Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Damian Chmiel odchodzi z Sandecji: szkoda mi tego klubu. Wywiad

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Pomocnik Damian Chmiel po sezonie odejdzie z Sandecji
Pomocnik Damian Chmiel po sezonie odejdzie z Sandecji fot. Sandecja.pl
Rozmawiamy z jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy Sandecji Nowy Sącz Damianem Chmielem. 36-letni pomocnik występuje w barwach „Dumy Krainy Lachów” począwszy od kampanii 2018/2019 i jak zapowiada w rozmowie z „Gazetą Krakowską”, po tym sezonie wróci w rodzinne strony.

W ostatnich tygodniach wiele wydarzyło się w Nowym Sączu. Po wielu latach na pierwszoligowym poziomie Sandecja spadła do 2. ligi. Jak czujecie się jako zespół, jak Pan czuje się jako uczestnik tego wszystkiego?
To bardzo trudne pytanie. Stało się jak się stało. Nie chciałbym jednak szukać winnych. Chyba trzeba iść tą drogą, by po prostu patrzeć na siebie. Sporo było tzw. innych czynników, ale nie za bardzo chcę o tym opowiadać. Mam szacunek do Sandecji, do tego klubu. Nie chciałbym szukać drugiego dna, problemów było dużo…

Cały sezon spędziliście na obcych stadionach. W roli gospodarzy występowaliście na grząskiej murawie w Niepołomicach.
Wiele mówiło się o naszej ciągłej tułaczce i to jest jedno, ale tak naprawdę najważniejsze dla piłkarza powinno być to, że wychodzi on na boisko i może zrobić wszystko. To w tej kwestii czegoś nam zabrakło. Początek rundy wiosennej był bardzo fajny, podobnie jak końcówka tamtego roku. Fajnie wyglądaliśmy, w pucharze walczyliśmy z powodzeniem z zespołami z ekstraklasy.

Zimą klub dokonał kilku ciekawych wzmocnień. Sprowadzono m.in. reprezentantów Estonii – bramkarza i napastnika Karla-Rometa Nomma i Roberta Kirssa.
Ta atmosfera w zespole była dobra. Sam zastanawiam się jak mogliśmy zaprzepaścić cały ten zimowy trud. W piłce nie ma jednak minimalizmu i to się na nas odbiło. Transferów nie chciałbym oceniać, od tego są inni – prezes czy dyrektor sportowy.

Mówi Pan, że zabrakło Wam czegoś na boisku.
Tak, bo trzeba było szybko punktować po przerwie zimowej, a my tego nie robiliśmy. W kilku meczach, jeśli można tak to ująć, byliśmy lepsi, ale i tak przegrywaliśmy. W piłce liczy się wynik, ważne są suche liczby. Fakt faktem po rundzie jesiennej tych punktów mieliśmy zwyczajnie bardzo mało, już wtedy ciężko było myśleć o zrobieniu jakiegoś dobrego wyniku.

Wiosną (10 lutego br.) rozbiliście u siebie Górnika Łęczna 3:0, potem było jeszcze 1:1 z Resovią i 0:3 z Arką Gdynia.
Trochę zamydliliśmy oczy sobie i wszystkim tym początkiem rundy. Ruszyliśmy z impetem, rozbiliśmy Górnika, z rzeszowianami po pierwszej połowie mogło i powinno być ze 3:0 dla nas, a skończyło się remisem. Nie wyszliśmy wtedy na drugą połowę, zabrakło tego „mentalu”, o który chodzi w piłce.

Ciężko już wytłumaczyć ten mecz z Arką. W ogóle nam nie wyszedł. Potem nie punktowaliśmy, ciężko było nam odrabiać straty punktowe do innych. Nawet ze Skrą Częstochowa (1:2) w dziesięciu wyszliśmy na prowadzenie bazując na charakterze, ale później było już tylko gorzej. W skrócie wielokrotnie nie potrafiliśmy pomóc szczęściu i wszystko było przeciwko nam.

Sandecja zagra w 2. lidze po raz pierwszy od sezonu 2008/2009.
Spadek boli, zostanie w piłkarskim CV. Byliśmy i jesteśmy tym wszystkim załamani, podłamani. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że było minęło i należy żyć dalej. Jestem tutaj bardzo długo, po sezonie odejdę z klubu, spadek w takim momencie boli mnie więc tym bardziej.

Szkoda mi tego klubu. Gdybym mógł cofnąć czas, to pewne rzeczy zrobiłbym inaczej. Dałem jednak z siebie ile mogłem, a jako zespół nie daliśmy rady.

W sobotę o godz. 17.30 czeka Was ostatni akord sezonu. Zagracie w Sosnowcu z Zagłębiem. Na ten mecz wybiera się wielu kibiców Sandecji.
Chcemy się godnie zaprezentować. Fajnie byłoby na koniec lekko zmazać tę plamę. Te ostatnie mecze w naszym wykonaniu pokazują jednak gdzie jesteśmy mentalnie, fizycznie. Ta drużyna trochę już się skończyła… Mleko się rozlało i teraz trzeba patrzeć wprzód. Niektórzy młodsi piłkarze mają swoje ambicie, będą szukać dla siebie innych kierunków, ale może ten krok w tył, mam nadzieję, da coś dobrego klubowi w najbliższej przyszłości.

Liczę na to, że summa summarum wszystko wyjdzie pozytywnie. Nowy Sącz jest fajnym miejscem do grania, panuje tutaj pozytywny piłkarski klimat, choć nieraz bywało mniej lub bardziej wesoło.

Nie zdąży Pan już wystąpić jako piłkarz Sandecji na nowym stadionie przy Kilińskiego.
Tego żałuję. Wielu rzeczy by się w życiu chciało. Oczywiście wyobrażałem sobie i nie tylko ja, że stadion zostanie odebrany wcześniej, ale wyszło jak wyszło, nie my za to odpowiadamy. Przyznam, że pomału gdzieś tam wizualizowałem sobie występ na nowym obiekcie w Nowym Sączu, przy naszych kibicach, ale… Teraz wiem, że po sezonie wracam do domu ze względów rodzinnych (okolice Wadowic i Andrychowa). Chcę pobyć z najbliższymi, dać im więcej czasu, samemu odpocząć, przemyśleć pewne kwestie. Jakieś małe plany już mam, zobaczymy co z nich wyjdzie. Mam 36 lat, chciałbym zostać przy piłce, a do Nowego Sącza może jeszcze kiedyś przyjadę, bo czuję się zaproszony.

Kibic Sandecji po spadku do 2. ligi mówi wprost: zespół prędko się nie podniesie

od 16 lat

      

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Damian Chmiel odchodzi z Sandecji: szkoda mi tego klubu. Wywiad - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski