Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Podsiadło opowiada o swojej nowej płycie - „Annoyance & Disappointment”

Rozmawiał Paweł Gzyl
Dawid Podsiadło jest jedną z największych gwiazd polskiego popu
Dawid Podsiadło jest jedną z największych gwiazd polskiego popu Łukasz Ziętek
- Twoja debiutancka płyta ustawiła Cię w rozkroku między sceną alternatywną a popową. Dobrze się czujesz w tej niewygodnej pozycji?

- Trochę nie ja ustalałem tę pozycję. Właściwie media ją ustaliły. Ale dzięki temu, że moja solowa twórczość to miks popu i alternatywnej energii, dociera ona do tak wielu ludzi. Dlatego w jednych wywiadach opowiadam o tym, że boję się pająków, a w drugich - o swojej muzyce. Nie przeszkadza mi to jednak. Bo dzięki tym wywiadom w telewizji śniadaniowej czy w plotkarskich portalach też ktoś może się dowiedzieć o moim istnieniu - i być może sięgnie po moją płytę. Nie mam więc z tym problemu. Zresztą artykuły na plotkarskich portalach są naprawdę zabawne.

- Co najbardziej zabawnego przeczytałeś ostatnio na swój temat?

- Kiedyś Tomek Makowiecki wkleił na swojego Instagrama zdjęcie, na którym trzyma mnie za rękę i prezentuje mój nowy tatuaż. Oczywiście od razu ktoś to wrzucił do któregoś z plotkarskich portali i podpisał: „Czy Tomek Makowiecki też jest gejem?”. (śmiech) Cały artykuł był tak skonstruowany, że nie ma wątpliwości, iż ja jestem gejem, ale szokiem jest to, że Tomek również. Zaskoczyło nas to - że pojawia się sytuacja, która łączy dwie osoby i nagle wywołuje to takie kontrowersje. Podrzucaliśmy sobie więc linki nawzajem - i ja się w tym zakochałem. Żałuję, że to nieprawda, bo chciałbym, żeby wreszcie na coś prawdziwego trafili. (śmiech)

- Na szczęście masz dystans do mediów.

- Nie można się skupiać na negatywnych emocjach. Moi menedżerowie odradzają mi kontakty z plotkarskimi portalami, ale mnie to nie przeszkadza. „Proszę was - ja chcę to robić. Przecież tam pracują normalni ludzie. Oni na pewno zdają sobie sprawę z tego, że nie wszystkie ich dokonania są najwyższych lotów” - tłumaczę. Lubię rozmawiać z tymi dziennikarzami, bo ci kolesie mają zawsze uśmiech na twarzy i lubią się powygłupiać.

- A może te wszystkie plotki przez okładkę Twojej nowej płyty?

- Wiele osób myślało początkowo, że to ja jestem na okładce. Tymczasem obwieściłem wszem i wobec na Facebooku, że to obraz, który powstał 130 lat temu. Tylko znajdująca się na nim postać wygląda tak jak ja. Rok temu dostałem zdjęcie tego obrazu od jednej z fanek z dopiskiem: „Podsiadło, patrz: jesteś w mojej książce do historii. Co ty tutaj robisz?”. I faktycznie - byłem zszokowany podobieństwem. Potem byliśmy w studiu i jedna z dziewczyn któregoś z moich muzyków mówi: „Może byście zrobili z tego okładkę?”. I wtedy pomyślałem, że to niegłupi pomysł. Niestety - okazało się, że niektórzy byli nią oburzeni. Nie rozumiem tego, przecież to pomysł z przymrużeniem oka. No i coś naprawdę fascynującego: bo ten gość sprzed 130 lat wygląda dokładnie tak jak ja!

- Jeśli chodzi o muzykę, nowa płyta jest bardziej rockowa. Dlaczego?

- To wyszło samo. Nie było tak, że usiedliśmy przy stoliku i stwierdziliśmy: „Musimy zrobić coś bardziej pokręconego”. Jeden ze starszych utworów, który wpisuje się w tę nową estetykę, powstał przecież w okresie pierwszej płyty. Oczywiście przeszedł kilka zmian, ale końcówka, która najbardziej odróżnia się od pierwszej płyty, była już na wstępnym demo. Wszystko wynika z naturalnej potrzeby rozwoju i robienia czegoś nowego. Ale nie przez analizę, lecz przez intuicję.

- Nowa płyta rodziła się w bardziej zespołowy sposób niż debiut. Pasował Ci taki tryb pracy?

- Jasne. Uwielbiam konfrontować siebie z innymi. To jest niesamowite, bo każdy ma inne inspiracje i inne podejście do muzyki. Bo po prostu każdy słyszy inaczej. Połączenie się w większe grupy i tworzenie razem, to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy. Oczywiście wiadomo, że z jednymi się pracuje lepiej, a z drugimi gorzej. Wszystko zależy od charakteru, nastawienia, czy nawet samopoczucia w danym dniu.

Jest na nowej płycie kilka numerów, które zrobiłem sam, ale większość stworzyliśmy razem. I nie ma w tym dysonansu, że album firmuje Dawid Podsiadło. Bo to ja jestem w każdej z tych konfiguracji i mam duży wpływ na to, jak ten materiał ostatecznie brzmi. Oczywiście wynika to też z kontraktu - bo to ja wygrałem w „X-Factorze” i teraz firmuję muzykę swoim imieniem i nazwiskiem.

- Debiut pokazał Cię jako wrażliwego i trochę nieśmiałego chłopaka. Nowa płyta odsłania Twoje bardziej męskie oblicze. To dlatego zapuściłeś wąsy?

- (śmiech) Może podświadomie. Na pewno jestem trochę innym człowiekiem niż kiedyś. Mój rozwój osobisty przełożył się na muzykę. Mam większy dystans do siebie, większą świadomość swoich możliwości, potrafię balansować między zabawą a czymś na poważnie. Stąd te zmiany i różnice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski