Kiedy NFZ ogłosił możliwość wstecznego zgłoszenia się do ubezpieczenia zdrowotnego, czyli tzw. abolicji, w wojewódzkich siedzibach funduszu momentalnie rozdzwoniły się telefony.
Zainteresowanie abolicją nie dziwi, bo do tej pory wielu pacjentów z powodu gapiostwa albo kosztownej niewiedzy nagle dowiadywało się, że musi z własnej kieszeni pokryć horrendalne rachunki za pomoc w walce z chorobą. Teraz wystarczy, że nie zignorują czerwonego koloru w komputerowym systemie weryfikacji oraz w terminie dopełnią w ZUS wszystkich formalności i - o rachunki nie muszą się martwić.
Z nowego przywileju cieszą się przede wszystkim studenci i współmałżonkowie osób odprowadzających składki. Abolicja nie rozwiązuje jednak problemu chorych, którym ubezpieczenie zdrowotne nie przysługuje.
Według szacunków jest ich w Polsce nawet 2,5 miliona. Składek nie odprowadzają m.in. zatrudnieni na śmieciówkach. Mogą wprawdzie ubezpieczyć się dobrowolnie, ale to wydatek rzędu kilkuset złotych miesięcznie, na który nie każdego stać.
Można mieć wątpliwości, czy darmowi medycy dla nieubezpieczonych to rozwiązanie sprawiedliwe wobec tych, którzy od lat regularnie opłacają składki zdrowotne. Trudno się jednak nie zgodzić z resortem, który przekonuje, że pomoc medyków powinna być dostępna na równych zasadach dla wszystkich obywateli.
Szczególnie, że egzekucja rachunków z NFZ także generuje koszty i w dodatku jest mało skuteczna. W obawie przed koniecznością uiszczenia ewentualnych opłat nieubezpieczeni chorzy pod opiekę lekarzy trafiają zaś dopiero wtedy, gdy choroba jest już zaawansowana, a jej terapia znacznie droższa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Słony rachunek za lekarza. Czy pacjent zagubiony w systemie musi płacić?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
