Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debiutanci po derbach czują ogromny niedosyt

Justyna Krupa
Jean Barrientos (Wisła)
Jean Barrientos (Wisła) Fot. Andrzej Banaś
Piłka nożna. Urugwajczyk Jean Barrientos z Wisły i Hiszpan Armiche Ortega z Cracovii mogli pogratulować sobie po hiszpańsku pierwszego występu w derbach Krakowa.

– Porażka w takich meczach boli bardziej _– przyznał przybity Ortega. – _Czuło się to derbowe napięcie, ale to jest ten typ spotkań, w których pięknie jest grać.

Wtórował mu Barrientos: – Byłem szczęśliwy, że mogłem wystąpić przy __takiej publiczności. Nie myślałem, że przyjdzie tyle ludzi!

Po przenosinach do „Pasów” Hiszpan narzekał na napiętą atmosferę podczas meczów greckiej ekstraklasy. Tamtejsi kibice czasem odpalają tyle rac, że mało brakuje, by podpalić cały stadion. Race pojawiły się też w sobotę przy Reymonta, ale to akurat Ortega zbagatelizował. _– Wydaje mi się, że na trybunach było bezpiecznie. Były race, ale nie rzucano ich na boisko. W Grecji wiele razy zdarzało się, że racami obrywali piłkarze na murawie _– wspominał.

Po ostatnim gwizdku Hiszpan nie podszedł z kolegami podziękować rywalom za grę, tylko natychmiast uciekł do szatni. – Byłem wkurzony ze względu na wynik. Dlatego od razu zbiegłem z __murawy, to był impuls – tłumaczył. – Nie zasługiwaliśmy na __porażkę.

Barrientos też mógł być rozczarowany, choć to jego zespół triumfował. W końcu mógł dużo wcześniej rozstrzygnąć to spotkanie, gdyby wykorzystał doskonałe okazje z 74 i 83 min.

Nie udało mi się zagrać tak, jak chciałem. Miałem szansę na debiutanckiego gola w barwach Wisły, ale podjąłem złą decyzję. Trzeba wziąć poprawkę na to, że cały czas jestem jeszcze w okresie adaptacji do stylu gry Wisły. I w ogóle do sposobu gry w __polskiej ekstraklasie – usprawiedliwiał się Urugwajczyk.

Obaj trafili do krakowskich ekip przed zaledwie kilkoma tygodniami. I obaj mają trudny start w nowych zespołach. Ortega był w lepszej sytuacji, bo gdy tylko przyszedł, dostał szansę gry w pierwszym składzie. Zmarnował ją jednak i w derbach wszedł tylko na ostatnie pół godziny.

Barrientos grał jeszcze krócej niż Hiszpan, ale on ani razu nie wystąpił w Wiśle od początku meczu. Wcześniej Franciszek Smuda, a teraz Kazimierz Moskal nie zaryzykowali wystawienia Urugwajczyka w pierwszym składzie. Co więcej, wygląda na to, że może być od niego z każdym meczem coraz dalej.

Choć z drugiej strony, były piłkarz Vitorii Guimaraes twierdzi, że u Moskala gra się jak... w lidze portugalskiej. – Dopiero co zacząłem przystosowywać się do wizji trenera Smudy, a po chwili był już nowy szkoleniowiec. Teraz muszę dużo pracować, by zaadaptować się do nowej taktyki. Co ważne, styl gry, jakiego oczekuje od nas nowy trener, jest nawet podobny do tego w Portugalii. Jako drużyna mamy być zwarci i atakować zarówno środkiem, jak i skrzydłami _– tłumaczy. – _Widać, że drużyna pracuje teraz na boisku w inny sposób niż wcześniej. Wygląda na to, że możemy grać o __naprawdę wysokie cele.

Z kolei Ortega twierdzi, że już załapał, o co chodzi w grze Cracovii: – Przeciwko Wiśle wszedłem na boisko z ławki, bo taka była decyzja trenera, trzeba ją zaakceptować. Zapewniam jednak, że fizycznie czuję się dobrze, nie mam żadnego problemu z brakiem rytmu meczowego. Zabrakło nam szczęścia, bo mieliśmy przecież kilka okazji bramkowych. Widziałem jednak zespół, który biegał i walczył. To ważne. Powinniśmy w kolejnych meczach grać właśnie tak, jak w drugiej połowie derbów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski