nas z Górala w 3 meczu złapał kontuzję. Na pewno jednak nikomu nie można odmówić ambicji. W pewnym momencie zawrzała też góralska krew, chłopcy po prostu siedli, pogadali po męsku, że trzeba w końcu przerwać złą passę - dodaje Bartosz Luber.
Dobrym duchem zespołu jest 34-letni Henryk Wnętrzak, który ze względu na pracę i obowiązki rodzinne nie zawsze może trenować, ale gdy wychodzi na boisku nie żałuje zdrowia.
(BK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?