Gospodarze z dorobkiem 34 punktów plasują się na ósmym, ostatnim miejscu gwarantującym udział w startującej od przyszłego sezonu jednogrupowej drugiej lidze. Rzeszowianie z identyczną ilością "oczek" zajmują dziewiątą lokatę. Zaryzykować więc można stwierdzenie, że zwycięzca uczyni wielki, być może decydujący, krok w kierunku awansu. Doskonale z tego sprawę zdaje sobie trener Limanovii Dariusz Siekliński.
- O ubiegłotygodniowej wpadce w Elblągu (Limanovia przegrała tam z Concordią 0:4 - przyp. DW) już zapomnieliśmy, traktując ją jako typowy wypadek przy pracy - podkreśla Siekliński. - Wszystkie siły koncentrujemy na jutrzejsze starcie. Zawodnicy wiedzą, o co grają i naprawdę nie ma potrzeby, by ich dodatkowo motywować. Mamy świadomość, że "Stalówka" to jedna z najsilniejszych personalnie drużyn w naszej grupie. Ale o tym, że jest do pokonania, najdobitniej świadczy wynik z rundy jesiennej, gdy wygraliśmy w Rzeszowie 3:1. Nie muszę chyba dodawać, że takie rozstrzygnięcie i teraz w pełni nas zadowoli.
Do jutrzejszej potyczki limanowianie przystąpią bez Grzegorza Kmiecika, który nieszczęśliwie zderzył się na treningu z kolegą. Do zespołu wraca natomiast po kontuzji Artur Skiba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?