Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawniej podziwiał piłkarzy Wisły. Teraz wygrał w Stambule

Krzysztof Kawa
Gdy urodzony w Trabzonie Ekrem Imamoglu zostawał działaczem miejscowej drużyny, dobrze wiedział, jak świetnych piłkarzy ma Wisła Kraków.

Mocno zapadło mu w pamięć wspomnienie z sierpnia 1998 roku, gdy „Biała Gwiazda” w dwumeczu Pucharu UEFA zaaplikowała Trabzonsporowi siedem goli, tracąc zaledwie dwa. Nic więc dziwnego, że już jako menedżer, członek zarządu czy rady dyrektorów klubu, mając ambicje odgrywania czołowej roli w tureckiej Superlidze, z uwagą przyglądał się graczom z Krakowa. Miał ochotę na pozyskanie Macieja Żurawskiego, ale napastnik reprezentacji Polski, obawiając się o wypłacalność Turków, wybrał mniej intratną ofertę Celticu Glasgow. Za to Imamoglu mógł sobie pogratulować, gdy jego klub wygrał wcześniej wyścig po inną wiślacką gwiazdę tamtych lat - Mirosława Szymkowiaka.

Inna sprawa, że ta transferowa historia skończyła się niefortunnie dla obu stron: problemami „Szymka” z aklimatyzacją w - jak mówił - „azjatyckim mieście”, zerwaniem kontraktu, prawnymi przepychankami i przedwczesnym zakończeniem kariery przez reprezentanta Polski. Lecz działaczy Trabzonsporu bynajmniej nie zraziło to do robienia interesów z Wisłą - kilka lat później trafili tam Arkadiusz Głowacki i bracia Brożkowie.

Imamoglu nie było już wtedy w Trabzonie, przeniósł się na przedmieścia Stambułu, angażując się w działalność polityczną. Niemal dekadę później stanął do walki o fotel burmistrza miasta, rywalizując z kandydatem popieranym przez prezydenta Turcji. W kraju, który ma obsesję na punkcie futbolu, Republikańska Partia Ludowa nie mogła sięgnąć po lepszego kandydata.

Bo Imamoglu podąża tą samą ścieżką, którą ćwierć wieku temu obrał Recep Tayyip Erdogan, były piłkarz Kasimpasy, który wszedł do wielkiej polityki właśnie jako burmistrz największej w kraju metropolii.

Imamoglu był obiecującym bramkarzem, a potem - jak już wiemy - realizował się jako działacz piłkarski (a także koszykarski). Gdy wiosną stanął do wyborów w Stambule, postawił na slogan „Her şey çok güzel olacak” („Wszystko będzie dobrze”) - zapożyczony, a jakże, ze stadionowych przyśpiewek miejscowych fanów.

Imamoglu zwyciężył, ale ponieważ głosowanie unieważniono, musiał wznowić kampanię. Czasu nie zmarnował, przed powtórzonymi wyborami zdążył pójść na derbowe mecze Besiktasu z Basaksehirem i Fenerbahce z Galatasaray. I proszę - w ostatnią niedzielę zdobył już nie 13 tysięcy, lecz milion głosów więcej niż protegowany Erdogana. Za cztery lata, jeśli nie złapie kontuzji, stanie z nim samym w szranki na jego własnym boisku. W meczu o prezydenturę.

Felieton z cyklu: Kawa na ławie (Dziennik Polski)

***

PS. Ekrem Imamoglu chętnie wraca do czasów, gdy budował potęgę Trabzonsporu. Dowodem poniższy film ze spotkania z Ibrahimą Yattarą, piłkarzem z Gwinei, który występował w jednej drużynie z Mirosławem Szymkowiakiem, a kilka lat później z Arkadiuszem Głowackim. [WIDEO]

Wisła Kraków. Kadra na wiosnę 2020. Piłkarze "Białej Gwiazdy...

WIDEO: Krótki wywiad. Maciej Twaróg: Na 70-lecie Huty zamiast festynów chciałbym czegoś, co zostanie na dłużej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski