Jej wykonanie zleciło Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody, które stara się uchronić te gminne działki przed planowaną sprzedażą. Jak się okazuje, na dawnym kempingu można znaleźć m.in. cenne lipy i dęby czerwone mające ponad dwa metry w obwodzie, modrzewie, klony, kasztanowce, świerki. Ekolodzy podliczyli: łączna kwota, którą musiałby zapłacić właściciel terenu jako opłatę administracyjną za usunięcie drzew, by wykorzystać działkę na cele budowlane, to prawie 4 mln 520 zł.
- Jeżeli miasto zamierza wystawić na przetarg ten teren, uczciwie byłoby poinformować potencjalnych kupców, ile będzie kosztowało usunięcie drzew - mówi Mariusz Waszkiewicz, szef TnROP. Wysłał on podsumowanie inwentaryzacji radnym miasta z prośbą o działania, może o uchwałę odwołującą tę starą - o sprzedaży terenu. Materiały trafią też do prezydenta miasta i do Wydziału Skarbu, gdyż zdaniem ekologów inwentaryzacja powinna być częścią dokumentacji, jaką udostępnia się startującym w przetargu.
- Potencjalny inwestor powinien się poważnie zastanowić i dobrze policzyć. A jeśli dojdzie do przetargu, ktoś ten teren kupi i wystąpi o wycinkę drzew, to będziemy się sprzeciwiali ich wycięciu oraz żądali przesadzenia - zapowiada Waszkiewicz.
Przypomnijmy, zarówno ekolodzy, jak i Rada Dzielnicy VI oraz kilku radnych miasta apelują o to, by miasto nie sprzedawało działek po kempingu przy ulicy Radzikowskiego. - To absurd, że Kraków zamierza sadzić lasy i zakładać całkiem nowe parki, a jednocześnie tutaj chce się pozbyć niemal gotowego parku, terenów zielonych, które trzeba tylko wypielęgnować. Tym bardziej, że przecież obok powstaje ogromne osiedle, a w pobliżu nie ma innych terenów zielonych - mówi prezes TnROP.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?