18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daleko nam do dobrych wzorców szkolnictwa zawodowego

Redakcja
Fot. archiwum rozmówcy
Fot. archiwum rozmówcy
ROZMOWA z dr. hab. JACKIEM LEŚKOWEM, prof. Wyższej Szkoły Biznesu - National Louis University w Nowym Sączu

Fot. archiwum rozmówcy

- Jak przekonać młodych ludzi, że lepiej mieć dobry fach w ręku, niż skończyć jakiekolwiek studia?

- Młodzież postępuje w sposób racjonalny - wybiera te oferty, które są dla niej atrakcyjne i które gwarantują jej choćby przybliżenie się do jakiegoś zawodu. Trzeba jednak sobie szczerze powiedzieć, że nasze szkolnictwo zawodowe jest w stanie kompletnego rozkładu, a jego poziom jest nieadekwatny do potrzeb. Wśród młodych ludzi panuje przekonanie, że technika i szkoły zawodowe są dla tych, którzy nie mogą się dostać do lepszych szkół. I ta opinia jest częściowo uzasadniona.

- Jak można to zmienić?

- Nie trzeba wyważać otwartych drzwi, wystarczy spojrzeć, jak szkolnictwo zawodowe funkcjonuje na rynku europejskim czy amerykańskim i ocenić, jak my wyglądamy na tym tle.

- Daleko nam do tych dobrych wzorców?

- Zdecydowanie. A najdalej nam do najbliższego sąsiada, czyli Niemiec. Sukces ekonomiczny tego kraju bierze się m.in. stąd, że Niemcy bardzo duży nacisk kładą na szkolnictwo zawodowe. Tam uczniowie mają zagwarantowane praktyki w takich zakładach, jak Siemens czy Audi, a więc po trzech latach pobytu w takiej szkole absolwent ma nie tylko odpowiednią wiedzę, ale i praktykę.

- Co powinniśmy zrobić? Zburzyć polski system szkolnictwa zawodowego i skopiować model niemiecki?

- Przede wszystkim powinniśmy być bardzo elastyczni. W obecnej sytuacji dobrym rozwiązaniem wydają się studia inżynierskie, które mogłyby zastąpić albo przynajmniej wzmocnić tak potrzebny gospodarce system szkolnictwa zawodowego. Szkolnictwo inżynierskie może być prowadzone nie tylko dla młodych ludzi, ale też dorosłych.

- Na ile Małopolanie mają jednak świadomość, że trzeba się kształcić całe życie?

- W WSB-NLU w Nowym Sączu mamy dwa kierunki inżynierskie - informatyka oraz inżynieria chemiczna i procesowa. O ile ten pierwszy kierunek wybierają raczej ludzie po maturze, to drugi zdominowali pracujący. Polacy mają świadomość tego, że trzeba się uczyć przez całe życie. To raczej oferta nawet renomowanych centrów edukacyjnych nie nadąża za potrzebami. Ważne, żeby katedry, szkoły wyższe - publiczne i niepubliczne - miały świadomość, że ciąży na nich odpowiedzialność społeczna za kształcenie kadry inżynierskiej.

- Uczelnie prywatne też mają taką odpowiedzialność?

- Używanie terminu "szkoły publiczne" i "szkoły niepubliczne" nie jest właściwe. Wszystkie szkoły są publiczne, tyle że właścicielem jednych jest państwo, a innych - prywatny podmiot. Wyższe szkoły, których właścicielem nie jest państwo, powstały tam, gdzie nie było tradycji akademickiej, a więc np. w Nowym Sączu. Były one pomostem między dużymi ośrodkami akademickimi a potrzebami lokalnej społeczności, choć przez ostatnie kilkanaście lat ta rola pośrednika została zminimalizowana. Wzorem rozwoju w tej dziedzinie powinien być model amerykański polegający na wydzielaniu uczelni i sytuowaniu ich w mniejszych ośrodkach. Przecież Stanford leży prawie tak daleko od San Francisco jak Nowy Sącz od Krakowa.
- Czy jest możliwe lokowanie wielkich uczelni poza Krakowem?

- Kraków i tak się obroni ekonomicznie, nawet gdybyśmy wyjęli z niego Uniwersytet Jagielloński i przenieśli go np. do Tarnowa czy Nowego Sącza. To teoretyzowanie. Nie wolno jednak zapominać, że np. III Kampus UJ (wszystkim chwała za tę inwestycję) to przykład rozwoju regionalnego polegającego na wysysaniu wszystkiego do jednego miejsca, w tym przypadku Krakowskiego Obszaru Metropolitalnego. Tymczasem edukacja mogłaby dynamizować inne miejsca. Gdybyśmy wyjęli Pychowice jako uniwersytecki kampus, park technologiczny i otaczające je osiedle, to mielibyśmy 50-tysięczne miasto, które ulokowano wewnątrz miejskiego organizmu.

- Zakładana rozbudowa dróg, a więc szybszy dojazd do Krakowa może spowodować, że studenci z Nowego Sącza będą dojeżdżać na UJ...

- Jeśli powstanie droga szybkiego ruchu, a dojazd będzie możliwy w 40 minut, to wtedy nie tylko studenci będą mogli szybko dojechać do Krakowa, ale też UJ może zdecydować się na większe inicjatywy edukacyjne w Nowym Sączu.

Rozmawiał Grzegorz Skowron

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski