Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawcy szpiku niosą nadzieję. Liwia z Rzeszotar czaka na przeszczep

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Fot. Archiwum prywatne
Ośmioletnia Liwia Bąk nie poddaje się. Po raz drugi walczy z ostrą białaczką - nowotworem krwi. Jej rodzice szukają nowoczesnych metod leczenia i z całą rodziną oraz przyjaciółmi postawili sobie za punkt honoru promować i rozwijać bazę dawców szpiku kostnego.

Liwia Bąk ma 8 lat. Walczy z ostrą białaczką limfoblastyczną. Ponad cztery lata temu wydawało się, że wygrała. Jednak nowotwór układu krwiotwórczego powrócił. Teraz Liwia czeka na przeszczep szpiku kostnego.

Gdy przyszedł czas na szukanie dawcy szpiku kostnego rodzice dziewczynki oraz inne osoby z rodziny i przyjaciele rozpoczęli wielką akcję rejestracji dawców i promocję tej idei. Przy wsparciu wielu osób zorganizowali ją w wielu miejscach na terenie kilku gmin: przede wszystkim swojej Świątniki Górne oraz sąsiednich gmin Mogilany i Siepraw, a także w Krakowie.

Rejestracje odbywały się w szkołach podstawowych w Ochojnie, Wrząsowicach, w Swoszowicach na terenie Krakowa, w Zespole Placówek Oświatowych w Sieprawiu oraz w Centrum Kultury w Świątnikach Górnych, w remizach OSP w Olszowicach i Mogilanach oraz na terenie Konwentu Bonifratrów w Konarach, a sąsiad rodziny organizował taką akcję na lotnisku w Balicach. Zaś osoby z rodziny Liwii organizowały takie akcje dla województwa świętokrzyskiego. Mieszkańcy z zaangażowaniem i zrozumieniem odpowiedzieli na apele o rejestracje i pomoc osobom chorym.

Rodzice wiedzieli, że w ten sposób dawcy dla swojego dziecka nie znajdą, bo to byłoby jak szukanie szpilki w stogu siana. Od tego jest baza dawców, ale szanse każdej chorej osoby na znalezienie genetycznego bliźniaka są tym większe im bardziej rozwinięta jest baza dawców. - Dzięki tym akcjom udało się zarejestrować 700 dawców. Cieszymy się, bo to bardzo dużo - mówi Emilia Bąk, mama Liwii.

Rodzicom chodziło o wsparcie idei rejestracji dawców. - Zaangażowaliśmy się w tę akcje rejestrację, żeby pomagać, zrobić coś dla innych osób chorych na białaczkę. Bo samo istnienie bazy dawców, to szansa dla naszej córeczki. Dla niej ktoś już to zadanie wykonał, bo mamy wstępne wiadomości, że znaleziono potencjalnego dawcę. Choć oficjalnej informacji jeszcze nie dostaliśmy - zaznacza mama dziewczynki.

Państwo Bąkowie drugi raz przeżywają atak choroby u swojego dziecka. Ich zmagania zaczęły się w 2014 roku. Wtedy zaledwie 4- letnia Liwia zachorowała na ostrą białaczkę limfoblastyczną.

- Ze zdrowiem nie miała wcześniej problemów, była właściwie niechorującym dzieckiem. Chodziła do przedszkola i nawet przeziębienia nie łapała często - mówi mama. - W tym czasie chodziłyśmy na basen, tam zauważyła, że Liwia ma jaśniejszą buzię. Poszłam zrobić badanie krwi - morfologię, ale to miała być raczej taka rutynowa kontrola. Wraz z wynikami tych badań dostałam informację, żeby natychmiast jechać do szpitala w Prokocimiu. Okazało się, że córeczka ma białaczkę - mówi pani Emilia.

Zaczęło się natychmiastowe, intensywne leczenie dziecka w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu. Trwało rok. Bardzo silne leczeni cytostatykami przebiegało książkowo. Wówczas wystarczyła sama chemioterapia.

- Już po 15 dniach była remisja, czyli brak objawów choroby. Liwia była w grupie niższego ryzyka. Po roku dziecko było wyleczone. Wszystko zaczęło się uspokajać. Wprawdzie jeśli raz ktoś zachoruje na nowotwór, to obawy związane z nawrotem choroby są zawsze, ale przez trzy lata byliśmy uspokojeni. Zaczęliśmy niemal normalne życie, zabieraliśmy córkę w podróż - opowiada mama.

Oczywiście dziecko było objęte leczeniem w poradni onkologiczno-hematologicznej w Prokocimiu. Celem było podtrzymywanie remisji i odbudowywanie odporności, którą dziewczynka straciła podczas długiej chemioterapii. Spustoszenie w organizmie robiła, bo uszkodziła trzustkę, wątrobę, ale przyszedł też czas na odbudowywanie tych narządów.

Aż nagle w listopadzie ubiegłego roku okazało się, że choroba Liwii wróciła z podwójna siłą. Chemioterapia nie działała. Dziewczynka została poddana intensywnemu leczeniu. Teraz sytuacja się nieco poprawiła. Dziecko zostało przygotowane do przeszczepu szpiku.

Na spokrewnionych dawców szpiku dziecko nie mogło liczyć. Zgodność genetyczna rodziców jest tylko w 50 procentach, brat Liwii też nie ma genetycznej zgodności z nią. Pozostało poszukiwanie dawcy niespokrewnionego. W ostatnich dniach pojawiły się nadzieje, że jest dawca. Przeszczep jest wielką szansą dla ośmiolatki.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Bomba ekologiczna na dnie Bałtyku. Możliwe skażenie bronią chemiczną

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski