Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawne sławy krakowskich boisk: Wojciech Rączka. Specjalista od pięknych bramek

Paweł Panuś
Wojciech Rączka jest jednym z najlepszych piłkarzy z Sułkowic
Wojciech Rączka jest jednym z najlepszych piłkarzy z Sułkowic fot. Piotr Jagniewski/gazeta.myslenice.pl
Sylwetka. Wojciech Rączka zaczynał przygodę z futbolem w Sułkowicach i doszedł do gry na zapleczu ekstraklasy.

Na pierwszy trening zaprowadził mnie ojciec. Miałem wówczas 8 lat. W zespole seniorów zadebiutowałem chyba w wieku 16 lat, a Gościbia grała wówczas w czwartej lidze. Później przez kilka sezonów występowałem w klasie okręgowej, aż otrzymałem propozycję z __Karpat Siepraw – _wspomina Wojciech Rączka._

Dzięki grze w Karpatach posmakował gry na wyższym poziomie. Klub z Sieprawia grał wówczas w bardzo silnej trzeciej lidze, a młody zawodnik miał od kogo się uczyć. Szybko jednak stał się liderem drużyny. Kupowany był jako zdolny pomocnik, gdy opuszczał Karpaty był najlepszym strzelcem drużyny i całych rozgrywek. – Wiele zawdzięczam panu Adamowi Krawczykowi. Wykupił mnie z Gościbi i dał szansę gry. Byłem jego zawodnikiem i najpierw trafiłem do drugoligowego Hutnika, a potem do drugoligowego Podbeskidzia Bielsko-Biała. Bez jego pomocy pewnie by do __tego nie doszło – wspomina.

W Hutniku grał krótko, w Podbeskidziu zaś trzy sezony. – Ten okres wspominam najmilej. Podbeskidzie było mocną drużyną, a ja miałem pewne miejsce w składzie, choć wówczas w tej drużynie grali m.in: Grzegorz Pater, Daniel Dubicki, Mieczysław Agafon, Adrian Sikora czy król strzelców ekstraklasy Adam Kompała. Nie pamiętam już z kim graliśmy, ale dwa razy zostałem bohaterem meczu, za pierwszym razem zdobyłem zwycięską bramkę wykonując rzut wolny w końcówce meczu, innym razem zdobyłem gola na 2:1, także w końcówce.

Kłopoty finansowe klubu z Bielska-Białej sprawiły, że musiał opuścić tę drużynę. Kilka lat później Podbeskidzie zameldowało się w ekstraklasie. Wojciech Rączka przeszedł zaś do Szczakowianki Jaworzno, która także grała w drugiej lidze, ale po sezonie opuścił ten klub, który też zaczynał mieć kłopoty finansowe.

Wrócił do Gościbi i walnie przyczynił się do awansu tej drużyny do czwartej ligi. Historia zatoczyła więc koło, bo gdy zaczynał grać w tym klubie, też grał na tym samym szczeblu. – _Potem przeszedłem do Dalinu Myślenice. To było wydarzenie, bo Gościbia i Dalin to kluby, delikatnie mówiąc, nie przepadające za sobą. Widziałem, jak patrzyli na mnie koledzy z Myślenic. Ja robiłem swoje, strzelałem bramki, wypracowywałem okazje kolegom i w efekcie awansowaliśmy do trzeciej ligi, w której Dalin gra do dziś. Przekonali się też do mnie piłkarze i działacze z Myślenic. Przestali mnie odbierać, jako gwiazdora z Sułkowic, który do ich miasta przyjechał tylko po to, aby zarabiać kasę. Naprawdę miło wspominam grę w __Dalinie, ten awans dał mi sporo satysfakcji _– wspomina.

Na kolejne awanse nie musiał długo czekać, bo zostając trenerem Sosnowianki wprowadzał ten klub od klasy C do A. W swoim CV ma też pracę trenerską w IV lidze, bo przez krótki czas szkolił piłkarzy Garbarza Zembrzyce. W minionym sezonie grał w Mogilanach, będąc najlepszym strzelcem tej drużyny. – Teraz mam lekkie kłopoty zdrowotne, ale liczę, że w __ostatniej chwili znajdę jakiś klub, tak żeby jeszcze się poruszać.

Pytany o receptę na piękne bramki, jakie zdobywał odpowiada: – Zawsze uważałem się za __pomocnika. Nie wytrzymywałem jednak nerwowo, gdy koledzy marnowali sytuacje, więc postanowiłem strzelać sam. Wychodziło mi to nieźle.

Prywatnie jest żonaty, ma syna i córkę. Grę w piłkę łączy z dorywcza praca zawodową, często przebywa za granicą.

Za tydzień Andrzej Rokicki były piłkarz m.in. Cracovii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski