Wisła Sandomierz 2 (0)
Soła Oświęcim1 (0)
Bramki: 1:0 Piątkowski 50, 1:1 Szewczyk 70, 2:1 Piątkowski 75.
Wisła: Wierzgacz – Ziółek, Pydych, Beszczyński, Chorab (67 Gołasa) – Piątkowski, Podstolak, Motyl (90 Wawryszczuk), Szepeta (60 Pacholarz) – Hul, Rak (60 Mikulec).
Soła: Bomba – Stanek, Stemplewski, Skrzypek, Ząbek – Talaga, Szewczyk (79 Czarnik), Dynarek, Zapotoczny – Cygnar, Snadny (59 Janeczko).
Sędziował: Marek Śliwa (Kielce). Widzów: 500.
Potem po skrzydle urwał się Dariusz Zapotoczny. Po jego dośrodkowaniu piłka trafiła w okolice pola bramkowego, do Jakuba Snadnego, ale i tym razem goście nie mogli unieść rąk w geście triumfu, bo znowu górą był miejscowy bramkarz.
Miejscowi także mieli swoją sytuację. Jarosław Piątkowski uderzył z 5 metrów, lecz Daniel Bomba w sobie tylko wiadomy sposób sparował piłkę na korner.
Przed przerwą dobrą pozycję miał jeszcze Bartosz Szepeta, ale i tym razem Bomba nie dał się zaskoczyć.
Gospodarze dobrze zaczęli grę po przerwie. Piłka trzy razy wracała w pole karne oświęcimian. Kiedy przyjezdni w końcu ją wybili, na 14. metrze przejął ją Piątkowski, popisując się skutecznym strzałem w dalszy róg bramki.
Oświęcimianie wyrównali po mocnym uderzeniu Kamila Szewczyka, po którym piłka wylądowała w siatce tuż przy słupku. Wierzgacz nie miał szans na skuteczną interwencję.
Oświęcimianie zaatakowali, chcąc zdobyć zwycięską bramkę. Grali długimi podaniami, starając się uruchomić napastników. Taka taktyka nie zdawała jednak egzaminu.
Tymczasem gospodarze groźnie kontrowali. Po jednej z szybkich akcji ponownie dał o sobie znać Piątkowski, który zdecydował się na strzał z dość ostrego kąta. Piłka jednak pod pachą Bomby wpadła do siatki.
Potem jeszcze Rafał Mikulec znalazł się w dobrej sytuacji, jednak nie zdecydował się na strzał. a
Zdaniem trenerów
Tadeusz Krawiec, Wisła:
– O ile jesienią w Oświęcimiu przegraliśmy zasłużenie 1:3, to tym razem mecz toczył się pod
naszą kontrolą. Kluczem do sukcesu było wyłączenie z gry Pawła Cygnara i Dawida Dynarka. Uczulałem też chłopców na Jakuba Snadnego, ale on tym razem nie błyszczał.
Sebastian Stemplewski, Soła:
– Futbol bywa okrutny. Bramkarz kilka razy ratował nas z opresji, a przepuścił piłkę, która nie powinna była wpaść do siatki. Czasami trzeba jednak umieć uszanować punkt wywalczony na wyjeździe. To także byłaby zdobycz. Jednak pragnienie wspięcia się na fotel lidera tabeli było silniejsze od chłodnej kalkulacji. Skoro byliśmy ostatnio na fali, chcieliśmy „przeciągnąć” mecz na swoją stronę.
(ZAB)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?