Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daniel Żmudka, napastnik IV-ligowej Spójni Osiek Zimnodół, wiosną imponuje regularnością

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Daniel Żmudka wiosną imponuje skutecznością na czwartoligowych boiskach
Daniel Żmudka wiosną imponuje skutecznością na czwartoligowych boiskach Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z DANIELEM ŻMUDKĄ, napastnikiem czwartoligowej Spójni Osiek Zimnodół

- U progu wiosny imponuje Pan skutecznością. W czterech meczach udało się zdobyć cztery gole. Ostatniego w zwycięskim meczu na własnym boisku nad Górnikiem Libiąż 3:1.

– Średnią na mecz mam zatem dobrą, czyli w każdym meczu zdobywam gole. Wprawdzie mamy za sobą pięć wiosennych kolejek, ale w jednym spotkaniu musiałem pauzować za kartki.

- Tym razem trafił Pan z karnego. Często Pan je wykonuje?

- W naszej drużynie od strzelania „jedenastek” jest stoper Tomek Wdowik. Tym razem jego nie było z nami, więc mnie przypadła rola egzekutora. Może to i dobrze, że nie strzelam karnych. Nie wiem dlaczego, ale statystycy lubią wypominać napastnikom ile w ich dorobku jest trafień z „wapna”. A przecież karny jest elementem gry, a nie zawsze jego podyktowanie oznacza gola. Dochodzi przecież presja przy jego wykonaniu. Właśnie dlatego, że wszyscy oczekują, że się go strzeli. Mój gol był ważny, bo odzyskaliśmy prowadzenie na 2:1.

- W ostatnim meczu zagrał Pan na nietypowej dla siebie pozycji, nieprawdaż?

- Zostałem ustawiony w środku pomocy, choć jestem nominalnym napastnikiem. Jednak decyzja trenera wynikała z konieczności dokonania pewnych przesunięć, a wynikających z pewnych absencji. W pierwszej połowie, na szpicy wystąpił Piotr Kasprzyk, ale po przerwie zamieniliśmy się rolami.

- Ile w sumie zdobył Pan już goli w tym sezonie w czwartoligowych rozgrywkach?

- Osiem. Na razie mój dorobek rozkłada się po połowie na obie rundy.

- A ile wynosi strzelecki rekord sezonu?

- W poprzednich rozgrywkach zdobyłem 10 goli.

- Zatem do wyrównania ubiegłorocznego wyniku pozostaje niewiele...

- Niby tak, ale - mam świadomość tego - że boisko lubi uczyć pokory. Dlatego nie warto zbyt daleko wybiegać w przyszłość. Lepiej żyć tylko najbliższym spotkaniem. Zatem ujmę rzecz tak; najpierw chciałbym wyrównać swój rekord, a każde trafienie po nim będzie już tylko działało na moją korzyść.

- Czy w swojej przygodzie z piłką ustrzelił Pan hat-tricka?

- Jeszcze nie, choć w przypadku napastników mówi się, żeby lepiej strzelali po jednej bramce, ale regularnie. Na tej pozycji liczy się powtarzalność. Jednak nie miałbym nic przeciwko temu, żeby choć raz urządzić sobie jakieś strzeleckie fajerwerki, oczywiście nie przerywając systematyczności.

- Gole przeciwko libiążanom są chyba dla Pana tradycją. Jesienią także udało się „przedziurawić” siatkę tej drużyny.

- Wtedy zdobyłem gola z gry. Zostałem wcześniej poturbowany, wchodząc między dwóch stoperów. Ktoś powiedział, że futbol boli i nie ma w tym przesady.

- Czy udało się Panu wygrać jakąś klasyfikację strzelców?

- Nigdy. W tym roku także się na to nie zanosi, bo prowadzący Marcin Giermek z Michałowianki ma na swoim koncie 17 goli. Jednak postawa rywali tylko mobilizuje mnie do jeszcze cięższej pracy.

- Ma Pan bardzo dobrą rundę. Czy realne wydaje się jeszcze spróbowanie swoich sił na szczeblu centralnym?

- Mam już za sobą drugoligowe występy w barwach Przeboju, czy trzecioligowe w Dalinie Myślenice. Pewnie, że skoro w młodości uczyłem się w szkółkach piłkarskich w Łodzi czy Zabrzu, chciałoby się jeszcze coś w piłce osiągnąć. Jednak jestem już w takim wieku, że najwyższa pora schodzić z „chmur” na ziemię. Pewnie, że – gdyby pojawiła się propozycja – podjąłbym wyzwanie. Jednak na razie myślę o ukończeniu studiów na katowickiej AWF. Pracuję w jednej z galerii handlowych w Katowicach. Może w niedalekiej przyszłości zacznę się wdrażać w rodzinny interes meblarski. Powoli trzeba zacząć myśleć o stabilizacji.

- Ma pan jednak licencję trenerską II klasy i menedżera sportu. W przyszłości można zatem pozostać przy futbolu, może w nieco innej formie...

- Zawsze mogę podsyłać młodych zawodników do szkółki piłkarskiej Gwarka Zabrze, z pobytu w której mam miłe wspomnienia. Być może komuś pomogę w życiu w osiągnięciu tego, co mnie się na razie nie udało. Nie tylko ja, ale wielu młodych chłopców po skończeniu szkółki zniknęło gdzieś w szarej codzienności, bo nikt nie pomógł, nie wyciągnął ręki w trudnych momentach. Poza talentem potrzeba w życiu mieć trochę szczęścia.

- Myśli Pan, że gdyby nie ciężka kontuzja, złapana przed trzecioligowym sezonem w Przeboju Wolbrom, w sparingu przeciwko Szczakowiance, Pana przygoda z piłką mogłaby się potoczyć inaczej? Uraz trafił się w momencie, kiedy Pana kariera nabierała rumieńców...

- Nie ma sensu do tego wracać. W życiu trzeba umieć przyjąć wyroki losu. Z drugiej strony, gdyby życie nie potoczyło się tak, jak się potoczyło, z tymi kontuzjami, to teraz nie byłbym tu gdzie jestem, mieszkał w Katowicach i nie miałbym okazji poznać Eli, mojej drugiej połówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Daniel Żmudka, napastnik IV-ligowej Spójni Osiek Zimnodół, wiosną imponuje regularnością - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski