Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

David Bowie. Czarna gwiazda zgasła na zawsze [WIDEO]

Paweł Gzyl
Muzyka. Wyreżyserował swe pożegnanie ze światem w charakterystycznym dla siebie stylu. Nie poinformował o nieuleczalnej chorobie, tylko opublikował nową płytę pełną niepokojących sugestii. Dwa dni później zmarł.

Muzyka z wydanegoo miniony piątek „Blackstar” (Czarna gwiazda) zaskoczyła elegijnym tonem. Również w promującym wydawnictwo teledysku do piosenki „Lazarus” pojawia się znaczący obraz. Piosenkarz leży na szpitalnym łóżku, po czym wstaje i chowa się w drewnianej szafie. Jedni odczytywali to jako kolejną grę artysty ze słuchaczami, a drudzy - jako zapowiedź własnej śmierci i pogrzebu.

Fani gromadzą się w dzielnicy Brixton, gdzie urodził się artysta

Źródło: RUPTLY

Wczoraj rano okazało się, że to niestety ci drudzy mieli rację. Na oficjalnym profilu Davida Bowie w serwisie Facebook pojawiła się informacja, że artysta zmarł 10 stycznia w otoczeniu swych najbliższych po trwającej osiemnaście miesięcy dramatycznej walce z nowotworem. W dzień, w kiedy do sklepów trafiła płyta „Blackstar”, muzyk skończył 69 lat. Świat zapamięta go jako jednego z najbardziej kreatywnych i inteligentnych artystów rocka.

Dekadencki prowokator

Naprawdę nazywał się David Robert Jones. Urodził się i wychował w powojennym Londynie. Dorastając wśród zrujnowanych lotniczymi bombami kamienic, znalazł ucieczkę od szarej rzeczywistości w muzyce. „Usłyszałem Boga” - powiedział potem, opisując swoje wrażenia, kiedy jako dziewię-ciolatek usłyszał piosenkę „Tutti Frutti” w wykonaniu Little Richarda.

Pierwsze nagrania Brytyjczyka nie przyniosły mu popularności. Hipisowski folk grany na akustycznych instrumentach był jak na koniec lat 60. czymś nazbyt oczywistym. Sukces odniosła tylko ballada „Space Oddity”

Kolejne nagrania i występy Bowiego objawiły go jako zupełnie innego artystę. Jego muzyka stawała się coraz bardziej drapieżna i energetyczna, a stroje - coraz bardziej wyszukane. Artysta uważnie bowiem obserwował ówczesne przemiany na rockowej scenie - dwuznaczny erotycznie glam święcący triumfy w Anglii oraz pierwotny punk wykonywany w USA przez Iggy’ego Popa i jego grupę The Stooges.

Kumulacją tych tendencji okazała się w 1972 roku pierwsza artystyczna kreacja Bowiego - Ziggy Stardust.

Kiedy ubrany w kosmiczny kostium z ufarbowaną na czerwono fryzurą wokalista pokazał się w roli pochodzącego z innej planety mesjasza w telewizyjnym programie „Top Of The Pops”, cała Anglia oszalała na jego punkcie. Bowie nie poprzestał na wizualnych prowokacjach. „Jestem gejem” - zadeklarował w jednym z wywiadów, choć wszyscy wiedzieli, że jest żonaty i ma syna. Fani zaczęli go podejrzewać o romanse z Iggy Popem i Mickiem Jaggerem. Od tego momentu artysta stał się uosobieniem rockowej dekadencji. To pomogło mu również z czasem zaistnieć w kinie jako aktorowi.

W oblężonym mieście

Ku zaskoczeniu wszystkich muzyk będąc u szczytu sławy uśmiercił swoje alter-ego. „Jestem Davidem Bowie, a nie Ziggym Stardustem” - zadeklarował publicznie i poleciał do Filadelfii, aby będąc zafascynowanym muzyką soul i funk nagrać z murzyńskimi muzykami płytę „Young Americans”.

Pobyt za oceanem nie przysłużył mu się prywatnie - Bowie szybko uzależnił się od kokainy i pogrążył w mrokach okultyzmu. Nastroje te oddawał album „Station to Station” z 1976 roku, na którym Bowie wykorzystał nową inspirację - elektroniczną muzykę niemieckiej grupy Kraftwerk. Wychudzonego i eleganckiego artystę nazywano wówczas Thin White Duke.

Ratunkiem dla artysty okazała się przeprowadzka do Europy - a konkretnie do Berlina Zachodniego. Klaustrofobiczny klimat oblężonego miasta okazał się wyjątkowo sprzyjać kreatywności muzyka. W latach 1977 - 1979 powstała tam „trylogia berlińska”, na którą złożyły się trzy płyty zrealizowane z pomocą byłego muzyka grupy Roxy Music - Briana Eno: „Low”, „Heroes” i „Lodger”. Na pierwszej z nich znalazła się kompozycja „Warszawa”, która powstała jako dźwiękowa reminiscencja kilkugodzinnego pobycie Bowiego w stolicy Polski w 1973 roku, kiedy wracając z Moskwy przesiadał się do pociągu do Paryża i kupił płytę... zespołu Śląsk. W międzyczasie Bowie zrewanżował się Iggy Popowi za inspiracje - produkując jego słynny album „The Idiot”.

Wzloty i upadki

Kiedy elektroniczna muzyka Bowiego z „berlińskiej trylogii” znalazła tłumy naśladowców w postaci tworzących ruch New Romantic zespołów w rodzaju Duran Duran czy Ultravox, wokalista planował już kolejną przemianę artystyczną. Objawił ją światu w 1983 roku na płycie „Let’s Dance”, która stała się jego największym sukcesem komercyjnym.

Taneczne i melodyjne piosenki z albumu stworzone z Nilem Rodgersem z zespołu Chic cieszyły się tak wielką popularnością, że Bowie jako jeden z pierwszych wykonawców rockowych zamienił swe koncerty w wielki spektakl multimedialny. Trasa „Glass Spider Tour” dała początek stadionowym występom późniejszych gwiazd w rodzaju U2.

Kolejne płyty Bowiego były mniej lub bardziej udane, ale nie miały już takiej mocy kulturotwórczej jak poprzednie. Nie pomogło powołanie do życia rockowej supergrupy Tin Machine, ani flirt z klubową elektroniką w latach 90. Kiedy w tamtym okresie próbowano zorganizować w Polsce pierwszy koncert artysty - musiano go odwołać, bo bilety na występ w Gdańsku nie sprzedawały się.

Na domiar złego kryzys artystyczny z czasem dopełniły problemy zdrowotne. W końcu Bowie wycofał się z życia publicznego, spędzając kolejne lata u boku żony, słynnej modelki, Iman, z którą miał córkę urodzoną w 2000 roku.

Niespodziewanie powrócił trzy lata temu płytą „The Next Day” - spokojną i wyciszoną, ale podszytą smutkiem. Zamiast występów - zachodni świat zobaczył wtedy wielką wystawę poświęconą jego twórczości. Odważniejszy muzycznie album z minionego piątku - „Blackstar” - okazał się niespodziewanym pożegnaniem artysty ze światem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski