Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debaty prezydenckie. Tak się wygrywa wybory [WIDEO]

Remigiusz Półtorak
Debaty telewizyjne. Przykłady z ostatnich lat, szczególnie w USA, Francji i Wielkiej Brytanii pokazują, że starcia kandydatów mogą być dużo ciekawsze niż starcie Komorowski - Duda.

Źródło: AIP/ x-news

Trzy razy starli się przed ostatnimi wyborami w Stanach Zjednoczonych Barack Obama i Mitt Romney, zanim eksperci - a potem wyborcy - orzekli, że prezydent jest jednak bardziej przekonujący. Co prawda po pierwszej dyskusji (na stojąco, w podobnej formule jak niedzielna debata Komorowski - Duda) lepiej oceniono Romneya, ale kolejne dwa pojedynki wygrał już Obama.
Co ciekawe każda z tych 1,5-godzinnych debat toczyła się w innej konwencji: na stojąco, w obecności widzów zadających pytania, wreszcie na siedząco. Zawsze z udziałem doświadczonego dziennikarza, który oprócz celnych pytań, pełnił rolę moderatora, pozwalając kandydatom na bezpośrednie starcia, najbardziej emocjonujące.

A wszystko przy rzucającej się w oczy kulturze politycznej, zarówno kandydatów, jak i prowadzących. Być może dzięki profesjonalnemu przygotowaniu nikomu nie był potrzebny zegar do mierzenia czasu wypowiedzi. Każdy miał bowiem świadomość, że jest kontrolowany przez kontrkandydata i dziennikarza.

Co równie istotne, za każdym razem debata toczyła się na oczach publiczności, a raz nawet z jej udziałem, nadając starciu więcej naturalności i dużo luzu.

O niezwykłych emocjach można też mówić w przypadku pojedynku Hollande - Sarkozy w 2012 roku. Ustępujący wówczas prezydent - osłabiony po I turze - nie zdołał przeforsować trzech debat. Stanęło na jednej, a za to jakiej! Przez prawie trzy godziny obydwaj kandydaci - siedząc naprzeciwko siebie i patrząc sobie w oczy - obrzucali się argumentami, w których nierzadko padały słowa o "nadużyciach" i "kłamstwach". Dyskusja była podzielona na bloki tematyczne (1,5 godziny o gospodarce!, potem długo o sprawach społecznych), ale prowadzący w praktyce interweniowali ostrzej tylko wtedy, gdy ktoś posunął się za daleko.

Nie było czytania z kartek, a Hollande, bardziej bojowo nastawiony i atakujący, został uznany za zwycięzcę. On też wygrał wybory.
Do ciekawej sytuacji, trochę podobnej jak w Polsce, doszło w ubiegłym miesiącu w Wlk. Brytanii przed wyborami parlamentarnymi. Premier David Cameron długo nie godził się na bezpośrednie starcie telewizyjne ze swoimi rywalami. Gdy wreszcie doszło do debaty, jego występ przed kamerami i przed zadającą pytania publicznością uznano za dużo bardziej przekonujący niż przeciwników - Eda Milibanda i Nicka Clegga. Było to zaledwie tydzień przed głosowaniem, gdy sondaże dawały konserwatystom i laburzystom równe szanse. W wyborach partia Camerona zyskała wyraźną większość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski