Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debiut w ekstraklasie pamięta do dzisiaj. Przegrał wtedy z... Cracovią

Rozmawiał Jacek Żukowski
Sandomierski i trener Zieliński podczas opłatka w klubie
Sandomierski i trener Zieliński podczas opłatka w klubie fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa. Bramkarz Cracovii GRZEGORZ SANDOMIERSKI jest wychowankiem Jagiellonii Białystok, przeciwko której zagra jutro w piłkarskiej ekstraklasie.

- Gracie jutro z Jagiellonią, ten klub na pewno wywołuje u Pana emocje, bo trudno, by było inaczej.

- To klub w którym się wychowałem, miasto, w którym się urodziłem. Często myślami wracam do momentów, kiedy grałem w „Jadze”. Cieszę się z jej sukcesów, kibicuję jej, ale w tym meczu mojego wsparcia nie będzie miała.

- Grając przeciwko „Jadze” jeszcze Pan z nią nie wygrał...

- Jako piłkarz Zawiszy przegrałem 1:3 i zremisowałem 0:0. Może do trzech razy sztuka? Dobrze nam idzie w tym roku, chcielibyśmy tym meczem potwierdzić wysokie miejsce, jakie mamy w tabeli ekstraklasy, wygrana dałaby nam spokój.

- Jakiego przyjęcia się Pan spodziewa?

- Gdy byłem tam z Zawiszą, przyjęli mnie bardzo miło, skandowali moje nazwisko. Ciężko mi oczekiwać wielkiej przychylności, bo gram po drugiej stronie. Znam wielu kibiców. Zobaczymy jak będzie.

- Wielu kolegów zostało z czasów, gdy przywdziewał Pan koszulkę Jagiellonii?

- Niewielu, Marek Wasiluk i Rafał Grzyb, trochę młodzieży - jak Karol Mackiewicz. Z Markiem utrzymujemy stały kontakt. Minęło trochę czasu od mojego wyjazdu. Gdy odchodziłem, nie było już trenera Probierza, ale to z nim współpracowałem długo i to on na mnie postawił. Wracam do Białegostoku i znów się spotkamy.

- Ile Pan miał lat, jak Pan trafił na trening MOSP Jagiellonia?

- Nie pamiętam, pewnie jakieś 7-8 lat. Mieszkałem bardzo blisko dawnego stadionu Jagiellonii, z mojego balkonu było słychać doping kibiców podczas meczów. Siłą rzeczy ciągnęło mnie w tamtym kierunku. Poszedłem z kolegami. Po latach tylko ja zostałem, mimo wielu chwil zwątpienia.

- Od razu trenerzy postawili Pana na bramce?

- Zaczynałem jako napastnik, każdy chłopak chce strzelać gole. Potem występowałem na lewej pomocy, obronie. Miałem 12-13 lat jak stanąłem między słupkami. Trener Mirosław Dymek, ówczesny pierwszy bramkarz Jagiellonii, widział u mnie inklinacje do gry na tej pozycji.

- Najmilsze wspomnienie z czasów juniorskich to srebrny medal mistrzostw Polski juniorów młodszych?

- Tak, w 2006 roku wygraliśmy z Cracovią 2:1, którą prowadził Piotr Górecki, w 90 minucie nie strzeliliśmy karnego. W turnieju zajęliśmy drugie miejsce, przegraliśmy bilansem bramek. Nikomu z tej drużyny nie udało się zagrać w ekstraklasie. Szkoda, bo było kilku fajnych chłopaków.

- Rok później był Pan w kadrze pierwszej drużyny.

- Nie zadebiutowałem wtedy. Miałem różne przygody, byłem chwilę w rezerwach Lecha Poznań. Jeszcze nie byłem pełnoletni, podpisałem kontrakt półamatorski. To było nowe doświadczenie, spędziłem pół roku bez rodziny, w internacie. Ciężka sprawa. Jagiellonia zaproponowała 4-letnią umowę. Widać, że jej na mnie zależało. Czego mogłem chcieć więcej?

- Wreszcie wiosną 2008 roku zadebiutował Pan w ekstraklasie za kadencji Artura Płatka, w meczu z… Cracovią.

- Dokładnie pamiętam ten mecz, przegraliśmy 0:2. Puszczone bramki bardzo głęboko zapadły mi w pamięć.

- W sezonie wystąpił Pan w pięciu meczach, w tym w bardzo bolesnych w Poznaniu (1:6) i Chorzowie (0:4).

- Mieliśmy zapewnione utrzymanie, bo baraże zostały odwołane. Potem miałem bardzo trudny moment, musiałem przejść operację kolana. Byłem wyłączony z gry na pół roku. To się nawarstwiało, chciałem grać za wszelką cenę, bo nie wiedziałem, czym to się może skończyć.

- Jagiellonia była Panu pisana, bo po grze w Ruchu Wysokie Mazowieckie znów Pan do niej wrócił.

- Tak, za trenera Probierza zanotowałem fajny okres, m.in. serię sześciu meczów bez puszczonego gola, w sumie 564 minuty. Fajnie to wyglądało, ale gdy przyszedł Grzesiek Szamotulski, to trener postanowił jemu dać szansę. Wrócił też po kontuzji Rafał Gikiewicz.

- Stanie Pan jeszcze kiedyś między słupkami bramki Jagiellonii?

- Chciałbym. Nie wyobrażam sobie innego miejsca do mieszkania jak Białystok. Ale do tego zostało jeszcze kilka lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski