W obu obozach zdawali sobie sprawę z tego, że trzeci mecz serii może być przełomowy dla dalszej rywalizacji. Gospodarze wcale nie czuli się pewniakami do utrzymania tylko dlatego, że wygrali jeden mecz w Kętach. Przeciwnie. Wciąż szanse obu ekip oceniano „pół na pół”.
Z kolei w Kęczaninie, w związku z trudną sytuacją organizacyjną, nastroje też były dalekie od optymizmu. – _Chcemy wygrać tę rywalizację dla siebie _– powiedział przed wyjazdem Bartosz Mariański, libero kęczan.
Premierowy set pierwszego spotkania był bardzo wyrównany. Do stanu 9:9 trwała wymiana ciosów. Potem gospodarze zaczęli gonić wynik, było 11:13 i 14:16. Tak walczono do samego końca. Emocje sięgnęły zenitu przy stanie 22:23. Potem było 24:25, ale ostatecznie to goście okazali się lepsi. – _Pierwszy krok zawsze jest bardzo ważny _– cieszył się Marek Błasiak, trener kęczan.
Po zmianie stron scenariusz rywalizacji był podobny. Żadna z ekip nie chciała pozwolić „odjechać” rywalom. Było 10:10, ale potem zrobiło się 10:13 i znowu miejscowi znaleźli się „pod ścianą”. Potem było jeszcze 12:16, ale wśród gospodarzy nadzieja na odwrócenie losów pojedynku zaświtała przy wyniku 16:18. Goście tego dnia byli jednak konsekwentni, nie dając sobie wydrzeć bezpiecznej zaliczki.
W trzeciej partii od stanu 3:3 zrobiło się 8:15 i w obu zespołach zaczęto myśleć o kolejnym, czwartym starciu.
Początek jego pierwszego seta był wyrównany (7:8). Potem jednak zrobiło się 9:12 i znowu miejscowi musieli gonić wynik (9:12). Jednak tracili dystans do kęczan (13:18, 17:24).
– Wydaje mi się, że świdniczanom brakowało świeżości. W __naszej hali zagrali znacznie lepiej – ocenił Marek Błasiak, trener Kęczanina.
Gospodarze nie mogli się dobrać do rywali także w kolejnej odsłonie. O ile jeszcze na początku było 3:6, to szybko zrobiło się 7:11, a potem 10:16. W końcówce goście po raz kolejny udowodnili, że tego dnia mają chłodne głowy i pewnie wygrali.
Zgodnie z oczekiwaniami, w trzecim secie, kiedy sytuacja gospodarzy była już prawie beznadziejna, nie byli w stanie podjąć walki z małopolską ekipą. Od stanu 2:5 zrobiło się 4:8, a potem 8:12 i 9:16. Jak gospodarze zbliżyli się na 16:19, po chwili mieli rywali poza zasięgiem (17:22) i tak już zostało do końca tych bardzo ważnych zawodów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?