Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawne sławy krakowskich boisk: Zbigniew Macała. Garbarz rodem z Borku

Bogdan Przybyło
Zbigniew Macała jest kibicem krakowskiego Borku
Zbigniew Macała jest kibicem krakowskiego Borku fot. Michał Gąciarz
Sylwetka. Jego pierwszym oficjalnym klubem był Nadwiślan Kraków. Potem były Wawel, Garbarnia, Cracovia i Borek. Grał w ataku, na prawym skrzydle.

Właściwie zaczynałem w Borku i w nim skończyłem_– podkreśla Zbigniew Macała. – _Wszyscy chodziliśmy kopać na okoliczne łąki. Pierwszą deklarację podpisałem jednak dopiero w Nadwiślanie. Debiutowałem w zespole seniorów mając 17 lat.

Ciągnęło go jednak do Garbarni, do której czuł sentyment z różnych względów. Także rodzinnych. Jego ojciec, Tadeusz, był jej piłkarzem. Zanim jednak w niej się znalazł dwa lata spędził w wojsku w Wawelu, choć poligonów nie widział. – Zanim zostałem garbarzem, znałem tam chłopaków, choćby Mietka Weissa, który również uczył się w Szkole Rzemiosł Różnych na Złotej Kielni. Poznałem w tej szkole jeszcze innych sportowców, wśród nich świetnego biegacza, Jana Balachowskiego. Potem chodziłem tam jeszcze do __trzyletniego technikum.

W Garbarni spędził cztery lata, rozstając się z nią w 1974 roku w nieprzyjemnych okolicznościach, choć wciąż ma w niej przyjaciół. – Dostałem wówczas propozycję z GKS Tychy, który awansował do ekstraklasy – wspomina. – Spędziłem w nim prawie pół roku, grałem w sparingach. Mieszkanie też na mnie czekało i pewnie miałbym od dawna górniczą emeryturę, ale Garbarnia mnie dożywotnio zdyskwalifikowała. Dostałem też wtedy pismo z krakowskiego związku, że mnie nie wypuszczą poza okręg. Po jakimś czasie spotkałem Tomka Niemca z Cracovii, który powiedział, że chodzą za mną i tak znalazłem się w __tym klubie.

W 1977 roku przeniósł się na półtora roku do austriackiego Krems, a po powrocie grał w Borku. Pracował wtedy w Solvayu. – Chodziło się na __dwie, trzy godziny – wspomina. – Powiedziałem sobie jednak koniec z piłką, trzeba więcej czasu poświęcić rodzinie. Otwarłem rozlewnię oranżady i prowadziłem ją przez kilka lat. Zlikwidowałem ten interes, gdy zaczęły pojawiać się napoje w __dużych plastikowych butlach.

Jednocześnie kończył budowę domu, przydał się zawód zdobyty w szkole. Zaczął też kopać piłkę na boisku Juvenii – trenował w niej syn Rafał – gdzie spotykali się futbolowi oldboje. – _Obecny wiceprezes małopolskiego związku, Jurek Kowalski, namówił mnie także do gry w takim zespole „Włoczków”, w którym nie brakowało byłych znanych piłkarzy. Zabawa była przednia, potrafiłem rozegrać dwa mecze dziennie. Mogłem też zrobić uprawnienia szkoleniowe, ale nie ciągnęło mnie do trenerki _– mówi Macała.

Za to wspólnie z synem otworzyli nowy interes. Zajęli się cukiernictwem. Klientów nie brakowało, do czasu. – Doszło do awarii i przez trzy dni nie było prądu, a zdarzyło się to przed Bożym Narodzeniem i znowu trzeba było się zwijać. Rafał okazał się jednak wytrwalszy. Jest mistrzem cukiernictwa i niedawno dostał zaproszenie na mistrzostwach świata w Mediolanie w październiku. Pojedzie ich z Polski trzech – opowiada.

Wyjechał więc do USA, spędzając wiele lat w Chicago, gdzie znalazł wielu znajomych. – Nie tylko tam pracowałem _– podkreśla i prezentuje różne trofea. – _Grałem w zespole oldbojów Royal Wawel, zdobywając z nim mistrzostwo ligi. Wszystko opłacaliśmy z __własnej kieszeni, mile wspominam ten czas. Ale posypałem się zdrowotnie, serce zaczęło szwankować.

Pięć lat temu wrócił do Krakowa. Od kilku miesięcy jest już emerytem, podobnie żona Józefa, która była nauczycielką. Sportu wyczynowo nikt w rodzinie nie uprawia. Syn dawno przestał grać, córka Dominka lubi ruch, spędzając czas na rowerze, a trójka wnuków skończyła treningi jako trampkarze. – Czasem przejdę się zobaczyć, jak gra Borek – mówi Zbigniew Macała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski